Szyb naftowy, z którego wydobywają się do Zatoki Meksykańskiej ogromne ilości ropy po eksplozji na platformie wiertniczej w zeszłym tygodniu, nie miał specjalnego zabezpieczenia przeciw takim wyciekom.
Po wybuchu i zatonięciu platformy, w wyniku którego zginęło 11 zatrudnionych na niej pracowników, do wód zatoki dostaje się codziennie 1000 baryłek ropy, powodując spustoszenia ekologiczne.
Jak podał dziennik "Wall Street Journal", platforma, będąca własnością firmy Deepwater Horizon wynajętej przez koncern BP PLC, miała urządzenie automatycznie zamykające szyb naftowy, ale nie posiadała tzw. akustycznego wyłącznika, który dodatkowo umożliwia zamknięcie szybu spoza platformy, nawet po jej uszkodzeniu i ewakuacji.
Amerykańskie ani brytyjskie przepisy nie wymagają od firm wydobywających ropę posiadania takiego zabezpieczenia, które jest drogie - kosztuje około 500 000 dolarów. Stosuje się je jednak w niektórych innych krajach-producentach ropy, jak Norwegia i Brazylia.
Niektóre firmy naftowe, jak Royal Dutch Shell PLC i France Total SA, używają czasem takich urządzeń na swoich platformach wiertniczych, nawet jeśli przepisy w krajach, w których działają, tego nie wymagają.