Unia Europejska chce ostrzejszych przepisów dla nowych aut. To gwóźdź do trumny diesli
Emisja trujących tlenków azotu (NOx) przez silniki Diesla jest w rzeczywistości wielokrotnie wyższa niż wynika to z prób laboratoryjnych. Z tego powodu przedstawiciele Parlamentu Europejskiego proponują daleko idące zmiany w przepisach. W efekcie może to doprowadzić do zniknięcia silników wysokoprężnych z rynku.
Parlamentarzyści zwracają uwagę, że dotychczasowe testy emisji spalin nie odpowiadały rzeczywistym warunkom, a tlenki azotu są jednym z najbardziej znaczących substancji zatruwających powietrze w miastach i przyczyniających się do chorób oraz śmierci. Dlatego proponują radykalne zmiany.
Przede wszystkim nowe testy powinny odpowiadać rzeczywistym warunkom użytkowania samochodów. Co więcej, zgodnie z propozycją miałyby zmieniać się losowo, aby uniemożliwić stosowanie systemów oszukujących pomiary, jak ten wykorzystywany przez Volkswagena.
Same ośrodki testowe nie powinny być opłacane przez producentów samochodów, tylko przez państwa członkowskie UE, które to będą pobierać opłaty od koncernów motoryzacyjnych. W ten sposób ma być zerwana zależność badających emisję spalin od firm samochodowych.
Zaproponowano też, że na producentów, którzy będą oszukiwać podczas testów, będzie nakładana kara w wysokości 30 tys. euro od każdego pojazdu. Kontrolowane mają być też samochody już jeżdżące po drogach.
Jako komisarz odpowiedzialny za tę tematykę, Elżbieta Bieńkowska przyznała, że nowe przepisy doprowadzą w końcu do wycofania silników wysokoprężnych ze sprzedaży.
– Diesle nie znikną z dnia na dzień, ale jest całkiem pewne, że znikną szybciej, niż się spodziewamy – powiedziała Bieńkowska.
Jest to potwierdzenie opinii, którą wyraził Hakan Samuelsson, szef Volvo. Jego zdaniem śmierć jednostek wysokoprężnych nastąpi już po 2020 roku. Choć silniki Diesla są oszczędne, to emitują też sporo trujących tlenków azotu. Jak tłumaczy Samuelsson, dostosowanie konstrukcji do nowych wymagań jest możliwe, ale nieopłacalne. Komplikacja silników jeszcze znacząco podniosłaby ich ceny, a to z kolei spowodowałoby, że diesle przestaną być opłacalne.
Z powodu większego skomplikowania konstrukcji wpływających na koszt wytworzenia i utrzymania diesle już są w odwrocie, a po zaostrzeniu przepisów trend ten się jeszcze pogłębi. Z tego powodu faktycznie wizja śmierci silników wysokoprężnych w samochodach osobowych może nie być przesadzona. Może 2020 rok wymieniany przez Samuelssona to mało realna data, ale w ciągu najbliższych 10 lat możemy się spodziewać wielkiego odwrotu diesli.