Niedawno poinformowano o przesunięciu kwoty 4,8 mld zł oszczędności z przetargów kolejowych na budowę dróg. "Puls Biznesu" zastanawia się jednak, gdzie się podziały niewykorzystane środki z kasy Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Od kilku lat informowano z satysfakcją o niższych wartościach umów zawieranych z wykonawcami od tych, pierwotnie zakładanych. Kryzys i ostra konkurencja sprawiały, że oferty w przetargach były znacznie poniżej, zakładanych pierwotnie przez drogową dyrekcję, stawek.
Prawdopodobnie drogowcy nie mieli całej kwoty rozpisując przetargi i pieniądze organizowali dopiero po ich rozstrzygnięciu. Jednak, mimo wszystko fundusze na inwestycje muszą być zabezpieczone jeszcze przed ich rozpoczęciem.
Oszczędności z przetargów kolejowych przeznaczono na drogi, a gdzie są oszczędności z przetargów drogowych. Czy były to tylko księgowe zabiegi, służące pochwaleniu się niższymi wydatkami na budowę infrastruktury drogowej - pyta "Puls Biznesu".
Nie dość na tym, w styczniu wyszło na jaw, że Ministerstwo Finansów mogło utopić miliardy euro rezerwy, interweniując na rynku walutowym. Pod koniec ubiegłego roku ubyło z kasy resortu 4 mld euro. Mogły one zostać przeznaczone na operacje finansowe, mające na celu obniżenie kursu złotego wobec europejskiej waluty.
To z kolei spowodowało, że spadł nominalny poziom długu, i w końcu nie przekroczył on zapisanego w konstytucji poziomu 55 proc. Gdyby tak się nie stało, rząd Donalda Tuska musiałby - bo wymaga tego ustawa zasadnicza - podjąć szereg niepopularnych społecznie decyzji. A to w roku wyborczym mogłoby mocno zaszkodzić wynikowi Platformy Obywatelskiej.
Oficjalne informacje w tej sprawie zostaną ogłoszone w II kwartale 2011 roku. Na razie milczą w tej sprawie zarówno resort finansów, jak i NBP.
lop/