Nowe przepisy wprowadzone z początkiem 2015 roku miały zrewolucjonizować kursy na prawo jazdy. Po zmianach kandydat na kierowcę nie musi uczęszczać na zajęcia teoretyczne, tylko może uczyć się we własnym zakresie. Okazuje się jednak, że z takiej możliwości korzysta zaledwie 1,5 proc. kursantów.
Ustawodawcy wyszli z założenia, że ważna jest posiadana wiedza, a nie sposób jej uzyskania i zezwolili kandydatom na kierowców uczyć się teorii we własnym zakresie. Niestety, jak często bywa, dobry pomysł został niedbale zrealizowany. Część 30-godzinnego kursu i tak trzeba odbyć – jest to 4-godzinne szkolenie z zakresu pierwszej pomocy. Na tym jednak problemy się nie kończą, gdyż zgodnie z przepisami pozytywny wynik państwowego egzaminu teoretycznego nie otwiera drogi do zdawania praktyki. Trzeba też zaliczyć tak zwany egzamin wewnętrzny, czyli teorię i jazdę u swojego instruktora.
Zmiany w przepisach miały nie tylko ułatwić naukę, ale też obniżyć koszt kursu. Niestety również to się nie stało. Szkoły jazdy nie oferują tańszych usług w zamian za rezygnację z zajęć z teorii. Samodzielne studiowanie przepisów oznacza zatem, że kursant może nie uczęszczać na lekcje, za które i tak musi zapłacić.