Nie widać policji? Uważaj, karanie kierowców na odległość to już norma
Czasy, w których policjanci drogówki chowali się w zaroślach należą do przeszłości. Dziś mandaty wystawiają nawet wtedy, gdy nie ma ich w pobliżu.
Monitoring nie tylko dla miasta
Chyba każde większe miasto posiada system monitoringu. Nie każdy wie jednak, że służy on nie tylko do zapobiegania napadom czy typowania sprawców wandalizmu, ale też do karania kierowców. Niektóre miasta w ramach ustalonych wcześniej akcji współpracują z policją, która zyskuje potężną, bo niewidoczną, broń.
Najświeższy przykład takiego wykorzystania monitoringu to akcja przeprowadzona w Mogilnie we wtorek 13 marca. W trakcie działań funkcjonariusze byli w stałym kontakcie z operatorem monitoringu miejskiego, który za pomocą kamer obserwował i rejestrował wykroczenia popełniane przez kierowców. Następnie rozstawione w pobliżu patrole zatrzymywały kierowców i wręczały mandaty za popełnione przewinienia. Na 75 skontrolowanych w ten sposób kierowców aż 25 otrzymało kary.
W Bydgoszczy, w ramach cyklicznych akcji, policja wykorzystuje monitoring, by karać kierowców wjeżdżających na ulice pod prąd czy mimo zakazu wjazdu. W Bielsku-Białej współpraca operatorów monitoringu z policją w dziedzinie karania kierowców stała się polityką miejskich władz.
Idą drony
Kiedyś policja zastanawiała się nad wykorzystywaniem śmigłowców do patrolowania dróg i karania kierowców, którzy - na przykład - wyprzedzają mimo podwójnej ciągłej. Dziś dla każdego jasne jest, że to absurd. Nie z powodu nietrafności techniki, ale środka kontroli. Po co śmigłowiec, skoro można mieć drony? Na taki pomysł wpadła katowicka policja, która w maju 2016 r. przeprowadziła pierwszy test tych urządzeń.
Podczas każdego z testów bezzałogowy statek powietrzny przez kilkadziesiąt minut działał w pobliżu katowickich skrzyżowań. Sprawdzano stosowanie się użytkowników drogi do sygnalizacji świetlnej, właściwe przekraczanie jezdni przez pieszych a także wykroczenia w relacji kierujący-pieszy, takie jak nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu na pasach, wyprzedzanie czy też omijanie pojazdów, które zamierzają przepuścić pieszych znajdujących się na przejściu. Za pomocą drona policjanci byli nawet w stanie wychwycić niezapinanie pasów bezpieczeństwa oraz korzystanie z telefonu komórkowego w czasie jazdy.
W odległości kilkuset metrów od miejsca objętego nadzorem stał patrol policji. Mundurowi byli wyposażeni w laptopa, dzięki któremu na żywo widzieli obraz z kamery umieszczonej na dronie. Ich zadaniem było oczywiście zatrzymywanie kierujących pojazdami, którzy kilkanaście sekund wcześniej złamali przepisy.
Na razie policja wykorzystuje drony przede wszystkim do poszukiwania zaginionych osób czy monitorowania imprez masowych. Kwestią czasu jest jednak, kiedy zaczną one na większą skalę kontrolować kierowców.
Lornetka i aparat
Śląska policja korzysta też z bardziej tradycyjnych metod. Bełchatowscy funkcjonariusze zasłynęli obserwowaniem zachowań kierowców przez lornetki. Na celowniku mundurowych było korzystanie podczas jazdy z telefonów komórkowych. Podczas jednej z akcji kilkuset kierowców odebrało mandat w wysokości 200 zł i otrzymało 5 pkt. karnych.
Śląska policja wykorzystywała też aparat fotograficzny z teleobiektywem. Ustawiona na statywie lustrzanka z wiaduktu lub pobocza fotografowała kierowców, którzy jechali bez zapiętych pasów bezpieczeństwa lub rozmawiali przez telefon bez zestawu głośnomówiącego.
Wielu kierowców przyzwyczajonych jest do pogardy wobec przepisów wtedy, gdy w zasięgu wzroku nie widać policjanta. Rozwój technologii może jednak w najbliższych latach zmienić mentalność zmotoryzowanych. Jeśli poza dronami i monitoringiem mundurowi – jak w niektórych europejskich państwach - zaczną korzystać z kamer wychwytujących przekroczenie podwójnej ciągłej czy oprogramowania, które na zdjęciu z fotoradaru automatycznie wykryje niezapięte pasy, kierowcy szybo będą musieli nauczyć się nowych zasad.