Miejskie samochody zwykło się traktować z przymrużeniem oka. Mają być oszczędne, zwrotne i umożliwić przetransportowanie zakupów z supermarketu do domu. Mało kto spodziewa się po nich nieprzeciętnej dynamiki oraz nieprzyzwoicie bogatego wyposażenia. Testowany Nissan Micra udowadnia, że w świecie motoryzacji nie ma rzeczy niemożliwych...
Z zewnątrz samochód prezentuje się znacznie bardziej elegancko od podstawowych modeli. To zasługa agresywniej stylizowanych zderzaków, dodatkowego spojlera na klapie bagażnika, solidniejszych progów oraz 16-calowych alufelg z oponami o szerokości 205 mm.
Bez zmian pozostały charakterystyczne, wyłupiaste reflektory. Czy zasługują na słowa krytyki? O gustach się nie dyskutuje, jednak nie ulega wątpliwości, że dzięki nim Micra wyróżnia się z tłumu, zaś wystające przetłoczenie na szczycie każdego klosza ułatwia wyczucie obrysu samochodu.
Kabina jest znacznie bardziej stonowana. Deska rozdzielcza nie zachwyca innowacyjną stylistyką, ale dzięki dwóm rodzajom plastiku prezentuje się elegancko. Materiały wykończeniowe są twarde, jednak nawet po kilkudziesięciu tysiącach kilometrów na polskich drogach nie wydają niepokojących odgłosów, co potwierdza – typową dla Nissana – wysoką jakość wykonania.
Otwierając drzwi nie sposób nie zwrócić uwagi na wykończenie foteli i boczków drzwiowych. Styliści sięgnęli po jasną skórę oraz alcantarę. Ponadto na wyposażeniu znalazła się również obszyta skórą, wielofunkcyjna kierownica. Nic dziwnego, że odnosi się wrażenie zajmowania miejsca w aucie co najmniej klasy średniej. W korzystnym przekonaniu utwierdza także obecność automatycznej klimatyzacji, sześciu poduszek powietrznych, kontroli trakcji, ABS-u i ESP. W testowanej Micrze nie zabrakło nawet automatycznie włączanych wycieraczek, elektrycznie regulowanych lusterek i szyberdachu oraz bezdotykowego kluczyka.
Ostatni z wymienionych sprawia, że w celu otwarcia drzwi wystarczy wcisnąć niewielki przycisk na klamce. Później także nie trzeba wyciągać kluczyka z kieszeni – elektronika rozpoznaje obecność właściciela auta, zaś do uruchomienia silnika wystarczy przekręcenie stacyjki. Na biegu jałowym motor pracuje bezszelestnie. Wystarczy lekko trącić pedał gazu, by zaczął ochoczo wkręcać się na obroty. O swoim istnieniu informuje powyżej 3000 obr./min, jednak ani przez chwilę nie generuje natarczywego dźwięku.
Pozostaje wrzucić jedynkę i ruszyć z miejsca. Długa dźwignia zmiany biegów pracuje dokładnie, jednak do najlepszych w klasie sporo jej brakuje.
Pozycja za kierownicą nie każdemu przypadnie do gustu. O ile kilkanaście kilometrów za kierownicą Micry to czysta przyjemność, tak kilkuset kilometrowe trasy mogą powodować zmęczenie, szczególnie u kierowców o wzroście powyżej 180 cm. Nie jest to winą źle wyprofilowanych foteli, czy nadmiernego hałasu. Wyższe osoby szukając optymalnej pozycji za kierownicą będą zmuszone podkurczać nogi na pedałach (szczególnie prawą stopę) lub pogodzić się ze zbyt dużą odległością od kierownicy. Przyzwyczajenia wymaga też wysoka pozycja za kierownicą. Nie da się ukryć, że w kombinacji z mocno przeszklonym nadwoziem zapewnia doskonałą widoczność, jednak w najmocniejszej Micrze po prostu chciałoby się siedzieć nisko. Poza niedostatecznym zakresem regulacji kierownicy i fotela w kabinie trudno doszukać się innych niedostatków. Słowa pochwały należą się za sporych rozmiarów schowek pod siedziskiem pasażera. Kolejnym praktycznym rozwiązaniem jest możliwość przesuwania tylnej kanapy. Dzięki temu można wybierać między dużą ilością
przestrzeni na nogi pasażerów drugiego rzędu i 251-litrowym bagażnikiem a kufrem o pojemności 371 litrów.
Pod maską testowanej Micry drzemał 1,6-litrowy silnik o mocy 110 KM. Maksymalny moment obrotowy czterocylindrowego benzyniaka sięga 153 Nm. To aż nadto wystarczające wartości, jak na auto ważące z kierowcą niewiele ponad 1000 kg. Gdy uda się stanąć w pierwszej linii pod światłami, można być pewnym, że po włączeniu się zielonego sygnału pozostali kierowcy obejrzą szybko znikający tył najmniejszego Nissana. Pierwsze dwa biegi są bardzo krótkie, co sprawia, że Micra przyśpiesza jak szalona. Trzeba tylko pamiętać, że 16-zaworowa jednostka rozwija skrzydła dopiero powyżej 4000 obr./min. Nissan potrafi rozpędzić się do 100 km/h w czasie zaledwie 9,8 sekundy. Później dynamika nieco spada, ale 183 km/h prędkości maksymalnej to aż nadto wystarczający wynik jak na miejskie auto.
Zaskakująca dynamika to nie jedyna zaleta serca Micry. Motor jest na tyle elastyczny, iż ze sznurem samochodów można płynąć na piątym biegu już od 60 km/h. Bez jakichkolwiek oznak sprzeciwu, szarpania i dławienia się jednostki napędowej. Jeżeli kierowca będzie korzystał ze wszystkich przełożeń, nawet dynamiczną jazdą nie zmusi auta do spalenia powyżej 8 l/100 km (wg wskazań komputera pokładowego). Za miastem można natomiast zejść do 6 l/100km. Tam stwierdzamy, że Micrze przydałoby się szóste przełożenie, które pozwoliłoby toczyć się ze stałą prędkością z niższymi obrotami. Kto planuje wybierać się w trasę i regularnie przekraczać 130 km/h może zostać zaskoczony spalaniem wyższym niż w mieście.
Trudno nie ulec pokusie, bowiem sztywne zawieszenie oraz duże koła prowokują do dociskania gazu i dynamicznego pokonywania zakrętów. Na równiej nawierzchni niewielkie auto trzyma się asfaltu niczym przyklejone.
Do pełni szczęścia brakuje większego oporu na kole kierownicy – wówczas wrażenie prowadzenia sportowej maszyny byłoby nieodparte. Micra ma jeszcze jedną cechę wspólną z rasowymi bolidami - zmusza do mocnego zaciskania dłoni na kierownicy, gdy na drodze pojawią się koleiny lub większe nierówności. To efekt kombinacji lekkiego nadwozia, szerokich opon i twardego podwozia, które powodują nerwowe podskakiwanie auta. Zjawisko trudno uznać za specjalnie niebezpieczne, bowiem nawet w konfrontacji z „urokami” polskich szos Micra pozostaje posłuszna komendom wydawanym przez kierowcę.
Małe jest piękne. Małe jest też kosztowne. O ile podstawową Micrę można nabyć za niecałe 37 000 PLN, tak testowany egzemplarz był warty aż 68 600 PLN! Podsumowanie? W tym wypadku może być tylko jedno... Wrażenia z jazdy najmocniejszą i najlepiej wyposażoną Micrą, a przede wszystkim wielce zdziwione miny wyprzedzanych kierowców – bezcenne!
Łukasz Szewczyk