Piotr Najsztub kierował samochodem, choć nie powinien. Na jaw wychodzą nowe fakty
Potrącenie kobiety na przejściu przez Piotra Najsztuba jest jednym z głośniejszych tematów ostatnich dni. Kontrowersje wzbudza nie tylko sam wypadek, ale też to, że dziennikarz jeździł samochodem zgodnie z prawem, mimo że policja wnioskowała o zatrzymanie mu prawa jazdy już kilka lat temu.
W czwartek 5 października w Konstancinie-Jeziornie koło Piaseczna doszło do potrącenia 77-latki przechodzącej przez przejście dla pieszych. Kierowcą samochodu okazał się znany dziennikarz Piotr Najsztub. Nie posiadał on przy sobie ani potwierdzenia zawarcia polisy OC, ani prawa jazdy. Po zbadaniu sprawy przez policję okazało się, że w 2010 roku funkcjonariusze skierowali do starostwa w Piasecznie wniosek o zatrzymanie jego prawa jazdy za przekroczenie liczby punktów karnych. Decyzja administracyjna jednak nigdy nie zapadła, więc w świetle prawa dziennikarz mógł jeździć samochodem, a za brak dokumentu policja może mu wręczyć jedynie mandat w wysokości 50 zł. Jak to możliwe?
Policja może zatrzymać prawo jazdy za przekroczenie w terenie zabudowanym dozwolonej prędkości o ponad 50 km/h, przewożenie samochodem osobowym o ponad dwie osoby więcej, niż wynika to z zapisu w dowodzie rejestracyjnym, czy za przekroczenie maksymalnej liczby punktów karnych. W takiej sytuacji funkcjonariusz wydaje pokwitowanie, a dokument wraz z odpowiednim pismem kieruje do organu, który go wydał. Ten powinien przygotować decyzję administracyjną o skierowaniu kierowcy na ponowny egzamin teoretyczny i praktyczny. Jeśli zaliczy obydwie części testu, w ciągu trzech dni może odzyskać prawo jazdy. W przeciwnym razie traci uprawnienia.
W przypadku Piotra Najsztuba sprawa utknęła w urzędzie. Taki kierowca nie posiada dokumentu poświadczającego prawo do kierowania pojazdami, ale może jeździć, ponieważ nie zostało mu ono administracyjnie cofnięte. Możemy jedynie spekulować, dlaczego tak się stało w przypadku sławnego dziennikarza. Biuro prasowe Starostwa Powiatowego w Piasecznie, do którego dzwoniliśmy, zastrzegło, że musi najpierw sprawdzić, czy udzielenie takiej informacji jest w ogóle możliwe ze względu na konieczność ochrony prywatności osoby, której dotyczy sprawa.
Niezrealizowanie wniosku policji przez urzędników bulwersuje. Jaka jest skala tego zjawiska? Takie pytanie zadaliśmy w biurze prasowym Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. MSWiA odesłało nas jednak do Komendy Głównej Policji i do chwili publikacji tego tekstu nie otrzymaliśmy odpowiedzi w tej kwestii. Wiemy jedynie, że rocznie za przekroczenie dozwolonej liczby punktów karnych policja zatrzymuje około 1,5 tys. praw jazdy. Słabym ogniwem systemu kontroli kierowców znów okazuje się człowiek.