Łódzcy urzędnicy mają nie lada problem. Jest nim samochód zaparkowany od kilku miesięcy w strefie płatnego postoju. Choć służby miejskie zatknęły za szybą już kilkadziesiąt wezwań do złożenia wyjaśnień i przyjęcia mandatu, właściciel pojazdu nic sobie z tego nie robi, a miasto ma związane ręce.
Samochód stoi zaparkowany przed budynkiem Sądu Okręgowego w Łodzi, gdzie godzina postoju kosztuje 3 złote. Należność nie jest oczywiście na bieżąco regulowana, a auto jest tam od kilku miesięcy. Za wycieraczką jest już sterta wezwań. - Właściciel to zobaczył, machnął ręką i poszedł - opowiada pan Krzysztof, ochroniarz Łódzkiego Sądu Okręgowego.
Władze miasta nie mogą po prostu odholować samochodu. Zakazuje tego prawo. Zgodnie z przepisami samochód można odholować z drogi, gdy został on pozostawiony w miejscu obowiązywania zakazu, a dodatkowo utrudnia ruch lub zagraża bezpieczeństwu. Z parkingu auto może zniknąć, gdy zostawimy je na kopercie, nie posiadając odpowiednich uprawnień albo gdy policja lub straż miejska uzna, że auto zostało porzucone. Kiedy w oczach urzędników samochód staje się wrakiem?
Kiedy na hol?
- Prawidłowo zaparkowany pojazd może zostać wzięty na hol, jeśli nie jest wyposażony w tablice rejestracyjne - mówi Karol Miłkowski z Kancelarii Prawnej Omega. - Nalepka kontrolna z numerem rejestracyjnym na szybie nie uchroni go przed usunięciem przez właściwe służby. Jego stan nie musi przy tym być dramatyczny. Wystarczy więc, że właściciel zostawi samochód na zimę i przestanie go doglądać, a jego tablice rejestracyjne padną łupem złodziei.
Drugi przypadek przewiduje możliwość odholowania pojazdu, który, mimo iż jest wyposażony w tablice rejestracyjne, to jego stan techniczny wskazuje na to, że nie jest używany.
- Przepisy te nie wskazują nam jednoznacznie, jaki stan pojazdu wskazuje na jego nieużytkowanie. Wszystko zależy więc od oceny policjanta czy strażnika miejskiego - dodaje Karol Miłkowski. W praktyce auto musi być mocno skorodowane albo sprawiać wrażenie od dawna nieużywanego. Jeśli jest mocno skorodowane, ma przebite lub nienapompowane opony czy jest zarośnięte, może trafić na hol.
Samochód nieodebrany na wezwanie gminy przez uprawnioną osobę w terminie 6 miesięcy od dnia usunięcia, uznaje się za porzucony. Pojazd ten przechodzi na własność gminy, która nabywa także własność pojazdu, gdy w ciągu 6 miesięcy od daty usunięcia go nie ustalono osoby uprawnionej do odbioru.
Nowe przepisy
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji chce wprowadzić nowe prawo, które umożliwi odholowanie pojazdu nie tylko z jezdni, ale też z całego pasa drogowego, czyli również z chodnika, pobocza, zjazdu, parkingu czy ścieżki rowerowej. Na lawetę trafi również samochód, którego kierowca został przyłapany na prowadzeniu pod wpływem alkoholu lub narkotyków, o ile wśród pasażerów nie znajdzie się osoba, która będzie mogła przejąć kierownicę.
Zmienią się również zasady naliczania opłat za odholowanie. Obecnie samorządy uchwalają stałą kwotę, jaką ponieść musi właściciel zabranego pojazdu. Po wprowadzeniu zmian będzie ona mogła być wyższa, jeśli odholowany pojazd ze względu na swój stan lub gabaryty wymagał zastosowania sprzętu innego niż standardowy. Mniej natomiast zapłacą ci kierowcy, którzy odznaczą się refleksem i zdążą pojawić się przy samochodzie jeszcze przed ukończeniem wciągania go na lawetę. Obecnie w takim przypadku i tak trzeba zapłacić pełną stawkę.
Odetchną również samorządy. Nowe prawo ma zwalniać je z obowiązku zawierania umów na polisy OC dla samochodów, których po przywiezieniu przez lawetę na parking nie miał kto odebrać. Dziś każde auto, w przypadku którego stwierdzono przepadek mienia na rzecz miasta czy powiatu, musi mieć obowiązkowe ubezpieczenie, a często są to wraki, które nie nadają się do jazdy. Zmiany mają wejść w życie jesienią.
Tomasz Budzik, Wirtualna Polska