To już plaga manipulacji. Producenci aut zwiększają spalanie podczas badań
Nowy cykl pomiarów spalania (WLTP) miał urealnić wyniki zużycia paliwa prezentowane w katalogach. Tymczasem producenci aut robią wszystko, by ich pojazdy paliły... jak najwięcej. Absurdalna sytuacja wynika z przepisów wprowadzonych przez Unię Europejską.
Jeśli samochód zużyje więcej paliwa podczas nowego cyklu pomiarów, jego producent będzie mógł sprzedać mniej pojazdów elektrycznych w przyszłości. To nie pomyłka. Ten nonsens pokazuje tylko, jak od rynku motoryzacyjnego oderwani są przedstawiciele władz i jak kreatywnie do pomiarów podchodzą koncerny.
Bardziej restrykcyjne normy czystości spalin wymagają, by auta sprzedawane w 2021 roku emitowały 95 g CO2 na każdy przejechany kilometr. Późniejsze – jeszcze bardziej restrykcyjne – przepisy wyznaczane będą nie na podstawie sztywnych ram, a będą polegać na ograniczeniu osiągniętych wcześniej wyników o 15 proc.
*Innymi słowy, czym gorzej auto wypadnie podczas testów, tym łatwiej będzie w przyszłości osiągnąć "czystszy" wynik. *Dzięki temu nie trzeba będzie inwestować w elektryfikację, w wir której rzucili się co więksi gracze, a która przecież kosztuje.
Dlatego też do testów w laboratorium producenci dostarczają auta z niedziałającym systemem start/stop, z rozładowanymi akumulatorami i niedopompowanymi oponami. Modyfikowane są też długości przełożeń w skrzyniach biegów. Wszystkie obszary, na których starano się wyśrubować możliwości auta, teraz po prostu się zaniedbuje.
Komisja Europejska zauważa, że koncerny motoryzacyjne współpracują ze sobą w znacznym stopniu. Ostatnio zwrócono uwagę na możliwość kreatywnego "obejścia" filtra cząstek stałych, który jest obowiązkowy w nowych autach. Niemieccy producenci robili wszystko, żeby uniknąć jego wprowadzenia. Dokumenty potwierdzają, że można było z niego skorzystać już w 2009 roku.
Koncerny motoryzacyjne przekraczając normy, narażają się na kary naliczane od każdego sprzedanego egzemplarza. Wyznaczono je na 5 euro za pierwszy gram dwutlenku węgla przekraczający normy. Od 2019 roku mandat będzie wynosił już 95 euro.
O tym, jak normy wprowadzane przez Unię Europejską są omijane, niech świadczy fakt, że od 2000 roku emisja dwutlenku węgla została zmniejszona o 31 proc. Przynajmniej w badaniach laboratoryjnych. Rzeczywista emisja – podczas normalnego użytkowania – spadła o zaledwie 11 proc.