WAŻNE
TERAZ

Właściciel psów, które zagryzły 46-latka, zatrzymany

Technologie, które skradły duszę współczesnym autom

Starsi wiekiem narzekają na bezduszność nowych samochodów, zobaczmy zatem, czego najbardziej brakuje nam ze starej technologii

Obraz
Źródło zdjęć: © zdjęcie producenta

/ 101. Nie dotykaj, oddaj do serwisu

Obraz
© zdjęcie producenta

Zaawansowani wiekiem zmotoryzowani narzekają na bezduszność nowych samochodów. Zobaczmy zatem, czego najbardziej brakuje nam ze starej technologii, która już z pewnością nigdy nie powróci. Subiektywnym okiem motoryzacyjnego fana.

Kiedyś, kupując auto, mieliśmy gwarancję, że wszędzie możemy pogrzebać, samemu naprawić i wyciągnąć spod maski wszystko to, co tylko zechcemy. Dzisiaj sprawy mają się nieco inaczej. Producenci odgrodzili nas od najprostszych nawet czynności związanych z obsługą naszego samochodu. Do tego stopnia, że niekiedy nie mamy nawet możliwości sprawdzenia... poziomu oleju. Ten możemy ocenić na podstawie komputera pokładowego, względnie w serwisie. Do niechlubnej legendy przeszedł już model Audi A2, gdzie w zasadzie nie mogliśmy nawet otworzyć... maski.

/ 102. Elektryczny hamulec ręczny

Obraz
© zdjęcie producenta

Ten element wymyślono z kilku powodów - jest mniejszy, zapewne oszczędniejszy, bardziej nowoczesny oraz spełnia rolę gadżetu. W czasach, kiedy każdy samochód posiada dwóch kierowców - tego właściwego oraz tego generowanego przez komputer - hamulec ręczny przestał być przydatny. Minęły już czasy, gdy mogliśmy się nim ratować w awaryjnych sytuacjach drogowych. Dziś poślizg jest kontrolowany przez asystenta trakcji i stabilizacji toru jazdy, zatem klasyczna dźwignio ręcznego - żegnaj!

Mamy teraz guzik, który naciskamy na postoju. Z jednej strony całkiem zmyślne, z drugiej, kolejna rzecz, która powiększa skomplikowanie współczesnych aut i może się zepsuć. Ja wolę jednak mieć w razie czego długą dźwignię pod prawą ręką. Tak na wszelki wypadek, gdyby inne systemy zawiodły.

/ 103. Pokrywy silników jak obrazy na ścianie

Obraz
© zdjęcie producenta

Kolejne zagadnienie jest zbliżone do wcześniejszego, a odnosi się do kolejnego odseparowania użytkownika od wnętrzności samochodu. Obecnie jednostki napędowe aut, choć działają na tym samym cyklu pracy, są jednak o wiele bardziej skomplikowane. Być może dlatego producenci zdecydowali się nas odwieść od grzebania pod maską. Z każdą błahostką musimy udać się do serwisu, a komorę silnika zdobi pokrywa z tworzywa sztucznego.

Z drugiej strony, jeżeli zerkam pod maskę, to nie dlatego, żeby pogapić się na plastik, ale chcę zobaczyć silnik! Gdzie te czasy, kiedy sam silnik był dziełem sztuki? Teraz wygląda na to, że wypada wstydzić się "naturalnego" wyglądu jednostki napędowej.

/ 104. Cicho sza

Obraz
© zdjęcie producenta

Jeszcze nie tak dawno temu, jakieś dwadzieścia lat wstecz, niemal każdy samochód dawał oznaki życia. Obecnie, auta są tak wyciszone, że ledwo je słychać. I to nie tylko siedząc wewnątrz, ale również słuchając ich na zewnątrz. Z jednej strony to przecież dobrze, pomyślimy sobie. Zapewnia to komfort i wygodę podróżowania. Jednak dla prawdziwego miłośnika motoryzacji nie ma wspanialszego dźwięku niż rasowe brzmienie pracy jednostki napędowej. Nie mówimy o zabijaniu dźwiękiem okolicznych ptaków, budzeniu sąsiadów i ich psów, ale mamy na myśli przyjemne brzmienie motoru. W dodatku, często na podstawie dźwięku możemy ocenić, czy z silnikiem jest coś nie tak. Nawet to zostało nam odebrane.

/ 105. Analogowy zbytek

Obraz
© zdjęcie producenta

Tachometr został wynaleziony w 1817 roku przez niemieckiego inżyniera Dietricha Uhlhorna. Przez lata wykorzystywany był w transporcie, najpierw znalazł się w lokomotywach, ale prawdziwy rozkwit tego urządzenia nastąpił, gdy narodziła się motoryzacja. Zaliczyć do niego możemy przede wszystkim obrotomierz, ale też prędkościomierz. Oba są niebywale istotnymi elementami każdego samochodu. To dzięki nim kierowca otrzymuje wiedzę kiedy zmienić bieg, aby wydostać z silnika całą moc, bądź wręcz przeciwnie, aby pojechać oszczędnie, a także wiemy z jaką prędkością jedziemy.

Przez blisko 200 lat tachometry były analogowe, wskazówkowe, teraz musimy się jednak przestawić, ponieważ coraz częściej producenci montują cyfrowe odpowiedniki, które znajdziemy nawet w tak rasowych wozach jak Chevrolet Corvette, czy Honda S2000. Z drugiej strony tablica rozdzielcza, w której wykorzystano wyświetlacz, może przekazać nam więcej informacji. Trochę to bezduszne, ale jak rozwój, to rozwój...

/ 106. Kierowcę wyścigowego zatrudnię na stałe

Obraz
© zdjęcie producenta

Aby jeździć Porsche 911 z lat 80-tych, trzeba było nie lada odwagi. Teraz nawet dwukrotnie mocniejszym 911 Turbo S może podróżować po dowolnym torze wyścigowym byle młodzian posiadający prawo jazdy od dwóch tygodni.

Wszystko za sprawą elektronicznych asystentów, które dbają o poprawę najdrobniejszego nawet błędu kierowcy. Dzięki temu mamy zyskać pewność siebie, bezpieczeństwo i... złudne wrażenie, że jest się najlepszym kierowcą na świecie, a Kubica może nam czyścić buty. W ten sposób przewartościowujemy swoje umiejętności.

Co prawda gdyby nie elektronika, statystyki wypadków wyglądałyby zdecydowanie gorzej, ale nie oznacza to, że potrafi ona zapobiec wszystkim katastrofom. Pomijane mrugnięcie ESP na tablicy rozdzielczej nie robi już wrażenia na kierowcach, ufających, że samochód sam zadba o wyjście z zakrętu, w który wjechaliśmy o 20 km/h za szybko. Zaufanie zgubne, bo zawsze jest granica, przekraczając którą powrotu już nie będzie.

/ 107. Asystent na pełen etat

Obraz
© zdjęcie producenta

Jedyną rzeczą, o jaką musimy się troszczyć, jest trzymanie kierownicy, dodawanie gazu, naciskanie hamulca i względnie używanie kierunkowskazów. Całą resztą zajmie się nasz samochód. Sam zadba żebyśmy nie zblokowali kół podczas hamowania (ABS), sam włączy wycieraczki wraz z pierwszymi kroplami deszczu, czy światła kiedy zapadnie zmrok (również zmieni z krótkich na długie i odwrotnie), nie pozwoli zjechać z pasa ruchu (lane assist), bądź jeżeli inny pojazd znajduje się w "martwym polu". Na autostradzie aktywny tempomat utrzyma prędkość i przyhamuje bez naszego udziału, a w mieście sam zahamuje przed pieszym lub innym samochodem nawet jeżeli będziemy mieć wciśnięty pedał gazu do oporu. Nawet sam znajdzie miejsce parkingowe i zajmie je w zastępstwie kierowcy.

To wszystko jest bardzo dobre, bo zapewnia bezpieczeństwo i komfort. Niestety, gdzieś w tym wszystkim zapomina się o umiejętnościach, jakie trzeba posiadać do prowadzenia auta. Zapomina się też o uwadze, spostrzegawczości, odpowiedzialności. Dzisiaj byle kto może pozwać producenta auta za swój wypadek, ratując się argumentem, że jakoby jeden z miliona systemów przestał działać.

/ 108. Gdzie jedziemy sir?

Obraz
© zdjęcie producenta

Nie, nie, to wcale nie jest tak odległe jak się może wydawać. Dajmy sobie jeszcze 10, 20 lat, a wsiądziemy do swojego nowego auta, głosową instrukcją wypowiemy słowo "dom" i czytając książkę, albo raczej przeglądając internet na tablecie, będziemy wiezieni przez auto z pracy w bezpośrednie pobliże kanapy w salonie. Wygodne? Oczywiście. Szczególnie w korku. Zamiast tracić czas gapiąc się na dłubiącego w nosie faceta obok, możemy zrobić coś pożytecznego. Jednak wprowadzenie autonomicznych samochodów spowoduje, że zatracimy zdolność prowadzenia auta. Wreszcie, gdy za kilkadziesiąt lat samoprowadzące auta staną się normą, o kierowcach wyścigowych i samym procesie prowadzenia auta będziemy mogli poczytać w muzeum motoryzacji.

Obecnie auta Google'a poruszają się o własnych siłach i korzystają z własnych, elektronicznych rozumów. Niektóre stany USA już wprowadzają odpowiednie zmiany w prawie, by można było dopuścić je do ruchu.

/ 109. Przyjemność z jazdy i piękno? Nie trzeba

Obraz
© zdjęcie producenta

Choć producenci zapewniają nas w reklamach, że emocje to jest to, wierzcie, że jedynym czym się teraz zajmują w swoich biurach jest bezpieczeństwo, ekologia, ekonomiczność i norma CO2. Reszta ich nie interesuje! Przyjemność z jazdy? Owszem, raz na jakiś czas wyjdzie jakiś rasowy model, ale... uwzględniający bezpieczeństwo, ekologię i normy CO2.

Kolejnym aspektem z tym związanym jest wygląd współczesnych aut. Zapomnijmy o wspaniałych przetłoczeniach z lat 50-tych, zapomnijmy o bogatych zdobieniach, jesteśmy w świecie kształtów, które muszą spełniać warunki konstruktorów. Być aerodynamiczne (aby auto spalało mniej), być bezpieczne (aby nie pokiereszować podróżujących i pieszych) i odpowiadać masowym gustom, aby sprzedawać miliony egzemplarzy. Do tego, jeden model potrafi być opracowany przez trzech producentów, zatem jego kształty będą tak oryginalne jak projekty „polskich dworków” odnoszące sukcesy w nieruchomościach. Sztampa i brak charakteru.

To wszytko oczywiście ma nas chronić i zapewniać bezpieczeństwo, ale zniknęło gdzieś piękno kształtów z dawnych lat, ozdobne i niecodzienne, powodujące, że samochody były jeżdżącymi dziełami sztuki. Dziś głownie jeżdżą, a o sztuce już się raczej nie wspomina.

10 / 1010. Ekolog pod maską

Obraz
© zdjęcie producenta

Realia stworzone przez ustawodawców zajmujących się ochroną środowiska spowodowała, że słowa "oszczędny" i "hybrydowy" jeszcze nigdy tak często nie były na piedestale. Samochody mają spalać coraz mniej paliwa i wydalać z siebie jeszcze mniej szkodliwych substancji. Wszystko, by rzekomo chronić nasz klimat. W ogóle najlepiej byłoby, aby z rury wydechowej wydobywały się gazy o zapachu fiołków.

Oczywiście, to dobrze, jednak warto też zwrócić uwagę na to, co dzieje się ze współczesnymi samochodami. Stały się jeżdżącymi bateriami. Hybrydy obecnie świętują swoje pięć minut i wszystko wskazuje na to, że świętowanie wydłuży się na najbliższe dekady. Ekolodzy przyklaskują, bo jedynym akceptowalnym środkiem transportu jest rower, względnie auto elektryczne lub właśnie hybryda. Tyle, że auto elektryczne - idealne do miasta - w tej chwili nie spełnia oczekiwań zdecydowanej większości kierowców. Wszystkie powstałe seryjne modele przypominają jeżdżące tostery, mające tyle wspólnego z przyjemnością, co słuchanie początkującego skrzypka. W dodatku, liche baterie powodują, że walczymy o każdy centymetr zasięgu, jadąc z prędkością 5 km/h, co w efekcie powoduje, że trąbią i zwymyślają nam wszyscy pozostali użytkownicy drogi. To się zmieni, gdy auta elektryczne będą zapewniały możliwości aut konwencjonalnych, albo gdy wszyscy będziemy takimi jeździć. Ale do tego potrzeba czasu.

Michał Grygier

Wybrane dla Ciebie
Nowa Honda CB1000F spodoba się wielbicielom stylu retro
Nowa Honda CB1000F spodoba się wielbicielom stylu retro
Wideo: Motorowerzysta "kaskader" uciekał przed policją. Miał kilka powodów
Wideo: Motorowerzysta "kaskader" uciekał przed policją. Miał kilka powodów
Odświeżony Barton B-Max już w sprzedaży. Użytkownicy docenią zmiany
Odświeżony Barton B-Max już w sprzedaży. Użytkownicy docenią zmiany
Kawasaki Z1100 na 2026 r. Jeszcze więcej emocji
Kawasaki Z1100 na 2026 r. Jeszcze więcej emocji
Ducati prezentuje nowe modele Diavel V4 RS i Multistrada V4 RS
Ducati prezentuje nowe modele Diavel V4 RS i Multistrada V4 RS
Pierwsza jazda: Suzuki GSX-8T i GSX-8TT - takich motocykli chcemy
Pierwsza jazda: Suzuki GSX-8T i GSX-8TT - takich motocykli chcemy
Voge DS800 Rally: Nowy motocykl adventure już w Polsce
Voge DS800 Rally: Nowy motocykl adventure już w Polsce
Baggery na MotoGP. Amerykańskie wyścigi stają się globalne
Baggery na MotoGP. Amerykańskie wyścigi stają się globalne
Wielki festiwal motocyklowy już niedługo. Kolejna edycja słynnej imprezy
Wielki festiwal motocyklowy już niedługo. Kolejna edycja słynnej imprezy
Test: Voge SR 1 ADV - SUV wśród 125 cm3
Test: Voge SR 1 ADV - SUV wśród 125 cm3
Test: Harley-Davidson Street Bob - kupujesz silnik, reszta jest w gratisie
Test: Harley-Davidson Street Bob - kupujesz silnik, reszta jest w gratisie
Test: Honda GB350S - prostota znów się sprawdziła
Test: Honda GB350S - prostota znów się sprawdziła