Zaparkowała na ścieżce rowerowej i trafiła do internetu. Teraz grozi rowerzystom zemstą
Media społecznościowe dają nam spore możliwości w dziedzinie sygnalizowania lokalnych problemów. Łatwo jednak przekroczyć granicę i samemu złamać prawo. Tak może się stać w przypadku poznańskich rowerzystów i kobiety, która zaparkowała na drodze dla jednośladów.
Wielka wojna
Rowerzyści i kierowcy samochodów często muszą dzielić ze sobą infrastrukturę drogową. Niestety, zamiast ze sobą współpracować, często stają się zawziętymi wrogami. Dzieje się tak przede wszystkim wtedy, gdy przedstawiciele tych grup mają za nic przepisy. Właśnie do takiej sytuacji doszło w Poznaniu.
Użytkownicy jednośladów w serwisie społecznościowym utworzyli kanał o nazwie "Po Poznaniu rowerem", na którym umieszczane są zdjęcia samochodów zaparkowanych lub wjeżdżających na ścieżki rowerowe. W ciągu tygodnia publikowanych tam jest od kilku do kilkunastu podobnych fotografii z różnych części miasta. Emocje kipią. W komentarzach kierowcy określani bywają jako użytkownicy "puszek", czasami zdarzają się inwektywy. Prawie na każdym zdjęciu doskonale widoczne są numery rejestracyjne samochodów. Wszystko biegło utartym szlakiem, dopóki właścicielka jednego ze sfotografowanych samochodów nie postanowiła zareagować z równą zaciekłością.
"Co za chorzy ludzie robią te zdjęcia? Od pilnowania porządku są specjalne służby. A ja sobie nie życzę, aby moje auto wraz z numerem rejestracyjnym krążyło po internecie. Jeśli fotografia nie zniknie w trybie pilnym, wtedy ja zgłoszę sprawę gdzie trzeba, a uprzedzam, że jest to karalne" - czytamy w komentarzu pod opublikowanym zdjęciem.
Co ciekawe, choć ton wypowiedzi kobiety nie odbiega od sposobu, w jaki reagują rowerzyści, a dodatkowo wina autorki tych słów, która zaparkowała samochód na ścieżce rowerowej, nie budzi wątpliwości, to rzeczywiście osoba, która opublikowała fotografię, może mieć kłopoty.
Nie taka niewinna "fotka"
Choć polskie przepisy nie zabraniają korzystania z rejestratorów jazdy czy wykonywania fotografii, których głównym tematem są czyjeś samochody czy domy, to już publikacja takich materiałów może pociągnąć za sobą konsekwencje. Takie ryzyko istnieje, gdy zdjęciem czy materiałem wideo piętnujemy czyjeś zachowanie. W poznańskim przypadku chodziło o niewłaściwe zaparkowanie samochodu. Jeśli osoba, która poprzez publikację materiału czuje się dotknięta, udowodni, że poniosła z tego tytułu szkodę, może doprowadzić do ukarania osoby, która umieściła film czy zdjęcie w internecie.
Można tu oprzeć się na art 212 Kodeksu karnego, w którym czytamy:
§ 1. Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.
§ 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
O tym, że nie jest to martwy zapis, w 2017 r. boleśnie przekonał się mieszkaniec Augustowa. Mężczyzna w otwartej grupie serwisu społecznościowego umieścił zdjęcie przedstawiające nieprawidłowo zaparkowane auto wraz z komentarzem, że jego kierowca nie potrafi parkować. Właściciel auta o poście z jego samochodem w roli głównej dowiedział się od znajomych. Ze względu na uszkodzony zderzak, jego pojazd był charakterystyczny, a zdjęcie wykonano w pobliżu miejsca zamieszkania właściciela auta. Szybko został on rozpoznany i – jak zeznał – doświadczył obelg i używania klaksonu ze strony innych kierowców. Samochód musiał sprzedać po zaniżonej cenie. Mężczyzna postanowił dochodzić swoich praw w sądzie.
Autor fotografii i wpisu został pozwany przez właściciela auta. Sąd uznał go winnym i skazał na pół roku prac społecznych po 20 godzin miesięcznie. Dodatkowo musiał wypłacić pokrzywdzonemu tysiąc złotych nawiązki i pokryć koszty sądowe, które wyniosły 1,9 tys. zł.
Lepsze tradycyjne metody
W poznańskim sporze wina leży po obydwu stronach. Kobieta, która zaparkowała na ścieżce rowerowej, nie zastosowała się do przepisów ruchu drogowego. Wielbiciele dwóch kółek posługują się zaś zdjęciami niewłaściwie pozostawionych pojazdów w sposób, który może kolidować z prawem. Można obawiać się, że taka praktyka tylko dodatkowo zaostrzy antagonizm pomiędzy rowerzystami i kierowcami, zamiast doprowadzić do sytuacji, w której obydwie grupy dostrzegają swoje potrzeby i szanują się.
Zmotoryzowanych, którzy nie szanują przepisów, raczej nie zdyscyplinują zdjęcia na forum, którego większość kierowców i tak nie odwiedza. Lepszym pomysłem jest udokumentowanie sytuacji i zawiadomienie policji lub straży miejskiej. Mandat potrafi skutecznie wpływać na wyobraźnię właścicieli aut. Taka metoda jest też zgodna z prawem.