Policja ma poważny problem z fotoradarami. Dotąd rejestratory można było ustawiać w dowolnym punkcie woj. łódzkiego, bo urządzenia miały własne zasilanie.
Jednak podczas niedawnych mrozów wysłużone akumulatory odmówiły posłuszeństwa, a zakup nowych się opóźnia. Dlatego co trzeci ze 132 przydrożnych masztów robi obecnie za straszak. Tylko do masztów podłączonych do sieci energetycznej można wstawić fotoradar.
Urządzenia te działają przy drogach woj. łódzkiego od pięciu lat. W błędzie są jednak ci, którzy myślą, że policja instaluje je tylko w specjalnych masztach. Rejestratory znacznie częściej ustawiane były w miejscach, gdzie masztów nie ma, a gdzie jest równie niebezpiecznie. Właśnie owa niezależność miała być ich największym atutem.
Policja w woj. łódzkim dysponuje obecnie ośmioma fotoradarami stacjonarnymi - czyli takimi, które mogą być ustawiane przy drogach lub w masztach. Wszystkie mają problem z bateriami. Wydział ruchu drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi już kilka miesięcy temu wnioskował o zakup nowych akumulatorów. Dotąd ich jednak nie otrzymał.
- _ Wydział gospodarki materiałowo-technicznej poinformował nas, że zakup akumulatorów w 2009 r. był niemożliwy z powodu braku funduszy. Sprzęt ma być kupiony w pierwszym kwartale tego roku _ - informuje podinspektor Joanna Kącka z wydziału prasowego KWP w Łodzi.
Dziwi, że policja tak długo zwleka z zakupem akumulatorów. Przecież fotoradary są znakomitymi maszynkami do zarabiania pieniędzy. Inna sprawa, że pieniądze te nie trafiają do policji, tylko w czarną dziurę, czyli do budżetu państwa.
Inaczej sprawa ma się z kilkoma fotoradarami, kupionymi przez samorządy (m.in. Pabianice i Zduńską Wolę), które są użytkowane przez straż miejską. Te urządzenia działają bez problemów, zaś wpływy zasilają lokalny budżet.