Śnieg a przepisy drogowe. Niebezpieczeństwa i korzyści z zasłoniętych znaków
Niektóre nakazy i zakazy nie obowiązują, kiedy ich nie widać. Zimą, kiedy śnieg przykrywa pasy ruchu i zasłania znaki drogowe, kierowcy mogą nie wiedzieć, że łamią prawo. Podpowiadamy, kiedy można sobie pozwolić na więcej.
Co prawda zarządcy dróg mają obowiązek dbania o to, aby jezdnie były odśnieżone, jednak nie jest możliwe stuprocentowe pozbycie się śniegu z asfaltu w każdym momencie. Dlatego zdarza się, że niektóre znaki poziome (np. strzałki wymalowane na nawierzchni) są niewidoczne. Z jednej strony może to doprowadzić do niebezpiecznych sytuacji, a z drugiej pozwala na korzystanie z dodatkowych miejsc postojowych albo uniknięcie kary za przecięcie ciągłej linii.
Dziennikarze tygodnika "Motor" wylistowali szereg pułapek, które czekają na kierowców w czasie zimy, ale my zdecydowaliśmy się zwrócić uwagę tylko na te, które mogą spowodować niebezpieczne nieporozumienia lub przydadzą się w zatłoczonym mieście.
Z grupy tych pierwszych, najniebezpieczniejszymi są niewidoczne przejścia dla pieszych. Chodzi o to, że wymalowana na asfalcie zebra schowana pod warstwą śniegu może zostać niezauważona przez kierowcę do ostatniego momentu. Na szczęście każde przejście jest dodatkowo oznakowane znakiem pionowym i to właśnie na nie trzeba zwracać baczną uwagę.
Kolejna niebezpieczna sytuacja może wystąpić, jeśli kierowca nie zauważy linii ciągłej i rozpocznie manewr wyprzedzania. Policji można uzasadnić, że nie było widać linii, ale jeśli dojdzie do kolizji, bo np. wyprzedzane auto skręci w lewo, to winę i tak poniesie wyprzedzający kierowca.
Progi zwalniające, ubytki w nawierzchni i krawężniki również mogą przyczaić się pod śniegiem i "zaatakować" zderzak, koło lub inne elementy podwozia. Za uszkodzenia powstałe w wyniku złego stanu drogi odpowiada jej właściciel lub podmiot, który nią zarządza, ale najechanie na krawężnik lub zbyt szybkie pokonanie progu może obciążyć kieszeń kierowcy.
Kolizja spowodowana przez zaspy, w przypadku kiedy np. doszło do zderzenia, bo droga była zwężona przez śnieg, jest zwykle winą obu kierowców. Policjanci nakładają mandat na dwóch poszkodowanych, bo nie zachowali ostrożności przy trudnych warunkach drogowych.
Jak śnieg pomaga kierowcom?
Dużą zaletą warstwy śniegu zalegającej na jezdniach, chodnikach i parkingach jest to, że kierowcy mają wymówkę w przypadku parkowania w miejscach, gdzie latem nie można tego zrobić. Teoretycznie mandat za niszczenie zieleni nie należy się kierowcom, którzy stanęli na pokrytym śniegiem trawniku, pod warunkiem, że nie ma tam znaku zakazującego parkowanie. Jednak warto pamiętać, że każda sprawa to indywidualny przypadek. Standardowy mandat to 200 zł, a maksymalnie można dostać nawet 1000 zł.
Parkowanie na chodniku również może przejść bez konsekwencji, ale pod warunkiem, że zostaną zachowane zasady takie jak zapewnienie pieszym możliwości swobodnego przejścia (1,5 m szerokości), a także nie można zastawiać bram wjazdowych do posesji.
Co ciekawe, pionowe znaki pokryte śniegiem nie obowiązują, ale niektóre z nich mają niepowtarzalny kształt, wiec można z łatwością je rozróżnić. Chodzi o znak stopu (sześciobok), znak nakazujący ustąpienia pierwszeństwa przejazdu (trójkąt skierowany wierzchołkiem w dół), a także znak dający pierwszeństwo przejazdy (romb).
Znaki ograniczające prędkość, których nie widać nie obowiązują, ale kierowca powinien wiedzieć, że znajduje się w terenie zabudowanym, na drodze ekspresowej czy na autostradzie, więc powinien znać standardowe ograniczenia prędkości dla tych miejsc.
Mandat za rozgrzewanie silnika
Wszyscy kierowcy powinni pamiętać, że przepisy przewidują mandat za rozgrzewanie silnika, a dokładniej za to, że jest włączony, a pojazd stoi w miejscu. Jeśli ktoś zostanie przyłapany przez policjanta na pozostawieniu samochodu z uruchomionym silnikiem powyżej jednej minuty na miejscu parkingowym, to może narazić się na mandat w wysokości 100 zł. Trzeba też pamiętać, że za jazdę nieodśnieżonym autem można dostać aż 300 zł mandatu.