Można przyjąć taką oto zasadę: auta dzielą się na te wyłącznie funkcjonalne, projektowane bez większego nacisku na wygląd, oraz na te, w których wzornictwo jest na pierwszym planie. W skrócie, na te nudne i te emocjonujące. Francuzi zdążyli już nas przyzwyczaić do tego, że wzornictwo jest dla nich równie ważne co oddychanie. Potwierdza to nowy Peugeot 208.
Wróćmy jednak do początku, czyli 1983 roku, kiedy to Peugeot przedstawił jeden z ważniejszych modeli w swojej historii. Był nim model 205, absolutnie genialny produkt, sprzedawany wszędzie i na masową skalę. Łącznie, do 1998 roku, wyprodukowano i sprzedano 5,3 miliona egzemplarzy. Był to olbrzymi skok jakościowy, zarówno pod względem technologicznym jak i stylistycznym, wprowadzający Peugeot w erę nowoczesności. Poprzednik, model 204 był wręcz pierwotny. Jednak jeszcze większą karierę, o jakiej Peugeot chyba nawet nie marzył, zrobił następca, czyli model 206. Stał się prawdziwym hitem!
Produkowany od 1998 do 2010 roku Peugeot 206 zdobył serca około 7 milionów klientów, głównie klientek. A w dodatku, są państwa, w których nadal jest produkowany, jak na przykład… Iran. W dodatku, od 2009 roku oferowany jest jako Peugeot 206+. Jak widać, model jest tak udany, że francuski producent cały czas na nim zarabia! Jednak nastąpił rok 2006. Rok sporej, niespodziewanej, i chyba nieuzasadnionej, porażki. Wtedy bowiem zadebiutował kolejny następca, model Peugeot 207, i wyśrubowane słupki sprzedaży w segmencie B zaczęły drastycznie spadać, a panowie w zarządzie zaczęli ocierać pot z czół. 207-ka, co dziwne, nie zdobyła uznania. Osobiście uważam - i nie tylko ja, że było to świetne auto; dopracowane i w każdym aspekcie lepsze od poprzednika. Nawet wygląd modelu 207 jest ciekawszy niż 206-ki. Fakty są jednak takie, że zdecydowało się na niego „ledwie” 2 369 000 osób. Peugeot zrobił niezły samochód, ale decyzje zakupowe podążają swoimi drogami. Teraz, z premierą kolejnej generacji serii dwieście, Peugeot
atakuje ponownie i trzyma kciuki za powrót na pozycję lidera segmentu B. A w historii bywał nim aż siedmiokrotnie. Czy to się jednak uda? W latach 90-tych na rynku było szesnastu konkurentów, a obecnie, w 2012 roku, do walki dołączyło kolejnych jedenastu, co łącznie daje aż 26 rywali!
Przejdźmy zatem do nowego Peugeota 208. Auto wyraźnie nawiązuje do kształtów poprzedników, jednak francuski producent zdecydował się na dość radykalną zmianę. 207-ka była w swoim charakterze bardziej „męska”, a teraz marka celuje w żeńską część klientów, przez co 208 to auto bardziej kobiece w swoich atrybutach. To widać. Obecnie w gamie znajdą się dwie wersje, 3- i 5-drzwiowa. Różnią się one od siebie nie tylko liczbą drzwi. Trzydrzwiowa odmiana sprawia wrażenie bardziej sportowej i dynamicznej, podczas gdy 5-drzwiowe nadwozie jest raczej stonowane. Choć od razu można rozpoznać z jakim autem mamy do czynienia, to jednak stylistyczne akcenty zaproponowane przez projektantów do
zwykłych nie należą. W zasadzie każdy element zaprojektowano niekonwencjonalnie. Mamy zatem liczne przetłoczenia, a stylistycznych smaczków nie brakuje - chromowana listwa pod dolnymi krawędziami szyb bocznych, przetłoczenia na drzwiach, czy same reflektory w kształtach, jakie można było do tej pory widzieć w autach koncepcyjnych. Wszystko to jest bardzo interesujące i na ulicy często przykuwa wzrok.
Nadwozie zadziwia, a jak sprawy mają się wewnątrz? Czy tylko okładka jest intrygująca? Nic podobnego. Peugeot postanowił także we wnętrzu nieco zaszaleć. Projektanci zdecydowali się na odważny - oby udany - krok w temacie miejsca pracy kierowcy. Wszystkie elementy są dobrej jakości, wyglądowi i funkcjonalności także nie można niczego zarzucić. Mamy dotykowy wyświetlacz z nowym, bardzo rozbudowanym systemem multimedialnym (nawigacja, audio, komputer pokładowy) oraz prawdziwą rewolucję! Jaką? Mowa o umieszczeniu zegarów oraz samej kierownicy.
Choć jakoś nigdy nie zwracamy na to uwagi, to 99,9 proc. aut sprzedawanych na świecie ma zegary umieszczone tak, że kierowca widzi je wewnątrz wieńca kierownicy. Peugeot poszedł inną drogą. Zegary są nieco spłaszczone i umieszczone tak, że widzimy je nad kołem kierownicy, jednak aby tak się stało, sama kierownica musiała być nieco zmniejszona, choć jej dolna krawędź jest na tej samej wysokości co zwykle. Efekt? Ciekawe wrażenia podczas prowadzenia auta. Wymiary kierownicy przypominają te znane z… gokartów! Co jest całkiem zasadne, ale o tym później. Początkowe sceptyczne opinie zostały szybko zamienione na docenieniu tego rozwiązania, po prostu zegary są bliżej osi patrzenia kierowcy na drogę, poprawia się zatem wygoda i bezpieczeństwo. Dajemy plus. Ciekawe, że nikt wcześniej na to nie wpadł.
Ciekawostką jest też kolejny zabieg Peugeota. W erze, kiedy każde niemal auto rośnie jak na drożdżach, wymiary 208-ki się zmniejszyły, jest krótsze o 7 cm. To sporo. Obniżono też masę własną, i to wcale nie o jakieś 20, ale aż o ponad 100 kilogramów, co ma same zalety, zmniejsza się nie tylko spalanie, ale poprawia się również zachowanie na drodze. No dobrze, zatem miejsca wewnątrz powinno ubyć, tak? Błąd. Wnętrze oferuje o 5 centymetrów więcej przestrzeni dla pasażerów. Bagażnik też się powiększył! 208 mierzy 3,96 metra. Na spore pochwały zasługują fotele, które wyprofilowane są niemal wzorowo, choć siedzisko mogłyby być nieco dłuższe. A skoro o siedzeniu mowa, to zajmijmy wreszcie pozycję za kierownicą i ruszajmy w drogę.
Z zasady nie lubię segmentu B, przede wszystkim za to, że przy metrze dziewięćdziesięciu centymetrach wzrostu, niespecjalnie mogę się dopasować do większości aut. Jednak w
skurczonym „peżociku” odnalazłem się wybornie! To pierwsza niespodzianka, która już wprawiła mnie w dobry nastrój. Niewielką kierownicę można regulować w takim zakresie, że naprawdę każdy może się ustawić tak, jak lubi. Chyba, że jesteś niczym Marcin Gortat. Kluczyk w stacyjkę, i w drogę. W pierwszym dniu testowałem auto w dwu wersjach silnikowych. Najpierw na tapetę wędruje jednostka 1.6 l VTi (EP6) o mocy 120 KM. Jazda z nim sprawia sporo przyjemności. Moc jest wystarczająca dla większości kierowców, a 160 Nm maksymalnego momentu obrotowego zapewnia odpowiednią dynamikę. Katalogowo spalanie w tym wariancie wynosi: cykl miejski 8,1; cykl pozamiejski 4,5 oraz cykl mieszany 5,8 l/100 km. Jednak do żadnej z tej wartości nie udało się zbliżyć, ale do tego producenci zdążyli nas już przyzwyczaić. Spalanie było o około litr większe. Mocniejszy jest tylko 156 konny wariant.
Koniec jazdy na benzynie i wskakuję za kierownicę egzemplarza z silnikiem 1.6 l HDi o mocy 115 KM. Od razu widać różnicę. Na plus. Moc podobna, jednak moment obrotowy motoru wysokoprężnego powoduje, że jego 270 Nm - 285 z funkcją overboost - wręcz wyrywa do przodu. To bardzo dobry objaw. Nie bez powodu jest tutaj także wspomniane odchudzenie o 100 kg. Przekłada się to również na samo prowadzenie auta. Schudliście kiedyś o kilka, czy wręcz kilkanaście kilogramów? Jeżeli tak, to potwierdzicie, że nagle czujecie się lekko i zwinnie! Podobnie jest w 208-ce. Do tego ta mikroskopijna kierownica, oraz całkiem „nie po francusku” zestrojone zawieszenie.
Po pokonaniu kilkuset kilometrów można wreszcie wydać werdykt. Mały Peugeot prowadzi się bardzo dobrze. Daje pewność w zakrętach, choć zauważyć można, iż w wersji wysokoprężnej lubi czasem wyjechać przodem z zakrętu, ale to zapewne wina nieco cięższej jednostki napędowej. Pełne uznanie. Zawieszenie stanowią z przodu kolumny McPhersona, a w tyle deformowalna belka. Układ kierowniczy ustawiony jest dość twardo i do ruchów kierownicą trzeba użyć nieco siły, jednak dla dynamicznie nastawionych kierowców będzie to zaleta. Elektryczne, zmienne wspomaganie w mieście (przy niższych prędkościach) zapewni wygodne prowadzenie na zatłoczonych ulicach. Czucie tego, co dzieje się z autem na drodze można przyrównać do jazdy… gokartem! Generalnie – wszystko na plus.
Drugiego dnia prezentacji sprawdziłem model 208 z nowym, 3-cylindrowym silnikiem benzynowym o pojemności 1.2 litra (dostępny jest również 1-litrowy motor o mocy 68 KM). Co ciekawe, mogłem podróżować jednym z trzech przedprodukcyjnych egzemplarzy tej wersji. Jestem ostatnio fanem tego typu rozwiązań (choć w dalszym ciągu twierdzę, że pojemności nie da się niczym zastąpić!), przede wszystkim z czysto prozaicznych powodów. Mniejsze rozmiary silnika, niższe spalanie, osiągi zaczynają być porównywalne z większymi jednostkami, a do tego dość interesujący dźwięk. Małe silniki pasują idealnie do miejskich samochodów. W przypadku Peugeota, po pierwszych wrażeniach ocenić można, że to całkiem udana konstrukcja, choć moc 82 KM nie zaspokoi bardziej dynamicznie nastawionych kierowców. Dla tych spokojnych będzie jednak w zupełności wystarczająca. Samochód z tą jednostką spala średnio 4,5 litra na 100km. Z niecierpliwością czekam na mocniejsze wersje tego silnika, które pojawią się zapewne w późniejszym terminie. Powstaje
jednak pytanie: jak wysilone silniki w erze downsizingu będą reagować na upływające lata?
Czyżby 208-ka była bliska ideału? Same zalety? Nie do końca! Jest jedna sprawa. Skrzynia biegów. A w zasadzie, skrzynie biegów. To największa bolączka tego auta i tego producenta w ogóle. Osoba odpowiedzialna za skrzynię manualną powinna zostać wysłana na wakacje, i to długie! Biegi nieco psują zabawę świetnie zestrojonego zawieszenia i równie udanego układu kierowniczego. A przyznacie, że drążka tego używa się nader często. Jego droga powinna zostać skrócona o 1/3, a precyzję „wbijania” konkretnego przełożenia lepiej, gdyby zaprojektował następnym razem doświadczony chirurg, nie zaś malarz abstrakcyjny!
Jednak najdłuższe wakacje należą się osobom, które maczały palce przy zautomatyzowanej skrzyni. Mechanizm ten pracuje z prędkością przesuwającego się lodowca. I nie ma znaczenia, czy przyspieszasz dynamicznie, czy powoli, chwila zawahania skrzyni trwa lata świetlne, i w dodatku przyhamowuje auto powodując dość nieprzyjemne ruchy w przód i w tył wszystkich na pokładzie. Swoim opóźnieniem przyprawia o stan przedzawałowy przy wyprzedzaniu. Druga sprawa, to brak 6-biegowych skrzyń w wielu wersjach silnikowych, w tych czasach to się nie godzi, a z pewnością pozwoliłoby nieco obniżyć zużycie paliwa w warunkach autostradowych i pozamiejskich. Szkoda.
Cały udany projekt samochodu, jakim jest 208, psuje wspomniana skrzynia biegów. Reszta daje szanse, że sukces rynkowy jest bliski. Wygląd? To oczywiście kwestia gustu, choć osobiście sądzę, że jest całkiem atrakcyjna, a na naszych szarych ulicach przyda się nieco kolorytu. Z pewnością jest to dobra alternatywa dla niemieckiej, włoskiej czy azjatyckiej konkurencji. Ceny zaczynają się od 39 900 złotych (wersja Access). Kończąc - jeździ świetnie, wnętrze jest wygodne, obecne silniki zachęcają do pokonywania kilometrów. Powróci na fotel lidera segmentu? Pytanie tylko, ilu osobą spodoba się ekstrawagancki wygląd, bo co jak co, ale samochody segmentu B kupuje się również… oczami.
Michał Grygier
tb/