[TEST DŁUGODYSTANSOWY CZ. 4] Suzuki SX4 S-Cross: wersje napędowe
Kompaktowy SUV Suzuki może nie ma może długiej listy silników do wyboru, za to umożliwia „złożenie” układu napędowego pod swoje wymagania. Dzięki temu niemal każdy znajdzie coś dla siebie.
Na początku trzeba wspomnieć o tym, czego nie ma, czyli wersji wysokoprężnej. Japończycy (z powodu charakterystyki rodzimego, ale też amerykańskiego rynku) nigdy nie przykładali dużej uwagi do silników Diesla. Jeśli pod maskami azjatyckich samochodów już pojawiały udane się jednostki wysokoprężne, to były to konstrukcje europejskich firm. W przypadku SX4 S-Cross Suzuki nie szukało takich rozwiązań. Osobom, które regularnie pokonują długie trasy faktycznie może brakować tej opcji, ale z jednej strony silniki Diesla tracą na popularności, a z drugiej wielu kierowców i tak znaczną część czasu spędza jeżdżąc po mieście.
Nie ma to jednak znaczenia, gdyż Suzuki po prostu stwierdziło, że nie ma sensu inwestować w produkt, który w skali globalnej będzie niszowy. Osoby poszukujące diesla zatem albo będą musiały przełknąć wyższe zużycie paliwa, albo poszukać samochodu u innego producenta.
Zatem co znajduje się w ofercie Suzuki? Dwa turbodoładowane silniki benzynowe, które zadowolą zdecydowaną większość klientów. Podstawowa jednostka to 1-litrowa, 3-cylindrowa konstrukcja. Downsizing w pełnej krasie. Produkuje ona 111 KM, co w wersji z napędem na przednią oś i manualną skrzynią biegów przekłada się na przyspieszenie do 100 km/h w 11 s. Taki wynik udało się uzyskać między innymi za sprawą dość niskiej masy konstrukcji, która w tej wersji waży 1090 kg. Trzeba jednak pamiętać, że przekładnia automatyczna, a szczególnie napęd na cztery koła, podnoszą ciężar nawet do 1225 kg. Jeśli dodamy do tego wysokie nadwozie typowe dla SUV-a, to osiągi już nie imponują, a mały silnik będzie zmuszał kierowcę do jazdy na wysokich obrotach, co uczyni tę wersję mało ekonomiczną.
Dlatego dużo lepszą alternatywą jest jednostka 1,4 l o mocy 140 KM. Jest to wartość w zupełności wystarczająca do wygodnej jazdy i wyprzedzenia na trasie, gdy zajdzie taka potrzeba. Silnik ten jest tylko o 10 kg cięższy, więc jego wielkość nie wpływa też negatywnie na właściwości jezdne względem mniejszej jednostki. W przypadku odmiany z napędem na 4 koła (niezależnie od skrzyni biegów) przyspieszenie do 100 km/h według producenta wynosi 10,2 s, a prędkość maksymalna to 200 km/h. Jednak jeszcze ważniejsze są osiągi np. gdy trzeba przyspieszyć podczas wyprzedzania, a pod tym względem większy silnik zawsze zachowuje się zdecydowanie lepiej. W przypadku manualnej skrzyni biegów trzeba mieć też na uwadze fakt, że z silnikiem 1,0 l współpracuje przekładnia o 5 biegach, a z 1,4 l kierowca otrzymuje do dyspozycji dodatkowe przełożenie, które zdecydowanie przyda się na trasie zmniejszając spalanie i hałas.
Testowany egzemplarz wyposażony jest w mocniejszą jednostkę, napęd na 4 koła i automatyczną skrzynię biegów o 6 przełożeniach. Choć wielu producentów odchodzi od terenowych właściwości swoich SUV-ów, to Suzuki w każdej wersji oferuje możliwość przenoszenia mocy na wszystkie koła. Dodatkowo posiada tryb elektronicznej blokady dyferencjału, który przydaje się np. podczas wyjeżdżania z parkingowych zasp.
Pochwała należy się też za automatyczną przekładnię. Przez ostatnie lata elementy te mocno się rozwinęły. Płynnie i szybko działające skrzynie dwusprzęgłowe wymogły też zmiany w klasycznych konstrukcjach. Ta z Suzuki zmienia przełożenia bez opóźnienia i szarpnięć. Dodatkowo posiada też tryb sekwencyjny sterowany za pomocą łopatek umieszczonych za kierownicą.
Którą opcję zatem wybrać? Zdecydowanie warto postawić na mocniejszą jednostkę napędową - 111 KM w kompaktowym SUV-ie momentami może nie wystarczyć. Napęd na cztery koła zimą okazuje się przydatny, ale wymaga dopłaty 7000 zł, więc wszystko zależy od tego, czy mieszkamy w dobrze odśnieżanym miejscu w centrum miasta, czy na prowincji, a do domu prowadzi droga gruntowa. W tym drugim przypadku 4x4 może okazac się zbawienne. Również automatyczną skrzynię biegów wyceniono na 7000 zł. Zatem tutaj decyduje kwestia wygody i zasobności portfela. Można być jednak pewnym, że automatyczna przekładnia nie sprawi nam nam niemiłego zaskoczenia powolną pracą.