Po raz kolejny przyszło zatrzymać się pod światłami. Siedziałem jednak za kierownicą wyjątkowego Malucha, który sprawia, że czerwonego sygnału wypatruje się niczym wody na pustyni. W końcu po kilku chwilach znów rozbłyśnie zielone światło, będzie można zwolnić sprzęgło i ponownie ruszyć w dalszą drogę. Tak też było tym razem. Pusta, dwupasmowa droga i Lancia Delta na pasie obok... Nie potrafiłem nie spojrzeć w stronę kierowcy stojącego obok auta. Spojrzeć z nieco ironicznym uśmiechem...
Gdy sygnalizator pozwolił na ruszenie z miejsca, mina kierowcy Delty błyskawicznie się rozciągnęła. Nie spodziewał się, że niepozorny Maluch wystrzeli spod świateł niczym odrzutowiec katapultowany z lotniskowca.
Takie też były założenia konstruktora - sprawić, by auto pozostało niepozorne, a jednocześnie by jeździło tak szybko, jak to tylko możliwe. Dwucylindrowy silnik Malucha nie najlepiej nadawał się do zrealizowania ambitnego planu. Padł więc pomysł przeszczepienia znacznie większego serca z Fiata Seicento Sporting.
Silnik nie został poddany gruntownym przeróbkom. Konstruktorzy założyli, że montaż większej przepustnicy, lżejszego koła zamachowego oraz modyfikacja elektroniki sterującej zapłonem oraz ilością podawanego paliwa wystarczy do dynamicznej jazdy.
Montaż jednostki o pojemności 1,1 litra kosztował miesiąc zabawy ze szlifierką, palnikiem i spawarką. Co ciekawe, motor został zestawiony ze standardowym układem przeniesienia napędu Fiata 126p. O ile przeguby i półosie znoszą dwukrotnie większą moc bez większych grymasów, tak sprzęgło szybko kapituluje.
Fiat 126p Killer w akcji
Pomiary wykazały, że samochód rozpędza się od 0 do 100 km/h w 10,5 sekundy, a maksymalnie uzyskuje około 150 km/h. Mogłoby być więcej, jednak ograniczeniem jest długość przełożeń standardowej skrzyni Fiata 126p. Niewiele wspólnego z serią mają natomiast hamulce. Z przodu pojawiły się zaciski z Seicento, klocki Ferodo Premium i nacinane tarcze Brembo Max. Pieczę nad tylną osią sprawują bębny współpracujące z cylinderkami zaadaptowanymi z przednich hamulców Fiata 126p.
Wnętrze Malucha na dopingu przypomina kabinę wyczynowego bolidu z najwyższej półki. Trafiły do niego kubełkowe fotele, wielopunktowe pasy Schroth, kierownica ze sporym odsadzeniem i solidna klatka bezpieczeństwa. Wzorem sportowych maszyn, lewarek skrzyni biegów usytuowano wysoko, zaś tuż przy kierownicy znajduje się dźwignia hamulca ręcznego. Jego pracą steruje hydraulika, więc tylne koła można zablokować przy dowolnej prędkości.
Tym samym w rękach wprawnego kierowcy czerwony Fiat staje się pożeraczem zakrętów. Kres przyczepności na szybko pokonywanych łukach sygnalizuje delikatne uślizgiwanie się przednich kół. Wystarczy jednak na moment odjąć gazu, by auto wróciło na obrany tor jazdy, a nawet nadrzuciło tyłem.
Malucha postawiono na ogumieniu w rozmiarze 175/50/13, więc na suchej nawierzchni auto sprawia wrażenie przyklejonego do nawierzchni. Na nieszczęście dla opon samochód nieustannie kusi, by wiraże pokonywać kontrolowanymi poślizgami. Można je inicjować nawet przy 100 km/h bez obawy o stabilność auta.
Obniżone i utwardzone zawieszenie w połączeniu ze zwiększonym rozstawem kół sprawiają, że „Kaszlak” prowadzi się niczym gokart.
Tym samym można zapomnieć nawet o śladowych ilościach komfortu. Na dłuższych trasach doskwiera nie tylko sztywność podwozia, ale także hałas w kabinie oraz mocne nagrzewanie się wnętrza zupełnie pozbawionego tapicerki.
Niepozornie prezentujący się Fiat 126p jest nie tylko bardzo szybki. Pod względem pewności prowadzenia znacznie przewyższa seryjny odpowiednik. Nic dziwnego, że diagnosta przeprowadzający przegląd samochodu stwierdził, że Maluchy powinny w takiej właśnie postaci opuszczać taśmy fabryczne... Konstruktorzy czerwonej bestii nie powiedzieli jednak ostatniego słowa. W planie jest zestawienia silnika z turbosprężarką. Oczywiście nie omieszkamy zaprezentować tego bolidu na łamach serwisu.
Łukasz Szewczyk