VW up!, Seat Mii, Skoda Citigo

Trzy samochody różnych marek, ale jednego koncernu, prawie identyczne i przeznaczone dla tej samej grupy klientów. Czy to może się udać? Niewykluczone

Obraz
Źródło zdjęć: © Piotr Mokwiński

/ 15Trojaczki o niemieckim rodowodzie

Obraz
© Piotr Mokwiński

Segment miejskich pojazdów rozwija się bardzo dynamicznie. Nie ma w tym nic dziwnego, skoro ceny paliw galopują w zastraszającym tempie, natomiast miejsc parkingowych w zatłoczonych centrach jak na lekarstwo. Wyjściem z sytuacji stają się małolitrażowe pojazdy o niewielkich wymiarach zdolne przewieźć cztery osoby i skromne zakupy. Na takich klientów liczy Volkswagen, który próbował wcześniej zaistnieć modelem Lupo. Nieudana próba nie zraziła Niemców. Tym razem lepiej wywiązali się z powierzonego zadania i zaprezentowali światu pięciodrzwiowe odmiany trzech trojaczków występujących z logo VW, Skody i Seata. Dla tej ostatniej marki, to może być szansa na wyjście z kryzysu.

Decyzja o stworzeniu pięcio-, a nie trzydrzwiowego nadwozia pozbawiła bryłę nieco na uroku, ale zwiększyło komfort wsiadania do tyłu. Nieźle też wygląda sprawa przestrzeni dla cotygodniowych zakupów lub weekendowego ekwipunku wyjazdowego. 251 litrów w zupełności wystarczy na drobiazgi i torbę podróżną. W razie konieczności przewiezienia telewizora, tudzież innego domowego sprzętu o większych rozmiarach, z łatwością powiększymy bagażnik do 951 litrów w Volkswagenie, 959 l w Skodzie oraz 951 l w Seacie.

3.5-metrowe nadwozia z rozstawem osi na poziomie 242 centymetrów, mogą być napędzane trzycylindrowym silnikiem w dwóch wariantach mocy. Litrowy motor generuje w słabszej wersji 60, zaś w mocniejszej 75 KM. Niezależnie od wybranej wersji, prezentowanym samochodami nie pojeździmy zbyt szybko.

Różnice między trojaczkami są minimalne. Niemal identyczne nadwozia skrywają bardzo podobne wnętrza i te same jednostki napędowe. Podobnie przedstawia się sprawa z cenami. Na razie Volkswagen ujawnił cennik wersji pięciodrzwiowych, wśród których najtańsza odmiana kosztuje 32 350 złotych. Tą wartością trzeba się sugerować, odwiedzając lokalne przedstawicielstwa Skody i Seata. Drożej być nie może, gdyż auta muszą stać się konkurencyjne dla najnowszego wcielenia bestsellerowej Pandy.

/ 15Trojaczki o niemieckim rodowodzie

Obraz
© Piotr Mokwiński

Segment miejskich pojazdów rozwija się bardzo dynamicznie. Nie ma w tym nic dziwnego, skoro ceny paliw galopują w zastraszającym tempie, natomiast miejsc parkingowych w zatłoczonych centrach jak na lekarstwo. Wyjściem z sytuacji stają się małolitrażowe pojazdy o niewielkich wymiarach zdolne przewieźć cztery osoby i skromne zakupy. Na takich klientów liczy Volkswagen, który próbował wcześniej zaistnieć modelem Lupo. Nieudana próba nie zraziła Niemców. Tym razem lepiej wywiązali się z powierzonego zadania i zaprezentowali światu pięciodrzwiowe odmiany trzech trojaczków występujących z logo VW, Skody i Seata. Dla tej ostatniej marki, to może być szansa na wyjście z kryzysu.

Decyzja o stworzeniu pięcio-, a nie trzydrzwiowego nadwozia pozbawiła bryłę nieco na uroku, ale zwiększyło komfort wsiadania do tyłu. Nieźle też wygląda sprawa przestrzeni dla cotygodniowych zakupów lub weekendowego ekwipunku wyjazdowego. 251 litrów w zupełności wystarczy na drobiazgi i torbę podróżną. W razie konieczności przewiezienia telewizora, tudzież innego domowego sprzętu o większych rozmiarach, z łatwością powiększymy bagażnik do 951 litrów w Volkswagenie, 959 l w Skodzie oraz 951 l w Seacie.

3.5-metrowe nadwozia z rozstawem osi na poziomie 242 centymetrów, mogą być napędzane trzycylindrowym silnikiem w dwóch wariantach mocy. Litrowy motor generuje w słabszej wersji 60, zaś w mocniejszej 75 KM. Niezależnie od wybranej wersji, prezentowanym samochodami nie pojeździmy zbyt szybko.

Różnice między trojaczkami są minimalne. Niemal identyczne nadwozia skrywają bardzo podobne wnętrza i te same jednostki napędowe. Podobnie przedstawia się sprawa z cenami. Na razie Volkswagen ujawnił cennik wersji pięciodrzwiowych, wśród których najtańsza odmiana kosztuje 32 350 złotych. Tą wartością trzeba się sugerować, odwiedzając lokalne przedstawicielstwa Skody i Seata. Drożej być nie może, gdyż auta muszą stać się konkurencyjne dla najnowszego wcielenia bestsellerowej Pandy.

/ 15Trojaczki o niemieckim rodowodzie

Obraz
© Piotr Mokwiński

Segment miejskich pojazdów rozwija się bardzo dynamicznie. Nie ma w tym nic dziwnego, skoro ceny paliw galopują w zastraszającym tempie, natomiast miejsc parkingowych w zatłoczonych centrach jak na lekarstwo. Wyjściem z sytuacji stają się małolitrażowe pojazdy o niewielkich wymiarach zdolne przewieźć cztery osoby i skromne zakupy. Na takich klientów liczy Volkswagen, który próbował wcześniej zaistnieć modelem Lupo. Nieudana próba nie zraziła Niemców. Tym razem lepiej wywiązali się z powierzonego zadania i zaprezentowali światu pięciodrzwiowe odmiany trzech trojaczków występujących z logo VW, Skody i Seata. Dla tej ostatniej marki, to może być szansa na wyjście z kryzysu.

Decyzja o stworzeniu pięcio-, a nie trzydrzwiowego nadwozia pozbawiła bryłę nieco na uroku, ale zwiększyło komfort wsiadania do tyłu. Nieźle też wygląda sprawa przestrzeni dla cotygodniowych zakupów lub weekendowego ekwipunku wyjazdowego. 251 litrów w zupełności wystarczy na drobiazgi i torbę podróżną. W razie konieczności przewiezienia telewizora, tudzież innego domowego sprzętu o większych rozmiarach, z łatwością powiększymy bagażnik do 951 litrów w Volkswagenie, 959 l w Skodzie oraz 951 l w Seacie.

3.5-metrowe nadwozia z rozstawem osi na poziomie 242 centymetrów, mogą być napędzane trzycylindrowym silnikiem w dwóch wariantach mocy. Litrowy motor generuje w słabszej wersji 60, zaś w mocniejszej 75 KM. Niezależnie od wybranej wersji, prezentowanym samochodami nie pojeździmy zbyt szybko.

Różnice między trojaczkami są minimalne. Niemal identyczne nadwozia skrywają bardzo podobne wnętrza i te same jednostki napędowe. Podobnie przedstawia się sprawa z cenami. Na razie Volkswagen ujawnił cennik wersji pięciodrzwiowych, wśród których najtańsza odmiana kosztuje 32 350 złotych. Tą wartością trzeba się sugerować, odwiedzając lokalne przedstawicielstwa Skody i Seata. Drożej być nie może, gdyż auta muszą stać się konkurencyjne dla najnowszego wcielenia bestsellerowej Pandy.

/ 15Trojaczki o niemieckim rodowodzie

Obraz
© Piotr Mokwiński

Segment miejskich pojazdów rozwija się bardzo dynamicznie. Nie ma w tym nic dziwnego, skoro ceny paliw galopują w zastraszającym tempie, natomiast miejsc parkingowych w zatłoczonych centrach jak na lekarstwo. Wyjściem z sytuacji stają się małolitrażowe pojazdy o niewielkich wymiarach zdolne przewieźć cztery osoby i skromne zakupy. Na takich klientów liczy Volkswagen, który próbował wcześniej zaistnieć modelem Lupo. Nieudana próba nie zraziła Niemców. Tym razem lepiej wywiązali się z powierzonego zadania i zaprezentowali światu pięciodrzwiowe odmiany trzech trojaczków występujących z logo VW, Skody i Seata. Dla tej ostatniej marki, to może być szansa na wyjście z kryzysu.

Decyzja o stworzeniu pięcio-, a nie trzydrzwiowego nadwozia pozbawiła bryłę nieco na uroku, ale zwiększyło komfort wsiadania do tyłu. Nieźle też wygląda sprawa przestrzeni dla cotygodniowych zakupów lub weekendowego ekwipunku wyjazdowego. 251 litrów w zupełności wystarczy na drobiazgi i torbę podróżną. W razie konieczności przewiezienia telewizora, tudzież innego domowego sprzętu o większych rozmiarach, z łatwością powiększymy bagażnik do 951 litrów w Volkswagenie, 959 l w Skodzie oraz 951 l w Seacie.

3.5-metrowe nadwozia z rozstawem osi na poziomie 242 centymetrów, mogą być napędzane trzycylindrowym silnikiem w dwóch wariantach mocy. Litrowy motor generuje w słabszej wersji 60, zaś w mocniejszej 75 KM. Niezależnie od wybranej wersji, prezentowanym samochodami nie pojeździmy zbyt szybko.

Różnice między trojaczkami są minimalne. Niemal identyczne nadwozia skrywają bardzo podobne wnętrza i te same jednostki napędowe. Podobnie przedstawia się sprawa z cenami. Na razie Volkswagen ujawnił cennik wersji pięciodrzwiowych, wśród których najtańsza odmiana kosztuje 32 350 złotych. Tą wartością trzeba się sugerować, odwiedzając lokalne przedstawicielstwa Skody i Seata. Drożej być nie może, gdyż auta muszą stać się konkurencyjne dla najnowszego wcielenia bestsellerowej Pandy.

/ 15Trojaczki o niemieckim rodowodzie

Obraz
© Piotr Mokwiński

Segment miejskich pojazdów rozwija się bardzo dynamicznie. Nie ma w tym nic dziwnego, skoro ceny paliw galopują w zastraszającym tempie, natomiast miejsc parkingowych w zatłoczonych centrach jak na lekarstwo. Wyjściem z sytuacji stają się małolitrażowe pojazdy o niewielkich wymiarach zdolne przewieźć cztery osoby i skromne zakupy. Na takich klientów liczy Volkswagen, który próbował wcześniej zaistnieć modelem Lupo. Nieudana próba nie zraziła Niemców. Tym razem lepiej wywiązali się z powierzonego zadania i zaprezentowali światu pięciodrzwiowe odmiany trzech trojaczków występujących z logo VW, Skody i Seata. Dla tej ostatniej marki, to może być szansa na wyjście z kryzysu.

Decyzja o stworzeniu pięcio-, a nie trzydrzwiowego nadwozia pozbawiła bryłę nieco na uroku, ale zwiększyło komfort wsiadania do tyłu. Nieźle też wygląda sprawa przestrzeni dla cotygodniowych zakupów lub weekendowego ekwipunku wyjazdowego. 251 litrów w zupełności wystarczy na drobiazgi i torbę podróżną. W razie konieczności przewiezienia telewizora, tudzież innego domowego sprzętu o większych rozmiarach, z łatwością powiększymy bagażnik do 951 litrów w Volkswagenie, 959 l w Skodzie oraz 951 l w Seacie.

3.5-metrowe nadwozia z rozstawem osi na poziomie 242 centymetrów, mogą być napędzane trzycylindrowym silnikiem w dwóch wariantach mocy. Litrowy motor generuje w słabszej wersji 60, zaś w mocniejszej 75 KM. Niezależnie od wybranej wersji, prezentowanym samochodami nie pojeździmy zbyt szybko.

Różnice między trojaczkami są minimalne. Niemal identyczne nadwozia skrywają bardzo podobne wnętrza i te same jednostki napędowe. Podobnie przedstawia się sprawa z cenami. Na razie Volkswagen ujawnił cennik wersji pięciodrzwiowych, wśród których najtańsza odmiana kosztuje 32 350 złotych. Tą wartością trzeba się sugerować, odwiedzając lokalne przedstawicielstwa Skody i Seata. Drożej być nie może, gdyż auta muszą stać się konkurencyjne dla najnowszego wcielenia bestsellerowej Pandy.

/ 15Trojaczki o niemieckim rodowodzie

Obraz
© Piotr Mokwiński

Segment miejskich pojazdów rozwija się bardzo dynamicznie. Nie ma w tym nic dziwnego, skoro ceny paliw galopują w zastraszającym tempie, natomiast miejsc parkingowych w zatłoczonych centrach jak na lekarstwo. Wyjściem z sytuacji stają się małolitrażowe pojazdy o niewielkich wymiarach zdolne przewieźć cztery osoby i skromne zakupy. Na takich klientów liczy Volkswagen, który próbował wcześniej zaistnieć modelem Lupo. Nieudana próba nie zraziła Niemców. Tym razem lepiej wywiązali się z powierzonego zadania i zaprezentowali światu pięciodrzwiowe odmiany trzech trojaczków występujących z logo VW, Skody i Seata. Dla tej ostatniej marki, to może być szansa na wyjście z kryzysu.

Decyzja o stworzeniu pięcio-, a nie trzydrzwiowego nadwozia pozbawiła bryłę nieco na uroku, ale zwiększyło komfort wsiadania do tyłu. Nieźle też wygląda sprawa przestrzeni dla cotygodniowych zakupów lub weekendowego ekwipunku wyjazdowego. 251 litrów w zupełności wystarczy na drobiazgi i torbę podróżną. W razie konieczności przewiezienia telewizora, tudzież innego domowego sprzętu o większych rozmiarach, z łatwością powiększymy bagażnik do 951 litrów w Volkswagenie, 959 l w Skodzie oraz 951 l w Seacie.

3.5-metrowe nadwozia z rozstawem osi na poziomie 242 centymetrów, mogą być napędzane trzycylindrowym silnikiem w dwóch wariantach mocy. Litrowy motor generuje w słabszej wersji 60, zaś w mocniejszej 75 KM. Niezależnie od wybranej wersji, prezentowanym samochodami nie pojeździmy zbyt szybko.

Różnice między trojaczkami są minimalne. Niemal identyczne nadwozia skrywają bardzo podobne wnętrza i te same jednostki napędowe. Podobnie przedstawia się sprawa z cenami. Na razie Volkswagen ujawnił cennik wersji pięciodrzwiowych, wśród których najtańsza odmiana kosztuje 32 350 złotych. Tą wartością trzeba się sugerować, odwiedzając lokalne przedstawicielstwa Skody i Seata. Drożej być nie może, gdyż auta muszą stać się konkurencyjne dla najnowszego wcielenia bestsellerowej Pandy.

/ 15Trojaczki o niemieckim rodowodzie

Obraz
© Piotr Mokwiński

Segment miejskich pojazdów rozwija się bardzo dynamicznie. Nie ma w tym nic dziwnego, skoro ceny paliw galopują w zastraszającym tempie, natomiast miejsc parkingowych w zatłoczonych centrach jak na lekarstwo. Wyjściem z sytuacji stają się małolitrażowe pojazdy o niewielkich wymiarach zdolne przewieźć cztery osoby i skromne zakupy. Na takich klientów liczy Volkswagen, który próbował wcześniej zaistnieć modelem Lupo. Nieudana próba nie zraziła Niemców. Tym razem lepiej wywiązali się z powierzonego zadania i zaprezentowali światu pięciodrzwiowe odmiany trzech trojaczków występujących z logo VW, Skody i Seata. Dla tej ostatniej marki, to może być szansa na wyjście z kryzysu.

Decyzja o stworzeniu pięcio-, a nie trzydrzwiowego nadwozia pozbawiła bryłę nieco na uroku, ale zwiększyło komfort wsiadania do tyłu. Nieźle też wygląda sprawa przestrzeni dla cotygodniowych zakupów lub weekendowego ekwipunku wyjazdowego. 251 litrów w zupełności wystarczy na drobiazgi i torbę podróżną. W razie konieczności przewiezienia telewizora, tudzież innego domowego sprzętu o większych rozmiarach, z łatwością powiększymy bagażnik do 951 litrów w Volkswagenie, 959 l w Skodzie oraz 951 l w Seacie.

3.5-metrowe nadwozia z rozstawem osi na poziomie 242 centymetrów, mogą być napędzane trzycylindrowym silnikiem w dwóch wariantach mocy. Litrowy motor generuje w słabszej wersji 60, zaś w mocniejszej 75 KM. Niezależnie od wybranej wersji, prezentowanym samochodami nie pojeździmy zbyt szybko.

Różnice między trojaczkami są minimalne. Niemal identyczne nadwozia skrywają bardzo podobne wnętrza i te same jednostki napędowe. Podobnie przedstawia się sprawa z cenami. Na razie Volkswagen ujawnił cennik wersji pięciodrzwiowych, wśród których najtańsza odmiana kosztuje 32 350 złotych. Tą wartością trzeba się sugerować, odwiedzając lokalne przedstawicielstwa Skody i Seata. Drożej być nie może, gdyż auta muszą stać się konkurencyjne dla najnowszego wcielenia bestsellerowej Pandy.

/ 15Trojaczki o niemieckim rodowodzie

Obraz
© Piotr Mokwiński

Segment miejskich pojazdów rozwija się bardzo dynamicznie. Nie ma w tym nic dziwnego, skoro ceny paliw galopują w zastraszającym tempie, natomiast miejsc parkingowych w zatłoczonych centrach jak na lekarstwo. Wyjściem z sytuacji stają się małolitrażowe pojazdy o niewielkich wymiarach zdolne przewieźć cztery osoby i skromne zakupy. Na takich klientów liczy Volkswagen, który próbował wcześniej zaistnieć modelem Lupo. Nieudana próba nie zraziła Niemców. Tym razem lepiej wywiązali się z powierzonego zadania i zaprezentowali światu pięciodrzwiowe odmiany trzech trojaczków występujących z logo VW, Skody i Seata. Dla tej ostatniej marki, to może być szansa na wyjście z kryzysu.

Decyzja o stworzeniu pięcio-, a nie trzydrzwiowego nadwozia pozbawiła bryłę nieco na uroku, ale zwiększyło komfort wsiadania do tyłu. Nieźle też wygląda sprawa przestrzeni dla cotygodniowych zakupów lub weekendowego ekwipunku wyjazdowego. 251 litrów w zupełności wystarczy na drobiazgi i torbę podróżną. W razie konieczności przewiezienia telewizora, tudzież innego domowego sprzętu o większych rozmiarach, z łatwością powiększymy bagażnik do 951 litrów w Volkswagenie, 959 l w Skodzie oraz 951 l w Seacie.

3.5-metrowe nadwozia z rozstawem osi na poziomie 242 centymetrów, mogą być napędzane trzycylindrowym silnikiem w dwóch wariantach mocy. Litrowy motor generuje w słabszej wersji 60, zaś w mocniejszej 75 KM. Niezależnie od wybranej wersji, prezentowanym samochodami nie pojeździmy zbyt szybko.

Różnice między trojaczkami są minimalne. Niemal identyczne nadwozia skrywają bardzo podobne wnętrza i te same jednostki napędowe. Podobnie przedstawia się sprawa z cenami. Na razie Volkswagen ujawnił cennik wersji pięciodrzwiowych, wśród których najtańsza odmiana kosztuje 32 350 złotych. Tą wartością trzeba się sugerować, odwiedzając lokalne przedstawicielstwa Skody i Seata. Drożej być nie może, gdyż auta muszą stać się konkurencyjne dla najnowszego wcielenia bestsellerowej Pandy.

/ 15Trojaczki o niemieckim rodowodzie

Obraz
© Piotr Mokwiński

Segment miejskich pojazdów rozwija się bardzo dynamicznie. Nie ma w tym nic dziwnego, skoro ceny paliw galopują w zastraszającym tempie, natomiast miejsc parkingowych w zatłoczonych centrach jak na lekarstwo. Wyjściem z sytuacji stają się małolitrażowe pojazdy o niewielkich wymiarach zdolne przewieźć cztery osoby i skromne zakupy. Na takich klientów liczy Volkswagen, który próbował wcześniej zaistnieć modelem Lupo. Nieudana próba nie zraziła Niemców. Tym razem lepiej wywiązali się z powierzonego zadania i zaprezentowali światu pięciodrzwiowe odmiany trzech trojaczków występujących z logo VW, Skody i Seata. Dla tej ostatniej marki, to może być szansa na wyjście z kryzysu.

Decyzja o stworzeniu pięcio-, a nie trzydrzwiowego nadwozia pozbawiła bryłę nieco na uroku, ale zwiększyło komfort wsiadania do tyłu. Nieźle też wygląda sprawa przestrzeni dla cotygodniowych zakupów lub weekendowego ekwipunku wyjazdowego. 251 litrów w zupełności wystarczy na drobiazgi i torbę podróżną. W razie konieczności przewiezienia telewizora, tudzież innego domowego sprzętu o większych rozmiarach, z łatwością powiększymy bagażnik do 951 litrów w Volkswagenie, 959 l w Skodzie oraz 951 l w Seacie.

3.5-metrowe nadwozia z rozstawem osi na poziomie 242 centymetrów, mogą być napędzane trzycylindrowym silnikiem w dwóch wariantach mocy. Litrowy motor generuje w słabszej wersji 60, zaś w mocniejszej 75 KM. Niezależnie od wybranej wersji, prezentowanym samochodami nie pojeździmy zbyt szybko.

Różnice między trojaczkami są minimalne. Niemal identyczne nadwozia skrywają bardzo podobne wnętrza i te same jednostki napędowe. Podobnie przedstawia się sprawa z cenami. Na razie Volkswagen ujawnił cennik wersji pięciodrzwiowych, wśród których najtańsza odmiana kosztuje 32 350 złotych. Tą wartością trzeba się sugerować, odwiedzając lokalne przedstawicielstwa Skody i Seata. Drożej być nie może, gdyż auta muszą stać się konkurencyjne dla najnowszego wcielenia bestsellerowej Pandy.

10 / 15Trojaczki o niemieckim rodowodzie

Obraz
© Piotr Mokwiński

Segment miejskich pojazdów rozwija się bardzo dynamicznie. Nie ma w tym nic dziwnego, skoro ceny paliw galopują w zastraszającym tempie, natomiast miejsc parkingowych w zatłoczonych centrach jak na lekarstwo. Wyjściem z sytuacji stają się małolitrażowe pojazdy o niewielkich wymiarach zdolne przewieźć cztery osoby i skromne zakupy. Na takich klientów liczy Volkswagen, który próbował wcześniej zaistnieć modelem Lupo. Nieudana próba nie zraziła Niemców. Tym razem lepiej wywiązali się z powierzonego zadania i zaprezentowali światu pięciodrzwiowe odmiany trzech trojaczków występujących z logo VW, Skody i Seata. Dla tej ostatniej marki, to może być szansa na wyjście z kryzysu.

Decyzja o stworzeniu pięcio-, a nie trzydrzwiowego nadwozia pozbawiła bryłę nieco na uroku, ale zwiększyło komfort wsiadania do tyłu. Nieźle też wygląda sprawa przestrzeni dla cotygodniowych zakupów lub weekendowego ekwipunku wyjazdowego. 251 litrów w zupełności wystarczy na drobiazgi i torbę podróżną. W razie konieczności przewiezienia telewizora, tudzież innego domowego sprzętu o większych rozmiarach, z łatwością powiększymy bagażnik do 951 litrów w Volkswagenie, 959 l w Skodzie oraz 951 l w Seacie.

3.5-metrowe nadwozia z rozstawem osi na poziomie 242 centymetrów, mogą być napędzane trzycylindrowym silnikiem w dwóch wariantach mocy. Litrowy motor generuje w słabszej wersji 60, zaś w mocniejszej 75 KM. Niezależnie od wybranej wersji, prezentowanym samochodami nie pojeździmy zbyt szybko.

Różnice między trojaczkami są minimalne. Niemal identyczne nadwozia skrywają bardzo podobne wnętrza i te same jednostki napędowe. Podobnie przedstawia się sprawa z cenami. Na razie Volkswagen ujawnił cennik wersji pięciodrzwiowych, wśród których najtańsza odmiana kosztuje 32 350 złotych. Tą wartością trzeba się sugerować, odwiedzając lokalne przedstawicielstwa Skody i Seata. Drożej być nie może, gdyż auta muszą stać się konkurencyjne dla najnowszego wcielenia bestsellerowej Pandy.

11 / 15Trojaczki o niemieckim rodowodzie

Obraz
© Piotr Mokwiński

Segment miejskich pojazdów rozwija się bardzo dynamicznie. Nie ma w tym nic dziwnego, skoro ceny paliw galopują w zastraszającym tempie, natomiast miejsc parkingowych w zatłoczonych centrach jak na lekarstwo. Wyjściem z sytuacji stają się małolitrażowe pojazdy o niewielkich wymiarach zdolne przewieźć cztery osoby i skromne zakupy. Na takich klientów liczy Volkswagen, który próbował wcześniej zaistnieć modelem Lupo. Nieudana próba nie zraziła Niemców. Tym razem lepiej wywiązali się z powierzonego zadania i zaprezentowali światu pięciodrzwiowe odmiany trzech trojaczków występujących z logo VW, Skody i Seata. Dla tej ostatniej marki, to może być szansa na wyjście z kryzysu.

Decyzja o stworzeniu pięcio-, a nie trzydrzwiowego nadwozia pozbawiła bryłę nieco na uroku, ale zwiększyło komfort wsiadania do tyłu. Nieźle też wygląda sprawa przestrzeni dla cotygodniowych zakupów lub weekendowego ekwipunku wyjazdowego. 251 litrów w zupełności wystarczy na drobiazgi i torbę podróżną. W razie konieczności przewiezienia telewizora, tudzież innego domowego sprzętu o większych rozmiarach, z łatwością powiększymy bagażnik do 951 litrów w Volkswagenie, 959 l w Skodzie oraz 951 l w Seacie.

3.5-metrowe nadwozia z rozstawem osi na poziomie 242 centymetrów, mogą być napędzane trzycylindrowym silnikiem w dwóch wariantach mocy. Litrowy motor generuje w słabszej wersji 60, zaś w mocniejszej 75 KM. Niezależnie od wybranej wersji, prezentowanym samochodami nie pojeździmy zbyt szybko.

Różnice między trojaczkami są minimalne. Niemal identyczne nadwozia skrywają bardzo podobne wnętrza i te same jednostki napędowe. Podobnie przedstawia się sprawa z cenami. Na razie Volkswagen ujawnił cennik wersji pięciodrzwiowych, wśród których najtańsza odmiana kosztuje 32 350 złotych. Tą wartością trzeba się sugerować, odwiedzając lokalne przedstawicielstwa Skody i Seata. Drożej być nie może, gdyż auta muszą stać się konkurencyjne dla najnowszego wcielenia bestsellerowej Pandy.

12 / 15Trojaczki o niemieckim rodowodzie

Obraz
© Piotr Mokwiński

Segment miejskich pojazdów rozwija się bardzo dynamicznie. Nie ma w tym nic dziwnego, skoro ceny paliw galopują w zastraszającym tempie, natomiast miejsc parkingowych w zatłoczonych centrach jak na lekarstwo. Wyjściem z sytuacji stają się małolitrażowe pojazdy o niewielkich wymiarach zdolne przewieźć cztery osoby i skromne zakupy. Na takich klientów liczy Volkswagen, który próbował wcześniej zaistnieć modelem Lupo. Nieudana próba nie zraziła Niemców. Tym razem lepiej wywiązali się z powierzonego zadania i zaprezentowali światu pięciodrzwiowe odmiany trzech trojaczków występujących z logo VW, Skody i Seata. Dla tej ostatniej marki, to może być szansa na wyjście z kryzysu.

Decyzja o stworzeniu pięcio-, a nie trzydrzwiowego nadwozia pozbawiła bryłę nieco na uroku, ale zwiększyło komfort wsiadania do tyłu. Nieźle też wygląda sprawa przestrzeni dla cotygodniowych zakupów lub weekendowego ekwipunku wyjazdowego. 251 litrów w zupełności wystarczy na drobiazgi i torbę podróżną. W razie konieczności przewiezienia telewizora, tudzież innego domowego sprzętu o większych rozmiarach, z łatwością powiększymy bagażnik do 951 litrów w Volkswagenie, 959 l w Skodzie oraz 951 l w Seacie.

3.5-metrowe nadwozia z rozstawem osi na poziomie 242 centymetrów, mogą być napędzane trzycylindrowym silnikiem w dwóch wariantach mocy. Litrowy motor generuje w słabszej wersji 60, zaś w mocniejszej 75 KM. Niezależnie od wybranej wersji, prezentowanym samochodami nie pojeździmy zbyt szybko.

Różnice między trojaczkami są minimalne. Niemal identyczne nadwozia skrywają bardzo podobne wnętrza i te same jednostki napędowe. Podobnie przedstawia się sprawa z cenami. Na razie Volkswagen ujawnił cennik wersji pięciodrzwiowych, wśród których najtańsza odmiana kosztuje 32 350 złotych. Tą wartością trzeba się sugerować, odwiedzając lokalne przedstawicielstwa Skody i Seata. Drożej być nie może, gdyż auta muszą stać się konkurencyjne dla najnowszego wcielenia bestsellerowej Pandy.

13 / 15Trojaczki o niemieckim rodowodzie

Obraz
© Piotr Mokwiński

Segment miejskich pojazdów rozwija się bardzo dynamicznie. Nie ma w tym nic dziwnego, skoro ceny paliw galopują w zastraszającym tempie, natomiast miejsc parkingowych w zatłoczonych centrach jak na lekarstwo. Wyjściem z sytuacji stają się małolitrażowe pojazdy o niewielkich wymiarach zdolne przewieźć cztery osoby i skromne zakupy. Na takich klientów liczy Volkswagen, który próbował wcześniej zaistnieć modelem Lupo. Nieudana próba nie zraziła Niemców. Tym razem lepiej wywiązali się z powierzonego zadania i zaprezentowali światu pięciodrzwiowe odmiany trzech trojaczków występujących z logo VW, Skody i Seata. Dla tej ostatniej marki, to może być szansa na wyjście z kryzysu.

Decyzja o stworzeniu pięcio-, a nie trzydrzwiowego nadwozia pozbawiła bryłę nieco na uroku, ale zwiększyło komfort wsiadania do tyłu. Nieźle też wygląda sprawa przestrzeni dla cotygodniowych zakupów lub weekendowego ekwipunku wyjazdowego. 251 litrów w zupełności wystarczy na drobiazgi i torbę podróżną. W razie konieczności przewiezienia telewizora, tudzież innego domowego sprzętu o większych rozmiarach, z łatwością powiększymy bagażnik do 951 litrów w Volkswagenie, 959 l w Skodzie oraz 951 l w Seacie.

3.5-metrowe nadwozia z rozstawem osi na poziomie 242 centymetrów, mogą być napędzane trzycylindrowym silnikiem w dwóch wariantach mocy. Litrowy motor generuje w słabszej wersji 60, zaś w mocniejszej 75 KM. Niezależnie od wybranej wersji, prezentowanym samochodami nie pojeździmy zbyt szybko.

Różnice między trojaczkami są minimalne. Niemal identyczne nadwozia skrywają bardzo podobne wnętrza i te same jednostki napędowe. Podobnie przedstawia się sprawa z cenami. Na razie Volkswagen ujawnił cennik wersji pięciodrzwiowych, wśród których najtańsza odmiana kosztuje 32 350 złotych. Tą wartością trzeba się sugerować, odwiedzając lokalne przedstawicielstwa Skody i Seata. Drożej być nie może, gdyż auta muszą stać się konkurencyjne dla najnowszego wcielenia bestsellerowej Pandy.

14 / 15Trojaczki o niemieckim rodowodzie

Obraz
© Piotr Mokwiński

Segment miejskich pojazdów rozwija się bardzo dynamicznie. Nie ma w tym nic dziwnego, skoro ceny paliw galopują w zastraszającym tempie, natomiast miejsc parkingowych w zatłoczonych centrach jak na lekarstwo. Wyjściem z sytuacji stają się małolitrażowe pojazdy o niewielkich wymiarach zdolne przewieźć cztery osoby i skromne zakupy. Na takich klientów liczy Volkswagen, który próbował wcześniej zaistnieć modelem Lupo. Nieudana próba nie zraziła Niemców. Tym razem lepiej wywiązali się z powierzonego zadania i zaprezentowali światu pięciodrzwiowe odmiany trzech trojaczków występujących z logo VW, Skody i Seata. Dla tej ostatniej marki, to może być szansa na wyjście z kryzysu.

Decyzja o stworzeniu pięcio-, a nie trzydrzwiowego nadwozia pozbawiła bryłę nieco na uroku, ale zwiększyło komfort wsiadania do tyłu. Nieźle też wygląda sprawa przestrzeni dla cotygodniowych zakupów lub weekendowego ekwipunku wyjazdowego. 251 litrów w zupełności wystarczy na drobiazgi i torbę podróżną. W razie konieczności przewiezienia telewizora, tudzież innego domowego sprzętu o większych rozmiarach, z łatwością powiększymy bagażnik do 951 litrów w Volkswagenie, 959 l w Skodzie oraz 951 l w Seacie.

3.5-metrowe nadwozia z rozstawem osi na poziomie 242 centymetrów, mogą być napędzane trzycylindrowym silnikiem w dwóch wariantach mocy. Litrowy motor generuje w słabszej wersji 60, zaś w mocniejszej 75 KM. Niezależnie od wybranej wersji, prezentowanym samochodami nie pojeździmy zbyt szybko.

Różnice między trojaczkami są minimalne. Niemal identyczne nadwozia skrywają bardzo podobne wnętrza i te same jednostki napędowe. Podobnie przedstawia się sprawa z cenami. Na razie Volkswagen ujawnił cennik wersji pięciodrzwiowych, wśród których najtańsza odmiana kosztuje 32 350 złotych. Tą wartością trzeba się sugerować, odwiedzając lokalne przedstawicielstwa Skody i Seata. Drożej być nie może, gdyż auta muszą stać się konkurencyjne dla najnowszego wcielenia bestsellerowej Pandy.

15 / 15Trojaczki o niemieckim rodowodzie

Obraz
© Piotr Mokwiński

Segment miejskich pojazdów rozwija się bardzo dynamicznie. Nie ma w tym nic dziwnego, skoro ceny paliw galopują w zastraszającym tempie, natomiast miejsc parkingowych w zatłoczonych centrach jak na lekarstwo. Wyjściem z sytuacji stają się małolitrażowe pojazdy o niewielkich wymiarach zdolne przewieźć cztery osoby i skromne zakupy. Na takich klientów liczy Volkswagen, który próbował wcześniej zaistnieć modelem Lupo. Nieudana próba nie zraziła Niemców. Tym razem lepiej wywiązali się z powierzonego zadania i zaprezentowali światu pięciodrzwiowe odmiany trzech trojaczków występujących z logo VW, Skody i Seata. Dla tej ostatniej marki, to może być szansa na wyjście z kryzysu.

Decyzja o stworzeniu pięcio-, a nie trzydrzwiowego nadwozia pozbawiła bryłę nieco na uroku, ale zwiększyło komfort wsiadania do tyłu. Nieźle też wygląda sprawa przestrzeni dla cotygodniowych zakupów lub weekendowego ekwipunku wyjazdowego. 251 litrów w zupełności wystarczy na drobiazgi i torbę podróżną. W razie konieczności przewiezienia telewizora, tudzież innego domowego sprzętu o większych rozmiarach, z łatwością powiększymy bagażnik do 951 litrów w Volkswagenie, 959 l w Skodzie oraz 951 l w Seacie.

3.5-metrowe nadwozia z rozstawem osi na poziomie 242 centymetrów, mogą być napędzane trzycylindrowym silnikiem w dwóch wariantach mocy. Litrowy motor generuje w słabszej wersji 60, zaś w mocniejszej 75 KM. Niezależnie od wybranej wersji, prezentowanym samochodami nie pojeździmy zbyt szybko.

Różnice między trojaczkami są minimalne. Niemal identyczne nadwozia skrywają bardzo podobne wnętrza i te same jednostki napędowe. Podobnie przedstawia się sprawa z cenami. Na razie Volkswagen ujawnił cennik wersji pięciodrzwiowych, wśród których najtańsza odmiana kosztuje 32 350 złotych. Tą wartością trzeba się sugerować, odwiedzając lokalne przedstawicielstwa Skody i Seata. Drożej być nie może, gdyż auta muszą stać się konkurencyjne dla najnowszego wcielenia bestsellerowej Pandy.

Wybrane dla Ciebie
Sukces Polaków w rajdzie Dubai Baja
Sukces Polaków w rajdzie Dubai Baja
Baggery Harleya-Davidsona będą ścigać się przy MotoGP. Zobaczyliśmy, jak będą wyglądały
Baggery Harleya-Davidsona będą ścigać się przy MotoGP. Zobaczyliśmy, jak będą wyglądały
Trzy nowe modele Voge’a trafią do Polski - od 125 cm3 po motocykl sportowy
Trzy nowe modele Voge’a trafią do Polski - od 125 cm3 po motocykl sportowy
Konrad Dąbrowski wygrywa Baja Quatar
Konrad Dąbrowski wygrywa Baja Quatar
Premiera: Indian Sport Scout RT i Sport Scout Sixty - proste nowości
Premiera: Indian Sport Scout RT i Sport Scout Sixty - proste nowości
Premiera: Kawasaki KLE500 - powrót po latach
Premiera: Kawasaki KLE500 - powrót po latach
Premiera: Honda CB1000GT - Hornet turystyczny
Premiera: Honda CB1000GT - Hornet turystyczny
Premiera: Suzuki SV-7GX - turystyka dla każdego
Premiera: Suzuki SV-7GX - turystyka dla każdego
Test: Honda GL1800 Gold Wing - musisz go poznać
Test: Honda GL1800 Gold Wing - musisz go poznać
Inteligentne wsparcie w autoDNA. Chatbot Vincent pomoże sprawdzić auto
Inteligentne wsparcie w autoDNA. Chatbot Vincent pomoże sprawdzić auto
Harley Harleyowi nierówny, czyli sprawdziłem, co oferują Amerykanie
Harley Harleyowi nierówny, czyli sprawdziłem, co oferują Amerykanie
Konrad Dąbrowski na podium Rajdu Maroka
Konrad Dąbrowski na podium Rajdu Maroka