Oto drugi amerykański samochód przedstawiony w tym roku, po który będą ustawiać sie kolejki chętnych. Oto nowy Chevrolet Camaro w całej okazałości.
Pierwsza połowa tego roku należała do Dodge'a, którego nowe wcielenie Challengera zostało przyjęte gromkimi brawami. Zachwyceni klienci w kilka tygodni po oficjalnej prezentacji wykupili całą produkcję tego auta planowaną na ten rok!
Ci którzy nie zdążyli złożyć zamówień na Challengera, mogą wkrótce zacząć szturmować salony sprzedaży Chevroleta. Powodem jest nowe Camaro, które ku uciesze fanów tego modelu niewiele zmieniono względem jego koncepcyjnej wersji. W przeciwieństwie do Dodge'a projektanci GM zdołali przekonać księgowych, aby wnętrze jak najmniej odbiegało od ich pierwotnej wizji. W efekcie mamy do czynienia z najładniejszym Chevroletem od czasu śmierci Elvisa Presleya. I to nie tylko z zewnątrz, gdzie wystające nadkola, groźnie wyglądający przedni grill i wspaniale zaprojektowany pas tylni z lampami zaopatrzonymi w diody LED zachęca do randki z tym legendarnym modelem Chevy.
Wewnątrz prawdziwy "retro look" z ogromnymi tarczami zegarów, czterema wskaźnikami na środkowym tunelu i nową doskonale wyglądającą kierownicą z aluminiową wstawką w jej dolnej części. Zamiast sięgać do magazynów części Daewoo, które należy do koncernu GM, wnętrze Camaro zaprojektowano praktycznie od nowa. I nawet jeśli (co bardzo prawdopodobne) wykonano je z twardego jak skała plastiku i tak wygląda lepiej, niż jakiekolwiek inne powstałe za oceanem w ostatnich latach.
To nie koniec niespodzianek. Jest nadzieja, że nowe Camaro oprócz fajnego wyglądu będzie też w stanie pokonywać zakręty i prowadzić się lepiej od psa. A to dzięki zupełnie nowemu wielowahaczowemu zawieszeniu i systemowi stabilizacji toru jazdy o nazwie StabilTrak. Ponadto w Camaro osiągnięto niemal idealny rozdział mas na osie wynoszący 52/48.
Kultowe auto Ameryki będzie dostępne w czterech wariantach wyposażenia: podstawowej LS, bogatszej LT, oraz najmocniejszej tradycyjnie u Chevroleta zwanej SS. Pojawi sie też widoczny na zdjęciach model ze sportowym pakietem RS. W jego skład wchodzą między innymi: lampy ksenonowe ze świecącymi obwódkami "a'la angel eyes", spoilery oraz 20-calowe aluminiowe obręcze kół. Pakiet RS zamówić będzie można jedynie do wersji LT i LS. Na początku pod maską Camaro oferowane będą dwie jednostki benzynowe do wyboru: 3,6 V6 o mocy 300KM i maksymalnym momencie obrotowym 370 Nm, oraz potężny silnik 6,2 litra V8 oznaczony jako LS3 przejęty z Corvette. Jego moc maksymalna to 422 KM, zaś maksymalny moment obrotowy to godne podziwu 553 Nm! Z tym silnikiem współpracować będzie jedynie 6-biegowa manualna skrzynia biegów TR6060, a potężne V8 dostępne będzie w tylko w najmocnieszym Camaro SS.
Ci, którzy z jakichś niezrozumiałych względów wolą automat, dostaną nieco słabszą wersję tego silnika. To motor oznaczony jako L99 V8 bazujący na jednostce LS3. Wyposażono go w system Active Fuel Management odłączający zasilanie dla 4 cylindrów i działający podobnie do układu MDS stosowanego przez Chryslera. Zamiast 422 ma "tylko" koni mechanicznych, a moment obrotowy wynosi w tym przypadku 535 Nm.
Sprzężono go z automatyczną przekładnią Hydra-Matic 6L80 o 6 przełożeniach. Według GM, zapotrzebowanie na paliwo tej wersji Camaro ma tylko nieznacznie przewyższać apetyt modelu z silnikiem V6. Na razie nie wiadomo kiedy pojawi się zapowiadany wariant Camaro napędzany 4-cylindrowym silnikiem benzynowym 2,4 litra z doładowaniem o mocy około 200 KM.
Wiadomo za to, że kolejna udana amerykańska interpretacja "muscle-car" pojawi się w sprzedaży za oceanem na początku 2009 roku, a głównymi konkurentami Camaro obok Dodge'a Challenger będą Ford Mustang i Nissan 350Z. Czy Camaro pojawi się w Europie? Bardzo, ale to bardzo tego chcemy!
Źródło: WCF, GM, Mototarget