Zmiana prawa niebawem pozwoli posiadaczom praw jazdy kategorii B na korzystanie z motocykli o pojemności silnika do 125 cm3. Ta decyzja podzieliła społeczeństwo na gorących zwolenników nowego pomysłu i jego zawziętych przeciwników. Ci ostatni są przekonani, że nowy przepis szybko wywoła falę śmiertelnych wypadków z udziałem jednośladów. Tymczasem takie rozwiązanie z powodzeniem wprowadzono już w wielu państwach Unii Europejskiej.
Włochy, Francja, Wielka Brytania czy Czechy - to państwa, w których właściciele praw jazdy na samochód już mogą korzystać z motocykli o małej pojemności silnika. System tam zadziałał, a na drogach nie pojawiły się gromady potencjalnych samobójców na jednośladach. Dlaczego? Zdaniem policji największym zagrożeniem wśród motocyklistów są ludzie młodzi. Chcą oni wywrzeć wrażenie na swoich znajomych, upaja ich przyspieszenie i prędkość, brak im też umiejętności i to nie tylko w zakresie techniki jazdy na motocyklu, ale też przewidywania sytuacji na drodze i dostrzegania potencjalnego zagrożenia. Tego uczy jazda samochodem, więc kierowcy „puszek” po zmianie środka transportu na jednoślad nie będą zachowywać się nierozsądnie.
Dodatkowo polscy politycy postanowili wprowadzić dodatkowe obostrzenie dotyczące motocykli, którymi będzie można jeździć na prawo jazdy kat. B. Zgodnie z przepisami będzie musiała być to maszyna z automatyczną skrzynią biegów. Do wyboru pozostaną nam więc praktycznie tylko skutery z większymi silnikami. Nowy jednoślad tego typu kosztuje od 4 do 6 tys. zł o ile nie jest produktem uznanej marki. Za firmowe zapłacimy 10-12 tys. złotych. Jeśli zadowolimy się używanym jednośladem, pięcio- lub sześcioletni pojazd dobrej firmy kupimy za ok. 5 tys. zł.
tb/sj/tb, moto.wp.pl