Odmawiasz przyjęcia mandatu? Zobacz, co cię czeka
Zatrzymanie przez policyjny patrol nie należy do najprzyjemniejszych chwil w naszym życiu. Nie zawsze jednak musi to oznaczać, że czeka nas mandat
Zatrzymuje nas policja
Zatrzymanie przez policyjny patrol nie należy do najprzyjemniejszych chwil w naszym życiu. Nie zawsze jednak musi to oznaczać, że czeka nas mandat. Często dochodzi do sytuacji, gdy nasza interpretacja danej sytuacji jest całkiem inna niż funkcjonariusza trzymającego w ręku gotowy "bloczek" z mandatami. Musimy pamiętać o tym, że wcale nie musimy się zgadzać, a tym bardziej przyjmować mandatu. Tylko co wtedy?
Na dobry początek zostajemy zatrzymani przez funkcjonariusza policji. Poza tym, że musi się on przedstawić, powinien poinformować nas o powodzie zatrzymania oraz wykroczeniu drogowym, które popełniliśmy. Kolejna informacja, którą obowiązkowo musi nam przekazać to wysokość mandatu oraz liczba punktów karnych, która jest otrzymywana za dane wykroczenie. Chwilę po tym policjant powinien nas pouczyć o możliwości odmówienia przyjęcia mandatu. Co to właściwie oznacza?
Mówimy "nie"
Jeżeli nie uważamy się za winnych wykroczenia lub nie zgadzamy się z wysokością mandatu, albo liczbą punktów karnych, możemy odmówić przyjęcia mandatu. Musimy pamiętać również o tym, że w momencie gdy złożymy podpis na blankiecie mandatowym, to nie ma odwrotu. Z tą chwilą staje się prawomocny. Złożenie wniosku o uchylenie mandatu może nastąpić w ciągu 7 dni i to wyłącznie w sytuacji gdy został nałożony za czyn nie będący czynem zabronionym. Jeżeli w danej chwili nie chcemy przyjmować kary, nie musimy tłumaczyć się policjantowi z tej decyzji.
Co z punktami?
To pytanie pewnie zadaje sobie wielu kierowców. Niestety punkty karne za naruszenie przepisów zostają dopisane do naszej ewidencji w systemie. Jednak w razie odmowy przyjęcia mandatu są one dopisane tymczasowo z dniem w którym doszło do wykroczenia. Ich wpis przesądzi się dopiero po uzyskaniu wyroku. Jeżeli okaże się, że jesteśmy niewinni, punkty zostają usunięte z systemu.
Rusza procedura
W momencie, gdy odmawiamy przyjęcia mandatu, sprawa musi trafić do sądu. Wniosek o ukaranie jest sporządzany przez organ uprawniony, czyli w tym przypadku jest to policja lub straż miejska. Na tym etapie musimy jednak pamiętać, że sądem właściwym do rozpoznania sprawy jest sąd rejonowy w okręgu, gdzie popełniono wykroczenie. Organ prowadzący sprawę przed skierowaniem wniosku do sądu może przeprowadzić czynności wyjaśniające. W praktyce oznacza to, że możemy zostać wezwani na przesłuchanie w charakterze podejrzanego.
Rozprawa sądowa
W zależności od tego, co zadecyduje sąd, rozprawa może się odbywać w postępowaniu zwyczajnym. To oznacza, że możemy być wezwani na rozprawę. O jej terminie zostaniemy poinformowani listem poleconym. W przypadku skutecznego doręczenia korespondencji sądowej, a naszej nieobecności na rozprawie, sąd może przesłuchać świadków (np. policjantów, strażników miejskich). Jeżeli dotrzemy na kolejną rozprawę, ta może się odbyć bez przesłuchanych wcześniej osób, a my utracimy możliwość zadawania im pytań.
Co na rozprawie?
Na rozprawie możemy wnioskować o odczytanie zeznań złożonych przez świadków. Podczas postępowania obwiniony ma prawo się bronić, składać wyjaśnienia, a także zgłaszać dowody oraz zadawać pytania świadkom lub złożyć wniosek o powołanie biegłego. Warto pamiętać o tym, że sąd rozpoznając sprawę bada ją od początku. Nie jest on związany twierdzeniami przedłożonymi przez policjantów. W praktyce oznacza to, że wymiar kary jaka nas czeka, może być całkiem inny niż ten na blankiecie mandatowym.
Wyrok
Podczas zatrzymania przez policję nie dostaniemy mandatu wyższego niż tysiąc złotych. Idąc do sądu musimy mieć świadomość, że maksymalna grzywną jaką może nałożyć to 5 tysięcy złotych. W praktyce wygląda to jednak tak, że sąd każe grzywnami, które nie są wyższe niż pierwotnie wymierzone. Zdarza się także, że otrzymamy karę niższą, bowiem sędzia nie jest związany taryfikatorem i bierze pod uwagę różne okoliczności. Nie ma jednak co liczyć, że w sprawie gdzie trzeba było powoływać biegłego rachunek zamknie się na kilkuset złotych. W razie gdy przegramy sprawę do naszej sumy doliczyć trzeba koszty procesu. Uwaga! Wyrok wcale nie musi zostać ogłoszony podczas rozprawy. Może zostać odroczony i o jego wyniku dowiemy się drogą pocztową. Nadal jednak przysługuje nam prawo do apelacji.
Zdzisław Kruczkowski, autokrata.pl
sj