Test: Audi A6 Allroad - Alternatywa dla SUV-a

A6 Allroad pierwszej generacji, zadebiutował w 2000 roku i od razu spotkał się z ciepłym przyjęciem przez Europejczyków. Delikatnie zwiększony prześwit, ochronne plastiki w dolnej części nadwozia, szeroki wybór jednostek napędowych, stały napęd na cztery koła i komfort jazdy na poziomie klasycznej limuzyny przesądził o jego przychylnym odbiorze.

Druga edycja zawitała na salony 6 lat później i z kosmetycznymi zmianami produkowana jest do dziś. Odróżnić tego wszędołaza od innych modeli marki nie trudno. Zaopatrzono go w przednie i tylne blachy ochronne umieszczone pod zderzakami, a także spojlery nadprogowe, dodające autu masywności. Reszta, to typowe dla Audi elementy. Diodowe lampy do jazdy dziennej, kierunkowskazy, oraz tylne światła mijania odnajdziemy w standardzie, podobnie jak i rzucającą się w oczy osłonę chłodnicy Singleframe. Całość tworzy bardzo elegancki klimat, pozbawiony jakichkolwiek krzykliwych akcentów.

Luksusowy charakter zaproponowano także wewnątrz pojazdu. Po otwarciu drzwi, oczom podróżujących ukazują się dobrze wyprofilowane fotele o wszechstronnej regulacji elektrycznej, natomiast dookoła nich roztacza się obraz zbliżony do pozostałej gamy modelowej niemieckiego producenta. Wszelkie przełączniki, regulatory i dźwigienki przenikają się z A4 i z większymi SUV-ami, dzięki czemu trudno tu o jakiekolwiek wpadki w kwestii ergonomii. Chociaż duża liczba przycisków, może początkowo sprawić niektórym trudności.

Na wyrazy szacunku zasługuje również dokładność spasowania poszczególnych elementów i jakość zastosowanych materiałów. Aplikacje ze szlachetnych gatunków drewna wraz z aluminium tworzą wręcz domową atmosferę. Konstruktorzy w tej materii, nie pozwolili sobie na błędy. I dobrze, bo klient przeznaczający na auto 300 tysięcy złotych, ma prawo wymagać najwyższej dbałości o szczegóły.

Mimo, iż projekt deski rozdzielczej liczy już sobie dobre kilka lat, to dzięki swej prostocie i wzorowej funkcjonalności, wciąż może wydawać się atrakcyjny. Zasługa w tym też ogromnej ilości elektronicznych udogodnień obecnych na pokładzie. Najwięcej uwagi pochłania ciekłokrystaliczny wyświetlacz, zawiadujący zaawansowanym systemem MMI Navigation plus. Łączy on w sobie odtwarzacz CD, DVD, a także wbudowany dysk twardy o pojemności 30 GB. W razie potrzeby, można go doposażyć w tuner telewizyjny i telefon samochodowy ze słuchawką bezprzewodową w podłokietniku. Na pewno warto, jeśli ktoś lubi mieć wokół siebie centrum dowodzenia z prawdziwego zdarzenia.

W przypadku, gdy Allroad ma nam służyć jako familijny środek transportu, na pewno się nie zawiedziemy. Miejsca w kabinie jest pod dostatkiem dla czterech rosłych osób, a przepastny bagażnik o pojemności 565 litrów pomieści wszelkie niezbędne, wakacyjne bagaże. W logicznym ich rozkładzie pomoże przemyślany system mocowania przedmiotów. W podwójnej podłodze zamontowano dwie szyny z zaczepami, zaś do tego dochodzą jeszcze haczyki na torby, 12-woltowe gniazdko, łatwa do rozłożenia i złożenia siatka i żaluzja, oraz drugie dno w postaci wanny z tworzywa sztucznego, nadającej się do przewożenia brudnych, tudzież mokrych rzeczy.

W razie konieczności transportu lodówki, albo innego sprzętu o znacznych gabarytach, wystarczy złożyć oparcie, aby uzyskać dodatkowe tysiąc litrów pojemności i regularny kształt przestrzeni ładunkowej. Jeśli nie chcemy własnoręcznie otwierać klapy bagażnika, wystarczy wcisnąć przycisk na pilocie, a później guzik na pokrywie, aby ją zamknąć. Siłowniki wyręczą nasze mięśnie.

Ale Audi ze stałym napędem na cztery koła, kupuje się przede wszystkim z uwagi na świetne właściwości jezdne współpracujące z nowoczesnymi silnikami. Pod maską testowanego egzemplarza, pracował wysokoprężny motor o pojemności 3 litrów, generujący 240 KM i aż 500 Nm dostępnych w zakresie 1500-3000 obr./min. W praktyce ten sporych rozmiarów Avant bez słowa sprzeciwu katapultuje się do pierwszej setki w 7,4 sekundy, aby zakończyć marsz po kolejnych stopniach prędkościomierza na wartości 233. Odbywa się to w sposób bardzo płynny i nie zakłócający ciszy panującej w kabinie. Bardzo dobre wygłuszenie, pozwala szeptać nawet przy prędkościach zbliżających się do 200 km/h.

Do tego świetnie zestrojone pneumatyczne zawieszenie ze sprężynami powietrznymi z możliwością regulacji prześwitu i stałym napędem na cztery koła, gwarantuje doskonałą trakcję na każdej nawierzchni, pod warunkiem, iż jest sucha. Na mokrym asfalcie w awaryjnych sytuacjach, auto potrafi nieco się pogubić. Warto uważać także na bezdrożach. Fakt, iż samochód otrzymał zwiększone możliwości terenowe nie oznacza, że możemy nim wszędzie wjechać.

Symbol Allroad z pewnością ułatwi poruszanie się po leśnych duktach, sypkim piachu, czy też śniegu, ale na grząskiej łące, tudzież błotnistym szlaku, ma prawo odmówić posłuszeństwa. To miejsca zarezerwowane dla maszyn ciężkiego kalibru. Niemniej podczas codziennej eksploatacji, niemiecki przedstawiciel klasy premium, sprawuje się wyjątkowo dobrze.

Komfort wybierania nierówności zasługuje na najwyższe wyrazy uznania, mimo zastosowania 18-calowych obręczy ze stopów lekkich, natomiast średnie wskazania komputera pokładowego oscylujące w granicach 9 litrów, należy zakwalifikować w kategorii oszczędnych. Do tego systemy informujące o pojeździe w martwym punkcie, lub wibrująca kierownica w momencie opuszczania właściwego pasa ruchu, pomogą w bezpiecznym przemierzaniu długich tras, na których Audi czuje się jak ryba w wodzie.

Niestety za jakość trzeba płacić i to niemało. Podstawowa wersja z 3-litrowym turbodieslem i automatyczną skrzynią biegów, to wydatek przynajmniej 244 tysięcy złotych. Po doposażeniu auta w kilka niezbędnych udogodnień, cena szybko poszybuje do granicy 300 tysięcy, co nie zmienia faktu, że dla radości z każdego pokonywanego kilometra chyba warto zgrzeszyć.

Piotr Mokwiński

"Audi A6 Allroad 3.0 TDI" - DANE TECHNICZNE