Wiele wskazuje na to, że niebawem polscy kierowcy będą mogli odetchnąć z ulgą. Resort Infrastruktury chce zmian w prawie, które wyraźnie ograniczą karanie kierowców przekraczających prędkość przez straże miejskie i gminne.
Większość zmotoryzowanych jest zdania, że strażnicy zajmują się głównie nimi. Mają rację. Jak informuje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, w 2013 roku aż 67 proc. mandatów wypisanych przez tę służbę otrzymali kierowcy. Ich łączna kwota to 218 mln zł, przy 248 mln zł wartości wszystkich mandatów wręczonych w 2013 roku przez straże miejskie i gminne. Wśród najczęściej karanych przewinień jest nieprawidłowe parkowanie oraz nadmierna prędkość. Tę strażnicy sprawdzają obecnie przy pomocy stacjonarnych i mobilnych fotoradarów. To może się jednak wkrótce zmienić.
Resort transportu chce wprowadzenia przepisów, które zakażą strażom miejskim i gminnym wykorzystywania fotoradarów, informuje „Rzeczpospolita”. Zaproponowany przez Twój Ruch i SLD projekt przepisów w tej sprawie początkiem grudnia 2014 r. został odrzucony i skierowany do ponownego rozpatrzenia w komisjach. Jak mówi Michał Kabaciński, rzecznik prasowy Twojego Ruchu, projekt przewidywał odebranie strażom miejskim prawa do posługiwania się fotoradarami niezależnie od ich rodzaju.Jak poinformował nas rzecznik prasowy Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju Piotr Popa, w planach resortu jest wprowadzenie zakazu używania przez straże miejskie i gminne zarówno fotoradarów mobilnych jak i stacjonarnych. - Rządowy projekt zmian w przepisach może zostać skierowany do dalszych prac jeszcze w grudniu 2014 r. - dodaje Popa. Skąd taki pośpiech?
Obecnie straż miejska i gminna używa z 353 fotoradarów stacjonarnych i mobilnych. Analiza wykorzystania tych urządzeń przeprowadzona przez Najwyższą Izbę Kontroli nie pozostawiła suchej nitki na mundurowych. W wielu gminach, gdzie przychody z mandatów są istotnym składnikiem lokalnego budżetu, zalecenia prawa traktowane są z przymrużeniem oka. Jak wykazuje NIK, strażnicy zaczynając i kończąc pracę umieszczają mobilne fotoradary w miejscach uzgodnionych z policją, czyli takich, gdzie występuje rzeczywiste zagrożenie dla pieszych czy innych uczestników ruchu drogowego. W pozostałym czasie nierzadko przenoszą urządzenia w inne lokalizacje, które pozwalają na złapanie większej liczby kierowców.
Zastrzeżenia do sposobu korzystania z mobilnych fotoradarów mają również sami kierowcy. Internet pełen jest filmów, na których ewidentnie widać, że urządzenie takie ustawione jest pod niewłaściwym kątem względem nadjeżdżających pojazdów, albo działa w otoczeniu, mogącym - według instrukcji obsługi - powodować zakłócenia w dokonywanych przez nie pomiarach. Dodatkowo, zgodnie z literą prawa, prawidłowe działanie fotoradaru mobilnego powinien na bieżąco kontrolować funkcjonariusz. I z tym bywa różnie. Najczęściej fotoradar ustawiony jest w mało widocznym miejscu, np. pomiędzy zaroślami czy płotami, a patrol straży przebywa w samochodzie zaparkowanym kilkadziesiąt metrów dalej. W połowie 2014 roku w Krośnie Odrzańskim doszło nawet do kradzieży działającego fotoradaru spod nosa obsługującego go strażnika.
Po przeprowadzonym audycie NIK zaproponował wprowadzenie zakazu używania przez straże miejskie i gminne fotoradarów mobilnych. Do dyspozycji miałyby im jednak pozostać stacjonarne. Wiele wskazuje na to, że resort transportu będzie chciał ustanowienia właśnie takiego prawa. Jeśli tak się stanie, trzeba będzie rozwiązać kwestię samych fotoradarów. Kosztujące ok. 60 tys. urządzenia z dnia na dzień staną się w rękach straży miejskich i gminnych zupełnie bezużyteczne. Problematyczne byłoby również przeniesienie ich do Inspekcji Transportu Drogowego. W końcu zdecydowana większość z nich została zakupiona za pieniądze lokalnego samorządu. czas pokaże, jak tę kwestię rozwiąże rządowy projekt zmian w przepisach.
tb/sj,tb, moto.wp.pl