Trwa ładowanie...
d1wuq1e
d1wuq1e

Witamy w cotygodniowym podsumowaniu motoryzacyjnym tygodnia, w którym przeczytacie o tym, czym wożą się w wojsku i jak Czesi o mały włos nie spowodowali, że pękliśmy ze śmiechu. Piszemy również o planach podboju Europy przez Chińczyków.

(fot. zdjęcie producenta)
Źródło: (fot. zdjęcie producenta)

Jednak zaczniemy od czegoś wyjątkowego i naprawdę soczystego. Produkowany w Tychach Fiat 500, ma już mocną wersję w postaci 180-konnego Abartha 500 essesse, którego bardzo lubimy. Jednak okazuje się, że nawet taka moc w małym miejskim aucie to dla niektórych za mało. Dlatego za włoskiego malucha z Polski zabrali się chłopaki z pewnej włoskiej firmy tuningowej stworzyli pojazd o nazwie Romeo Ferraris Fiat 500 Abarth Cinquone Stradale.

Do tej pory Włosi przygotowywali wyścigową wersję Fiata 500 o mocy 360 KM. O ile na torze taka moc jest uzasadniona to na publicznych drogach może wydawać się lekką przesadą. Właśnie z tego powodu włosi zmniejszyli ją o... 60 KM. Sprawa jest o tyle imponująca, że Włosi nie zmienili silnika i pod maską Fiata 500 dalej znajduje się niewielki motor 1.4 MultiAir. Aby samochodem dało się jeździć nie tylko po torze, w kabinie mamy obszyte zamszem kubełki, klimatyzację i radio. Dsłownie idealne auto by jeździć nim do pracy. Szkoda tylko, że nie wiadomo ile kosztuje.

(fot. zdjęcie producenta)
Źródło: (fot. zdjęcie producenta)

Skoro przy małych autach jesteśmy, to warto skoczyć na drugi koniec świata, a dokładniej do Indii. Tam Skoda zaplanowała premierę swojego najnowszego samochodu. Nie byłoby w tym nic zajmującego, gdyby nie nazwa tego auta, czyli Skoda Rapid.

d1wuq1e

Okazuje się bowiem, że jeszcze w ubiegłym miesiącu, na targach we Frankfurcie, Czesi zapowiedzieli przełom w dotychczasowej gamie modelowej. Wszystko za sprawą właśnie modelu Rapid, który miał być zaprojektowanym w całkiem nowym stylu samochodem plasowanym między Fabią a Octavią, do tego auto miało być na płycie podłogowej VW Polo.

Wszystko się zgadzało z kilkoma małymi wyjątkami. Przede wszystkim Skoda Rapid pokazana w Indiach wyglądała jak uboga krewniaczka Fabii, wyposażona była w wolnossący silnik benzynowy 1,6 l i ma być najtańszym modelem na rynku Indyjskim. Na w oddziale Skoda-Auto Polska, szybko nam wyjaśnili - zupełnie jakby się wstydzili całego zamieszania, że owszem to jest Rapid, jednak nigdy nie trafi do Europy. I całe szczęście. Chociaż może Rapid byłby tańszy niż Fabia, a dzięki pięciu miejscom i 500-litrowemu bagażnikowi mógłby znaleźć wielu nabywców.

(fot. PAP/Paweł Supernak)
Źródło: (fot. PAP/Paweł Supernak)

Wracając na naszą cześć globu, a dokładniej nawet do Polski, okazało się, że w Wojsku Polskim jest lepiej niż nam się wydawało. Wiosną tego roku "Rzeczpospolita" ujawniła aferę związaną z zakupem Land Roverów. Wojsko za każde auto zapłaciło ponad 250 tys. zł. Pojazdy są wyposażone m.in. w skórzane fotele i podgrzewane szyby. Tłumaczono, że będą potrzebne przy zabezpieczaniu zagranicznych wizyt związanych z polską prezydencją. Tymczasem auta stały w garażu Ministerstwa Obrony Narodowej.

d1wuq1e

Kiedy sprawa nieco przycichła Land Rovery wyjechały spod strzech. Szef MON, Tomasz Siemoniak, zadecydował. Auta trafią "do dowódców jednostek liniowych". A dokładniej do jednostek m.in. w Żaganiu, Krakowie, Gdyni, Tomaszowie Mazowieckim i Poznaniu. Kluczowe jest tu słowo dowódców. Zwykli żołnierze będą jeździć "nieco" słabszymi, choć niewiele tańszymi autami. Okazuje się, że popularnym samochodem wśród naszych mundurowych jest... Tarpan, a raczej jego wojskowe wcielenie, czyli Honker. Tylko w tym roku Inspektorat Uzbrojenia zamówił dla polskich żołnierzy 45 takich samochodów, płacąc 140 tys. zł. za każdy. Cóż, trzeba wspierać rodzimą produkcję za wszelką cenę.

(fot. zdjęcie producenta)
Źródło: (fot. zdjęcie producenta)

Jeszcze raz wykonamy skok na drugą stronę naszego globu, tym razem jednak tylko mentalny. W minionym tygodniu wyszło na jaw, że mimo kiepskich wyników ich aut w testach bezpieczeństwa, Chińczycy za nic nie chcą odpuścić europejskiego rynku. Tym razem postanowili nie przywozić swoich aut do nas, a zamiast tego je produkować w Europie. Pierwszą fabrykę, za chińskie pieniądze wybuduje w Bułgarii Great Wall Motor.

d1wuq1e

Swoje pięć minut w minionym tygodniu miała również polska motoryzacja. Grupa zapaleńców z Politechniki Krakowskiej stworzyła trzykołowe auto z silnikiem i skrzynią biegów od chińskiego skutera z przednimi kołami z Simsona. Bombus, czyli trzmiel jest hybrydą z elektrycznymi silnikami z przodu. Po zamknięciu fabryki FSO na Żeraniu, powroty polskiej myśli technicznej i chęci stworzenia prawdziwie polskiego auta dla prawdziwych Polaków, bardziej przypomina ataki zombich w kolejnych remakach "Nocy żywych trupów". WP: Jakub Wielicki

d1wuq1e
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1wuq1e
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj