Do policji zamiast na drogi
Pieniądze mają zasilić specjalny fundusz, z którego policjanci kupują samochody, paliwo, sprzęt a nawet remontują budynki i wypłacają sobie nagrody. Sądząc z obecnych wpływów z mandatów wystawionych na podstawie zdjęć z fotoradarów można ocenić, że będzie to przynajmniej kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt milionów złotych rocznie.
Zdaniem opozycji MSWiA proponuje groźny mechanizm - im więcej mandatów policja wlepi tym więcej pieniędzy dostanie. PIS przypomina, że rząd PO odgórnie planował wpływy z fotoradarów oraz, że pieniądze te rozpływały się w budżecie.
Bez taryfy ulgowej?
Wielu kierowców uważa, że przejęcie systemu fotoradarów przez policję będzie oznaczało zaostrzenie kursu wobec zmotoryzowanych. Dziś część spraw nie kończy się wystawieniem mandatu. W pierwszej połowie 2016 r. Inspekcja Transportu Drogowego zweryfikowała 625 tys. naruszeń, w tym 59 tys. naruszeń dotyczących przejechania skrzyżowania na czerwonym świetle oraz 44 tys. naruszeń ujawnionych przez odcinkowy pomiar prędkości. Tylko część z przyłapanych kierowców otrzymało mandaty. ITD odrzuca sprawy, w których zarejestrowano pojazd cudzoziemca, zdjęcie nie było wystarczająco czytelne, sprawa dotyczyła pojazdu uprzywilejowanego, a także takie, w których właściciel auta posiada niepełne dane w Centralnej Ewidencji Pojazdów. Ostatecznie na podstawie 625 tys. zarejestrowanych naruszeń wygenerowano 444 tys. wezwań oraz wystawiono łącznie 214 tys. mandatów (przy czym dotyczą one także naruszeń popełnionych jeszcze w 2015 r.).
Zmotoryzowani spodziewają się, że gdy policja przejmie fotoradary, stanie się bardziej dociekliwa. Z drugiej strony może to też oznaczać wyższe prawdopodobieństwo ukarania kierowcy z zagranicy. Nie od dziś wiadomo również, że wiele fotoradarów rejestruje przekroczenia dopiero wtedy, gdy wyraźnie przekraczają one ustawowe minimum. Jak stwierdziła najwyższa Izba Kontroli, niektóre urządzenia, zamiast robić zdjęcie każdemu pojazdowi, który przekracza dozwoloną prędkość o 11 km/h lub więcej, rejestrowały przypadki przekroczenia o ponad 20 lub 30 km/h. Takie ustawienie urządzeń Inspekcja Transportu Drogowego tłumaczyła niezdolnością do opracowania większej liczby danych ze względu na ściśle określoną liczbę zajmujących się tym funkcjonariuszy. W przypadku policji zwiększenie liczebności oddziałów, które analizują zdjęcia, zapewne nie będzie stanowiło problemu.
Łakomy kąsek dla policji
Pod względem przychodów nowy sprzęt do kontroli kierowców - czyli zestawy do rejestrowania przejazdu przez skrzyżowanie na czerwonym świetle oraz do odcinkowego pomiaru prędkości – stanowią szczególnie ciekawą perspektywę. Jak dowiedzieliśmy się w ITD, na odcinkowym pomiarze średniej prędkości „wpada” wielu kierowców. Od początku roku do końca września urządzenia zarejestrowały 62 tys. naruszeń. Trzeba przy tym zaznaczyć, że do połowy marca funkcjonowało tylko pięć zestawów, na koniec marca było ich osiem, a od połowy roku 16. Najbardziej „skuteczne” okazały się urządzenia w Lubinie (zarejestrowano 13150 naruszeń), w Karniewie (7450) oraz na odcinku Krościenko Wyżne-Iskrzynia (4600).
Istną kopalnią złota jest również system urządzeń wykrywających przejazd przez skrzyżowanie przy czerwonym świetle. W pierwszej połowie 2016 r. najwięcej takich naruszeń ITD zarejestrowało w miejscowościach: Jabłonna (10100), Mroków (7400) oraz Komorniki (7100).
Jeżeli chodzi o stacjonarne urządzenia rejestrujące mierzące prędkość pojazdów punktowo (klasyczne fotoradary), to najwięcej naruszeń przepisów odnotowano w miejscowościach: Gaj (19,2 tys.), Krzywanice (14 tys.) oraz Nowa Bukówka (13,8 tys.).
Źródło: PAP, „Dziennik Gazeta Prawna”, GITD
Tomasz Budzik, Wirtualna Polska