Piotr Najsztub spowodował wypadek. Grozi mu więzienie i zapłata ogromnego odszkodowania
Policja wciąż przesłuchuje świadków w sprawie potrącenia, do którego doszło w czwartek 5 października w Konstancinie-Jeziornej. Jak poinformował "Super Express", za kierownicą siedział Piotr Najsztub. Nikomu nie postawiono jeszcze zarzutów, ale prokuratura zajęła się sprawą, a policja sprawdza, jaka była historia uprawnień dziennikarza do prowadzenia samochodu. Kontrowersje budzi również fakt, że pojazd nie posiadał ważnych badań technicznych i OC.
Potrącenie bez prawa jazdy
- Do potrącenia doszło o 19:30, a więc po zmroku, przy padającym deszczu - mówi Wirtualnej Polsce kom. Jarosław Sawicki, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Piasecznie. - Potrącona kobieta była ubrana na ciemno i przechodziła po pasach. Została ranna, wciąż przebywa w szpitalu. Kierowca samochodu, który w nią uderzył , nie posiadał przy sobie prawa jazdy. Sprawdzamy, czy miał on uprawnienia do prowadzenia pojazdu. Na razie wiemy, że w 2008 roku prawo jazdy zostało mu zatrzymane za przekroczenie dozwolonej liczby punktów karnych i odesłane do starostwa. Nie otrzymaliśmy jednak informacji o tym, że zapadła administracyjna decyzja o cofnięciu uprawnień. Na razie nikomu nie przedstawiono w tej sprawie zarzutów.
Sytuacji na razie nie komentuje Prokuratura Rejonowa w Piasecznie. - Otrzymaliśmy dokumenty sprawy i rozpoczęliśmy postępowanie w kierunku zarzutów z art. 177 par. 1 Kodeksu karnego, czyli naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym skutkującym spowodowaniem wypadku, w którym inna osoba odiosła obrażenia. Na razie nie informujemy o postępach w pracach prokuratury - stwierdził jej rzecznik, Łukasz Łapczyński.
Jaki los czeka kierowcę samochodu? Wiele zależy od tego, jak naprawdę było z prawem jazdy dziennikarza. Jeśli nie zapadła administracyjna decyzja o cofnięciu uprawnień, zostanie on potraktowany jak zmotoryzowany, który zapomniał dokumentu. Za samo to wykroczenie grozi kara w wysokości 50 zł. Oczywiście całkiem odrębną sprawą jest kwestia odpowiedzialności za całe zdarzenie.
Jeśli w sprawie zostanie postawiony zarzut spowodowania wypadku, wymiar grożącej za to kary będzie zależny od tego, jak bardzo ucierpiała jego ofiara. Zgodnie z art. 177 kodeksu karnego, za spowodowanie wypadku grozi do 3 lat pozbawienia wolności. Jeśli jednak ofiara odniosła ciężki uszczerbek na zdrowiu, kara wyniesie od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. W pierwszym z tych przypadków kierowca nie musi więc trafić do więzienia.
Co jeśli sprawca nie miał uprawnień do prowadzenia pojazdów? Szacuje się, że po polskich drogach może poruszać się nawet 500 tys. osób, które nigdy nie miały lub aktualnie nie posiadają uprawnień do prowadzenia pojazdów. W przypadku Piotra Najsztuba mogłoby chodzić o drugi z tych wariantów. Zaostrzone w tym roku prawo za prowadzenie samochodu pomimo administracyjnego zakazu przewiduje karę do 2 lat pozbawienia wolności oraz obowiązkowe zasądzenie zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych od roku do 15 lat.
Brak badań technicznych i OC
Policja w Piasecznie informuje także, że kierowca samochodu, którym potrącono 77-letnią kobietę, nie posiadał potwierdzenia ważnego przeglądu, a według wiedzy funkcjonariuszy samochód nie był także objęty obowiązkowym ubezpieczeniem od odpowiedzialności cywilnej. Co to oznacza dla jego właściciela? Za brak ważnego przeglądu grozi mandat w wysokości od 20 do 500 zł. W takim przypadku funkcjonariusz zatrzymuje również dowód rejestracyjny.
Jeśli potwierdzi się, że samochód dziennikarza nie posiadał też ważnego OC, czekają go poważne konsekwencje finansowe. Maksymalna kara za brak OC na samochód osobowy wynosi obecnie 4 tys. zł. Może się jednak okazać, że to tylko początek.
- W razie zdarzenia spowodowanego przez kierowcę nieubezpieczonego samochodu Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny zwraca się do niego o regres, czyli zwrot wszystkich kosztów związanych z wypadkiem, jakie są przedstawiane funduszowi - tłumaczy Aleksandra Biały, rzecznik prasowy UFG. To oznaczałoby obowiązek zapłaty za kosztowne leczenie oraz wypłatę zadośćuczynienia.
O kulisach wypadku dowiemy się więcej, gdy sprawą zajmie się prokuratura w Piasecznie. Przypadek Piotra Najsztuba z pewnością będzie dokładnie obserwowany przez media i społeczeństwo. Jak zawsze, gdy taka sprawa dotyczy osoby z pierwszych stron gazet. Sam dziennikarz w rozmowie z Wirtualną Polską powiedział, że nie będzie komentował sprawy.