Policjanci z trzech krajów ścigali złodziei z Polski, którzy w Austrii kradli motocykle i rowery. Rabusie przez Czechy pędzili z szaloną prędkością; udało się ich zatrzymać dopiero za polsko-czeską granicą.
Akcja miała miejsce w czwartek. Zaczęła się od informacji udzielonej przez austriackie władze policji z Czech, mówiącej o ucieczce w ich kierunku złodziei motorów i rowerów. Rabusie poruszali się dwoma samochodami osobowymi, również skradzionymi, i wyładowaną łupem furgonetką. Przez całą trasę jedno z aut osobowych pełniło rolę wabika, mającego powiadamiać pozostałych o policyjnym pościgu.
Dwaj uciekinierzy, po szalonym rajdzie z prędkością 150 km na godzinę ulicami miasta Kraliky (na pograniczu Czech i Polski), zdołali wymknąć się czeskiej policji i przekroczyć granicę. - _ Uciekający kierowca kradzionego pojazdu w ogóle nie reagował na wezwanie kolejnego patrolu policji (...). Z prędkością 150 kilometrów na godzinę dosłownie przeleciał przez skrzyżowanie w kierunku Polski _ - mówił jeden z uczestniczących w operacji funkcjonariuszy.
Pościg nie skończył się jednak na granicy - kilkadziesiąt minut później złodziei złapali policjanci w Polsce. Furgonetkę z kradzionymi motorami i rowerami zatrzymano w Kralikach, a cała trójka ściganych trafiła do aresztu.
Jeśli policja w Austrii wystąpi o Europejski Nakaz Aresztowania, rabusie będą odpowiadali przed austriackim wymiarem sprawiedliwości.