Mandaty z zagranicy. W 2017 r. Polacy dostali ich ponad milion
Wyjazd samochodem na majówkę czy urlop do naszych sąsiadów może wydawać się świetnym pomysłem. Jest tak do czasu, gdy otrzymamy mandat z zagranicznego fotoradaru. Kara może wynieść nawet 9,2 tys. zł, a w 2017 r. padł rekord w ich liczbie.
Lawina mandatów
Od 2014 r. w każdym z państw Unii Europejskiej działają punkty kontaktowe. Są to jednostki administracji, których zadaniem jest przekazywanie służbom nadzorującym działanie fotoradarów danych właścicieli przyłapanych pojazdów. W UE nie ma co liczyć na anonimowość, a skuteczność struktur ciągle rośnie.
W całym 2015 roku nasz Krajowy Punkt Kontaktowy otrzymał z zagranicy niespełna 53 tys. zapytań. W 2016 r. było już 897,2 tys. wniosków. Ministerstwo Cyfryzacji przekazało właśnie Wirtualnej Polsce dane za rok 2017. Nastąpił dalszy wzrost zapytań do polskiego punktu kontaktowego – do 1 009 960 wniosków. Oto kraje, w których fotoradary przyłapały największą liczbę Polaków.
Niemcy - 519 199
Francja - 140 078
Holandia - 134 396
Austria - 123 135
Węgry - 33 172
Łotwa - 31 483
Hiszpania - 9 407
Słowacja - 5 210
Luksemburg - 4 523
Estonia - 4 459
Litwa - 3 210
Chorwacja - 1 415
Słowenia - 237
Grecja - 30
Malta - 6
Wysokie kary
Praktyka pokazuje, że w przypadku mandatów, których wartość jest niższa niż 70 euro, zagraniczne służby najczęściej nie występują o dane zagranicznych właścicieli aut. Wpływ byłby w tym przypadku niższy od kosztów tłumaczenia pism i pracy urzędników. Nie ma jednak wielu krajów Europy Zachodniej, w których mandaty są tak niskie.
Za przekroczenie dozwolonej prędkości o 20 km/h we Włoszech zapłacimy przynajmniej 170 euro - czyli 723 zł - i jest to najwyższa kwota w Europie. Za to samo przewinienie nie mniej niż 165 euro zapłacimy w Holandii i równowartość tej kwoty w Szwajcarii, 135 euro we Francji i w Danii, 100 euro w Hiszpanii i Belgii, 80 euro w Słowenii, 65 euro w Chorwacji, 50 euro w Luksemburgu, równowartość 40 euro w Czechach, 35 euro w Niemczech i 30 euro w Austrii.
Z o wiele wyższymi karami będzie musiał się liczyć kierowca, który przekroczy dozwoloną prędkość o ponad 50 km/h. Najwięcej zapłaci w Wielkiej Brytanii, bo równowartość około 2800 euro (blisko 11,9 tys. zl). Bardzo wysoka kara obowiązuje również w sklasyfikowanej wysoko na liście Austrii - do 2180 euro, czyli prawie 9,3 tys. zł. We Francji kara to 1500 euro, w Holandii 660 euro, w Hiszpanii 600 euro, 530 euro we Włoszech, 500 euro w Słowenii, 400 euro w Chorwacji, 300 euro w Belgii i Danii, 240 euro w Niemczech i 145 euro w Luksemburgu.
Trzeba pamiętać, że mandat z zagranicy możemy też otrzymać za wjazd na skrzyżowanie przy czerwonym świetle. Sprawca takiego wykroczenia najwięcej zapłaci w Wielkiej Brytanii. Może być to nawet równowartość około 1,1 tys. euro, czyli 4,7 tys. zł. Za takie wykroczenie w Słowenii zapłacimy 300 euro, 270 euro w Danii i równowartość tej kwoty w Chorwacji, 230 euro w Holandii, 200 euro w Hiszpanii, 170 euro we Włoszech, 165 euro w Belgii, 145 euro w Luksemburgu, 135 euro we Francji, równowartość 100 euro w Czechach. Od 90 do 320 euro w Niemczech i 70 euro w Austrii.
Czy trzeba płacić?
Osoby, które otrzymują z zagranicy zawiadomienie o popełnieniu wykroczenia, często rozważają zupełny brak reakcji. Błędem jest przekonanie, że pozostaniemy bezkarni. Zagraniczna służba może zwrócić się do polskiego sądu. W przypadku rozpatrywania takich spraw bardzo rzadko zdarza się, żeby kierowca został zwolniony z odpowiedzialności.
Mandat zdecydowanie warto zapłacić, jeśli zamierzamy jeszcze odwiedzić kraj, w którym został on na nas nałożony. Jeśli sprawę zignorujemy, jakikolwiek kontakt z miejscową policją zakończy się sprawdzeniem historii mandatowej i natychmiastową koniecznością uregulowania zaległości wraz z odsetkami. Co ważne, sumę trzeba będzie wówczas zapłacić na miejscu.