Oglądają nagrania i wyciągają wnioski. Filmy z wypadkami mają niezaprzeczalną zaletę
"Dzięki temu (…) k**** sto razy rozglądam się na wszystkie strony podczas jazdy", "Bardzo pouczająca kompilacja!" – piszą internauci pod filmikami przedstawiającymi wypadki na polskich drogach. Nagrania z kraksami przez niektórych traktowane są jako kontrowersyjna rozrywka. Mają jednak dużą zaletę. Pozwalają wyedukować lepszych kierowców.
Srebrna Skoda zmienia pas, zajeżdża drogę innemu autu i ostro hamuje przed przejściem dla pieszych. Samochód z zamontowaną kamerą efektownie wjeżdża jej w zderzak. W kolejnej scenie – tym razem dziejącej się w nocy – pieszy pojawia się na przejściu znikąd. Nie ma odblasków, kierowca ledwo go zauważa. Omija mężczyznę wjeżdżając z impetem na trawę. Tym razem można mówić o szczęściu. Co jednak, gdy ono się wyczerpie?
Kompilacje i drastyczne sceny pozwalają zrozumieć, co może wydarzyć się, gdy zabraknie umiejętności i doświadczenia. Nadmierna prędkość, niewłaściwy stan techniczny, brak uwagi czy zwykłe chamstwo – przekrój przyczyn jest ogromny. Tego nie uczą na kursie jazdy, a wszystko podane jest w kilkuminutowej pigułce, która daje do myślenia.
Podczas kursu prawa jazdy nie pokazuje się drastycznych filmików. Nie przewiduje się tego w czasie dodatkowych szkoleń, które kiedyś w końcu zostaną wprowadzone. Wideo z kampanii społecznych – często okrojone – trafiały co najwyżej na rzutniki podczas kursów redukujących punkty karne. Te zajęcia, oczywiście płatne, zostaną zlikwidowane po 4 czerwca 2018 roku. Poza tym, skoro kierowca już pojawił się w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego po raz kolejny, znaczy pozwalał sobie na za dużo za kółkiem.
Materiału nie brakuje, a Polacy coraz chętniej dzielą się filmikami nie tylko w internecie, lecz i z policją.* W 2017 roku na skrzynki funkcjonariuszy trafiło ponad 10 tys. zgłoszeń, o ponad 2 tys. więcej niż w 2016 roku.* Jeszcze w zeszłym roku właściciele sklepów z kamerkami zauważyli znaczący wzrost zainteresowania sprzętem nagrywającym. Na drodze nie będziemy już anonimowi.
Ma to tym większy sens, że zachowania na drodze w ten sposób uczą się samochody – nie tylko autonomiczne. Jeden z producentów tak udoskonalił system utrzymania auta na pasie ruchu, że pojazd w ogóle nie potrzebuje wyraźnych linii. Jak? Wykorzystano nagrania z testów na całym świecie, gdzie oprogramowanie analizowało na setkach godzin nagrań pobocze. Tak nauczyło się wykrywać kontrast pomiędzy nim a asfaltem. Polecenie, by unikała wyjechania poza linie to już banał. To samo można zrobić z kierowcą.
Poprawy systemu szkolenia i egzaminowania młodych kierowców nie doczekamy się prędko. Nowelizacja ustawy o ruchu drogowym została podpisana, lecz start infrastruktury zostanie ogłoszony z trzymiesięcznym wyprzedzeniem. Kiedy? Tego w praktyce nie wiadomo. W tak zwanym międzyczasie zamiast ćwiczyć jeżdżenie po łuku, zerknijmy w nagrania wypadków. Ofiary śmiertelne przy parkowaniu to rzadkość. Zabici wskutek lekkomyślności to już inna historia.