Tak producenci uszczęśliwiają nas na siłę

Producenci samochodów są trochę jak Unia Europejska - lubią narzucać nam niepożądane udogodnienia, które w założeniu służą naszemu dobru, a w praktyce są dla nas utrapieniem. W dzisiejszych samochodach jest wiele części i mechanizmów, których nikt tak naprawdę nie potrzebuje, ale montuje się je w autach pod przykrywką bezpieczeństwa, komfortu czy ekologii. Zdecydowana większość z nich jest jednak całkowicie zbyteczna i służy przede wszystkim napychaniu kieszeni serwisu oraz zapewnieniu oszczędności producentom. Poniżej przedstawiamy kilka przykładów takich "udogodnień".

Obraz
Źródło zdjęć: © WP.PL/Mateusz Pietruszka

/ 8Filtr DPF/FAP

Obraz
© WP.PL/Mateusz Pietruszka

Producenci samochodów są trochę jak Unia Europejska - lubią narzucać nam niepożądane udogodnienia, które w założeniu służą naszemu dobru, a w praktyce są dla nas utrapieniem. W dzisiejszych samochodach jest wiele części i mechanizmów, których nikt tak naprawdę nie potrzebuje, ale montuje się je w autach pod przykrywką bezpieczeństwa, komfortu czy ekologii. Zdecydowana większość z nich jest jednak całkowicie zbyteczna i służy przede wszystkim napychaniu kieszeni serwisu oraz zapewnieniu oszczędności producentom. Przedstawiamy kilka przykładów takich "udogodnień".

Filtr cząstek stałych to standardowe wyposażenie każdego nowego auta z dieslem. Ma on za zadanie wyłapać szkodliwe substancje ze spalin - w teorii służy to więc ekologii. Praktyka pokazuje jednak, że rozwiązanie to potrafi przysporzyć sporo problemów użytkownikom. Filtr oczyszcza się samoczynnie ze zgromadzonej w nim sadzy podczas jazdy, wypalając ją. Do tego niezbędne jest jednak nagrzanie silnika. Na krótkich dystansach, kiedy olej nie osiąga temperatury roboczej w filtrze gromadzi się sadza, która po jakimś czasie może go zapchać. Jazda z takim filtrem grozi jego uszkodzeniem, a także - co gorsza - przedostaniem się paliwa do oleju, co pogorszy jego właściwości smarne. Zdarzały się przypadki zatarcia silnika tylko dlatego, że ktoś jeździł swoim dieslem w mieście. Producenci oczywiście odmawiają naprawy w ramach gwarancji, odpowiadając: "trzeba było kupić benzyniaka". Niestety, wymiana lub regeneracja filtra kosztuje kilka tysięcy złotych.

/ 8Automat albo nic

Obraz
© WP.PL/Mateusz Pietruszka

W niektórych współczesnych autach nie ma możliwości wyboru skrzyni biegów - jedyna dostępna opcja to automat. O ile nie dziwi to w przypadku aut luksusowych, bo i tak żaden klient nie kupi takiego samochodu z manualną przekładnią, w przypadku aut sportowych (jak VW Polo GTI albo Porsche 911 GT3) przydałaby się opcja ręcznej skrzyni. Nawet nie dlatego, że trwałość przekładni automatycznych jest niższa niż "manuali" (według niezależnych serwisów skrzyń automatycznych 7-biegowe DSG używane w Volkswagenach zwykle wytrzymuje ok. 150 tys. km), a po prostu dlatego, że kierowcy aut sportowych z reguły wolą samemu pomachać lewarkiem.

/ 8Elektryczny hamulec ręczny

Obraz
© WP.PL/Mateusz Pietruszka

Oszczędza miejsce w kabinie i jest równie, a czasem nawet bardziej skuteczny podczas awaryjnego hamowania niż klasyczny ręczny. Ale prawdziwy powód, dla którego producenci w wielu modelach nie oferują w ogóle zwykłej dźwigni (np. w VW Golfie VII) jest taki, że to rozwiązanie jest tańsze w produkcji. Niestety, mało który kierowca odruchowo sięgnie do przycisku w razie sytuacji awaryjnej, a obsługa elektrycznego hamulca postojowego w wielu autach jest niepotrzebnie skomplikowana i nielogiczna. Przykład? W Oplach, aby zwolnić hamulec postojowy, trzeba dodatkowo nacisnąć pedał hamulca.

/ 8Ekran dotykowy zamiast klasycznych przycisków

Obraz
© WP.PL/Mateusz Pietruszka

Rozwiązanie estetyczne, ale bardzo komplikujące obsługę. Po pierwsze, przycisk lub ekran dotykowy nie zapewniają takiej informacji zwrotnej jak klasyczny. Po drugie, żeby trafić w odpowiednie pole, trzeba oderwać wzrok od drogi. Ani Audi, ani BMW, ani Mercedes, ani Lexus nie stosują tego rozwiązania - nie bez powodu. Niestety, są auta, w których (de facto) nie ma wyboru. Na przykład Peugeot 308 czy Citroen C4 Picasso, które posiadają dotykowy panel do obsługi większości urządzeń pokładowych.

/ 8Downsizing

Obraz
© WP.PL/Mateusz Pietruszka

Mały silnik z turbodoładowaniem zamiast większego, wolnossącego - oto downsizing w pigułce. BMW, Volvo, Mercedes i grupa Volkswagena oferują już praktycznie tylko takie wersje. W teorii auta z tymi jednostkami powinny mało spalać - w praktyce zazwyczaj zużywają tyle samo paliwa, albo nawet więcej niż ich wolnossące odpowiedniki. Dodatkowo, większość silników zbudowanych według idei downsizingu posiada też wtrysk bezpośredni. Plusy? Lepsza elastyczność i... to tyle. Minusów jest więcej - turbosprężarka jest podatna na awarie i może "paść" już po 50 tys. km. W jednostce z bezpośrednim wtryskiem przy przebiegu pow. 200 tys. km może osadzać się nagar w cylindrach, co w konsekwencji może prowadzić do zniszczenia silnika. Ponadto, motor benzynowy zasilany wtryskiem bezpośrednim nie będzie tak dobrze współpracował z instalacją na gaz LPG.

/ 8Elektryczne wspomaganie kierownicy

Obraz
© WP.PL/Mateusz Pietruszka

Standard w zdecydowanej większości współczesnych aut. Elektryczny silniczek zamiast pompy hydraulicznej do wspomagania? Brzmi dobrze. Upraszcza konstrukcję, obniża masę i ogranicza zużycie paliwa. W praktyce wiąże się to jednak ze znaczną utratą poczucia tego, co dzieje się z przednimi kołami. Jest to szczególnie dotkliwe w autach sportowych. Jest jednak światełko w tunelu - Alfa Romeo 4C nie posiada wspomagania w ogóle, co - jeśli wierzyć recenzjom - jest jej olbrzymim plusem.

/ 8Start/Stop

Obraz
© WP.PL/Mateusz Pietruszka

System start/stop to seryjne wyposażenie większości dzisiejszych aut. Wyłącza silnik na światłach po wrzuceniu biegu jałowego bądź po przytrzymaniu hamulca w autach z automatem. Na co dzień jest jednak irytujący i może przyczynić się do szybszego zużycia akumulatora, turbosprężarki i rozrusznika, a także do zapchania filtra DPF w dieslach.

/ 8Zestaw naprawczy zamiast pełnowymiarowego koła

Obraz
© fotolia.pl/Gudellaphoto

Wielu producentów (m.in. BMW) w ogóle nie przewidziało miejsca na koło zapasowe - nawet dojazdowe. Zamiast tego, pod podłogą bagażnika można znaleźć zestaw naprawczy, czyli kompresor zasilany prądem z gniazda zapalniczki wraz z uszczelniaczem, który zalepia dziurę w oponie. W przypadku, kiedy opona zostanie rozerwana (np. po wpadnięciu w dziurę), kierowca takiego auta jest w beznadziejnej sytuacji i pozostaje mu jedynie wezwanie pomocy drogowej.

Wybrane dla Ciebie
Nowa Honda CB1000F spodoba się wielbicielom stylu retro
Nowa Honda CB1000F spodoba się wielbicielom stylu retro
Wideo: Motorowerzysta "kaskader" uciekał przed policją. Miał kilka powodów
Wideo: Motorowerzysta "kaskader" uciekał przed policją. Miał kilka powodów
Odświeżony Barton B-Max już w sprzedaży. Użytkownicy docenią zmiany
Odświeżony Barton B-Max już w sprzedaży. Użytkownicy docenią zmiany
Kawasaki Z1100 na 2026 r. Jeszcze więcej emocji
Kawasaki Z1100 na 2026 r. Jeszcze więcej emocji
Ducati prezentuje nowe modele Diavel V4 RS i Multistrada V4 RS
Ducati prezentuje nowe modele Diavel V4 RS i Multistrada V4 RS
Pierwsza jazda: Suzuki GSX-8T i GSX-8TT - takich motocykli chcemy
Pierwsza jazda: Suzuki GSX-8T i GSX-8TT - takich motocykli chcemy
Voge DS800 Rally: Nowy motocykl adventure już w Polsce
Voge DS800 Rally: Nowy motocykl adventure już w Polsce
Baggery na MotoGP. Amerykańskie wyścigi stają się globalne
Baggery na MotoGP. Amerykańskie wyścigi stają się globalne
Wielki festiwal motocyklowy już niedługo. Kolejna edycja słynnej imprezy
Wielki festiwal motocyklowy już niedługo. Kolejna edycja słynnej imprezy
Test: Voge SR 1 ADV - SUV wśród 125 cm3
Test: Voge SR 1 ADV - SUV wśród 125 cm3
Test: Harley-Davidson Street Bob - kupujesz silnik, reszta jest w gratisie
Test: Harley-Davidson Street Bob - kupujesz silnik, reszta jest w gratisie
Test: Honda GB350S - prostota znów się sprawdziła
Test: Honda GB350S - prostota znów się sprawdziła