Pierwszeństwo na skrzyżowaniu nie takie oczywiste? Internauci mają wątpliwości
Przed egzaminami na prawo jazdy kursanci dokładnie uczą się na schematach, kto ma pierwszeństwo na skrzyżowaniu. Jednak z czasem kierowcy zaczynają jeździć na pamięć i zaczynają wygrywać przyzwyczajenia. Dlatego czasem, w teoretycznie oczywistych sytuacjach, pojawiają się wątpliwości. Jeden z takich przykładów pojawił się w internecie.
Najczęściej wątpliwości pojawiają się w przypadku nietypowych skrzyżowań. Do tego rozwiązywanie zagadnienia "na sucho", przed ekranem monitora, powoduje, że zaczynamy się za bardzo zastanawiać. Kto waszym zdaniem ma pierwszeństwo w poniższej sytuacji?
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Jak widać po komentarzach internautów, nie dla każdego jest to oczywiste. Warto zatem sobie przypomnieć jedną z podstawowych zasad tłumaczonych podczas kursu na prawo jazdy. Hierarchia, do której należy się stosować to po kolei: policjant kierujący ruchem, sygnalizacja świetlna i na końcu pionowe znaki drogowe. Oznacza to, że w tym przypadku zielone światło jest nadrzędne nad tym, co mówią znaki. W przypadku działającej sygnalizacji świetlnej pionowe znaki drogowe nie obowiązują, a należy się stosować jedynie do tych poziomych - czyli m.in. strzałek narysowanych na asfalcie.
Zatem pierwszeństwo ma kierowca samochodu (tak samo, jakby widocznych znaków w ogóle nie było), a kierowca autobusu musi się dostosować do reguł ruchu prawostronnego, które mówią, że ma obowiązek przepuścić pojazdy po swojej prawej stronie (po której przy skręcie znajdzie się samochód osobowy).
Sytuacja by się zmieniła dopiero w momencie, gdy sygnalizacja świetlna byłaby wyłączona – np. w nocy. Wtedy kierowcy muszą się stosować do znaków drogowych. W takim przypadku oczywiście pierwszeństwo miałby autobus.