*Golf III nigdy nie zachwycał urodą. Jego styl już w momencie premiery uchodził za stonowany i powściągliwy. Z biegiem czasu sytuacja się nie poprawiała, wręcz przeciwnie. Banalny design uchodzący za wzór funkcjonalności w klasie kompaktowej szybko się opatrzył. Jednak dzięki ogromnej popularności modelu interes zwietrzyli tunerzy (sam Volkswagen też), oferując kilka ciekawych pakietów znacznie podnoszących atrakcyjność samochodu. I właśnie to spowodowało, że bohaterowie naszego artykułu zdecydowali się na mk3. *
VR6
Tucek zajmuje się tuningiem od 1998 r. Jego pierwsze projekty (m.in. Opel Kadett)
dzisiaj wywołałyby jedynie szyderczy uśmiech, gdyż opierały się na laminacie, siatce i szpachli. Cóż, taka była moda. Z czasem rynek markowych akcesoriów stał się naprawdę bogaty, Tucek zaś przesiadł się do Volkswagena i został z nim do dziś.
Najpierw zaczął szukać flagowej edycji VR6. Auto musiało być wyposażone w automatyczną klimatyzację, pełną elektrykę i przede wszystkim mieć bezwypadkową przeszłość. Po czterech miesiącach wertowania ogłoszeń i dokonaniu mnóstwa oględzin wreszcie znalazł upragnione auto. Do tej pory miało jednego właściciela, pochodziło ze Szwajcarii, a oryginalny stan przekonał Tucka do jego zakupu.
Najpierw pozbył się instalacji gazowej i odwiedził hamownię. Wynik 173,1 KM i 223 Nm (fabrycznie 174 KM i 235 Nm) potwierdził dobrą kondycję jednostki napędowej i pozwolił wcielić w życie plan przebudowy. Tucek zamontował maskę, grill i reflektory z Vento, końcówki wydechu ozdobił nakładkami z TDI, zaś w nadkolach umieścił aluminiowe obręcze BBS RS o szerokości 7 cali z przodu i 8 z tyłu, co znacznie uatrakcyjniło sylwetkę auta.
Kolejny rok przyniósł więcej zmian. Zebrane przez zimę akcesoria już na wiosnę zamontowano w Golfie. Najważniejsze okazało się zawieszenie. Gwintowany zestaw Ta Technix usztywnił konstrukcję i sprawił, że trójka wreszcie się obniżyła. Na nadwoziu zainstalowano elementy z amerykańskiej wersji, jak pakiet obejmujący zderzak przedni z obrysówkami, tylny o nieco innym przetłoczeniu, i klapa bagażnika pozbawiona wycieraczki. Dodatkowo Tucek postanowił zmienić felgi na cal szersze i założyć na nie opony w rozmiarze 195/40/16. Ponadto z tyłu oryginalne klosze zastąpił charakterystycznymi i dość popularnymi Hella Black Magic. Także wnętrze nabrało blasku. Tucek zdecydował się na kompletną szarą skórzaną tapicerkę z podgrzewanymi fotelami oraz dywaniki, deskę rozdzielczą i wszelkie plastiki utrzymane w tym samym kolorze. Tunel środkowy zaopatrzył w uchwyt na napoje i podłokietnik wersji US.
Ostatni etap objął kosmetyczne modyfikacje silnika. Sześciocylindrowy motor o przyjemnej charakterystyce pracy wyposażony został w kolektor z edycji 2,9 wypolerowany na lustro, układ dolotowy z polerowanego aluminium, filtr stożkowy, zmodernizowany kolektor wydechowy oraz nowe elektroniczne sterowanie, które zapewniło przyrost mocy do 180 KM i momentu obrotowego do wartości 240 Nm osiąganych przy 4350 obr./min. Taka konfiguracja okazuje się w zupełności wystarczająca, chociaż właściciel już snuje plany zmiany silnika na znacznie mocniejszy i dopracowania go w najdrobniejszych detalach, aby móc błyszczeć na konkursach Show & Shine.
GTI 20 Jahre
Golf Mariusza także należy do wyjątkowych. Choć nie ma tak mocnego silnika, jak VR6 Tucka, to i tak przyciąga uwagę. Szukając dla siebie odpowiedniej trójki Mariusz natrafił na ogłoszenie sprzedaży. Po dokładnym przyjrzeniu się zdjęciom doszedł do wniosku, że to musi być limitowana edycja przygotowana na 20-lecie i po krótkich negocjacjach stał się jej właścicielem. Niestety auto okazało się zapuszczone i wyposażone w dodatki wołające o pomstę do nieba. Neony oświetlające miejsce pod nogami czy tandetne nakładki na pedały są tego przykładem.
Po doprowadzeniu samochodu do porządku Mariusz rozpoczął kompletowanie brakujących elementów. Głośniki, emblematy producenta, szeroka dokładka GTI pod przednim zderzakiem i Golf powoli zaczynał przypominać zadbany seryjny egzemplarz. Następnie na maskę trafiła BRA przeszyta czerwoną nitką, zaś zamiast fabrycznych lamp założono Hella Projektor z ksenonowymi światłami. Tylną część ozdobiły klosze Black Magic tego samego producenta.
Po tym wszystkim uzupełniono fabryczny pakiet GTI 20 Jahre o najważniejszą rzecz, czyli unikatowe aluminiowe obręcze BBS przeznaczone specjalnie dla tej limitowanej edycji. Naciągnięto na nie niskoprofilowe opony w rozmiarze 195/40/16 z przodu i odpowiednio 195/45/16 z tyłu, włożono sportowe i twarde zawieszenie FK obniżające auto w stosunku -80/-60 mm i odstawiono je na zimę do garażu. W nowym sezonie skupiono się na dopracowaniu detali, wśród których najbardziej eksponowanym i wymagającym najwięcej uwagi okazały się koła. Mariusz wypolerował ranty i pomalował rotory na czerwono, wykorzystując metodę proszkową. W zestawieniu z ciemnym lakierem nadwozia prezentują się one niezwykle ciekawie i nietuzinkowo.
W kabinie jedyną niewidoczną, za to słyszalną zmianą stał się zbudowany od nowa zestaw audio. Mariusz zdecydował się na system bazujący na ośmiu głośnikach wspomaganych przez subwoofer JBL GT4-12 i wzmacniacz Carpower Wanted. Całością steruje jednostka centralna Kenwood W6531.
Ostatnie kosmetyczne modernizacje objęły karoserię. Grill ze znaczkiem, klamki bez zamków, tylne lampy Hella Crazy Colours czy fabryczne emblematy ozdabiające pokrywę bagażnika urozmaiciły dotychczasową stylistykę i nadały projektowi Mariusza indywidualny charakter. Kompletowanie kolejnych trudno dostępnych części trwa i kto wie, czy wkrótce ponownie nie zestawimy z sobą tych dwóch intrygujących przedstawicieli klasy kompaktowej w zupełnie innych wcieleniach. Pomysłowość ich właścicieli nie zna bowiem granic.
* TUTAJ ZOBACZYSZ WIĘCEJ ZDJĘĆ GOLFÓW * Piotr Mokwiński