W ubiegłym roku liczba wypadków drogowych w Polsce spadła o 2,4 proc., a liczba śmiertelnych ofiar o 4,6 proc.; ich koszty szacowane są na blisko 50 mld zł, a statystyki dotyczące śmiertelności wciąż dużo gorsze niż unijna średnia - wynika z raportu Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.
Z przedstawionego na posiedzeniu sejmowej komisji infrastruktury corocznego raportu KRBRD wynika, że w ubiegłym roku w wyniku 382 998 wypadków i kolizji drogowych zginęły 3 202 osoby, a 42 545 zostało rannych, z czego 11 696 ciężko. Łączne zeszłoroczne koszty tych wypadków autorzy raportu szacują na 49,1 mld zł, co stanowiło prawie 3 proc. PKB. Z dokumentu wynika także, że najczęstszą przyczyną śmierci w wypadkach drogowych w ub. roku było najechanie na pieszego (1 104 ofiary), zderzenia czołowe i boczne pojazdów (537 i 535), oraz najechanie na drzewo (421). Znacznie więcej wypadków ze skutkiem śmiertelnym zostało spowodowanych przez kierowców (2 255 zabitych), a najczęstszą ich przyczyną była zbyt szybka jazda. Z kolei w wypadkach spowodowanych przez pieszych zginęło 573 osób, najczęściej z powodu nieostrożnego wejścia na jezdnię (287) oraz stania lub leżenia na jezdni (118).
* ILE WART JEST TWÓJ SAMOCHÓD? MOŻESZ SIĘ ŁATWO PRZEKONAĆ *
Według sekretarz KRBRD Agaty Foks, Polska nadal znajduje się w grupie państw Unii Europejskiej charakteryzujących się największym odsetkiem ofiar śmiertelnych wypadków drogowych. Średnia zabitych w ich wyniku na 100 000 mieszkańców dla Polski to 8,3, podczas gdy średnia unijna wynosi 5,3. - W ostatnich 10 latach liczba wypadków i zabitych w nich osób w Polsce znacznie spadła, lecz spadek ten był wolniejszy niż w innych państwach europejskich - zaznaczyła Foks. Z zaprezentowanych przez nią danych wynika, że w latach 2005-2014 liczba zabitych w wypadkach na 100 tys. mieszkańców spadła w Polsce o 42 proc., gdy w całej UE spadła o 46 proc. Dla porównania, liczba ofiar śmiertelnych najszybciej spadała w Estonii (65 proc.), na Cyprze (62 proc.) i Łotwie (61 proc.), a najwolniej na Litwie (18 proc.), w Rumunii (26 proc.) i Bułgarii (27 proc.).
Przyczyn poprawy bezpieczeństwa na polskich drogach Foks upatruje m.in. w intensyfikacji działań kontrolnych policji i Inspekcji Transportu Drogowego, oraz kampaniach społecznych - m.in. zachęcającej do zwolnienia o 10 km/h. Innego zdania był poseł SLD Maciej Banaszak, który kwestionował skuteczność medialnych kampanii. - Jestem zwolennikiem kampanii społecznych, ale te realizowane przez KRBRD są za słabe, za mało drastyczne - powiedział. Z kolei poseł PiS Andrzej Adamczyk zwrócił uwagę, że zaprezentowany raport nie pokrywa się z innymi analizami stanu bezpieczeństwa drogowego, m.in. autorstwa Najwyższej Izby Kontroli. - NIK uznał zły stan nawierzchni drogowej za jedną z głównych przyczyn wypadków drogowych w Polsce, podczas gdy z tego raportu wynika, że stan drogi był przyczyną 22 wypadków - poniżej 1 proc. - zarzucał Adamczyk. Jego partyjny kolega, poseł Piotr Król był zdania, że rozbieżność danych wynika ze złego systemu gromadzenia tych danych już na miejscu wypadku, gdzie policjant sporządzający raport
z wypadku bierze pod uwagę jedynie jedną jego przyczynę. Jego zdaniem, policjanci powinni uzyskać możliwość uwzględniania wszystkich przyczyn wypadku.
Mimo krytycznych uwag posłów opozycji, sprawozdanie KRBRD zostało przyjęte przez komisję i zostanie przedstawione do akceptacji na forum Sejmu.
Źródło: PAP
ll/moto.wp.pl