Trąbią, gdy tylko coś im się nie spodoba, ruszają z piskiem spod świateł, a gdy ktoś zajedzie im drogę, gotowi są do rękoczynów. Takich kierowców, określanych mianem Mad Maxów, jest coraz więcej.
Narzucenie innym swojej woli, pokazanie „kto rządzi na drodze” to częsta postawa, której celem jest samodowartościowanie.
- Bezinteresowna agresja, która niczemu nie służy, to najprostsza, pierwotna wręcz forma wyrażania siebie. Udowodnienie, że jest się lepszym, ważniejszym od innych czy nawet popisywanie się przed samym sobą ma dać poczucie osiągnięcia wyższej pozycji w hierarchii innych kierowców – stwierdza Andrzej Markowski, psycholog transportu.
Jego zdaniem większość agresywnych, egoistycznych kierowców z syndromem Mad Maxa jest niedojrzałych emocjonalnie i społecznie.
- Dla niektórych osób samochód jest narzędziem rozładowywania lęków, stresów i codziennych niepowodzeń. Mogą one bać się wszystkiego i wszystkich – z wyjątkiem prowadzenia auta. Oddzieleni od groźnego świata, we wnętrzu pojazdu, są w stanie pokazać światu i sobie, że też coś znaczą. W poczuciu bezpieczeństwa mogą dopuszczać się wyczynów mrożących krew w żyłach innym uczestnikom ruchu – wyjaśnia Andrzej Markowski.
Pytany, czy jest sposób na pozbycie się z dróg Mad Maxów odpowiada, że wszystko zależy od przyjętego systemu szkoleń przyszłych kierowców.
- Przygotowania do egzaminu na prawo jazdy nie powinny ograniczać się do uczenia, jak kręcić kółkiem. Niezwykle ważne jest uświadomienie kandydatowi na kierowcę, jaką jest osobą i jaki może mieć to wpływ na prowadzenie przez niego pojazdu. Stowarzyszenie Psychologów Transportu przygotowało nawet specjalne testy, które wypełniane przez przyszłego kierowcę pozwoliłyby na wskazanie mu jego wad, które mogą sprawić, że będzie niebezpieczny na drodze dla siebie i dla innych – mówi Andrzej Markowski.
Póki co testy te nie zostały wprowadzone. Mad Maxów na drodze nie da się więc uniknąć, a jedynym wyjściem wydaje się ignorowanie ich zachowań.
Sprawdź, czy jesteś Mad Maxem
Jeśli większość z poniższych stwierdzeń możesz przypisać sobie, to znaczy, że powoli stajesz się Mad Maxem, albo już nim jesteś.
- Drogę traktuję jak przeciwnika, którego chcę pokonać w jak najkrótszym czasie: chełpię się opowiadaniami w jak krótkim czasie przejechałem jakąś trasę;
- Traktuję innych uczestników ruchu drogowego jak rywali (zawalidrogi), którzy przeszkadzają w swobodnym poruszaniu się; - Uważam się za bardzo dobrego kierowcę, któremu mało kto jest w stanie dorównać;
- Nadmiernie często używam klaksonu jako narzędzia do wyrażania dezaprobaty wobec innych uczestników ruchu,
- Często gestami, w sposób dosadny, określam zachowania innych kierowców, czy pieszych;
- Obrzucam innych kierowców i pieszych wyzwiskami i obelgami;
- Zatrzymuję pojazd, aby powiedzieć innemu kierowcy co o nim myślę – mogę przy tym dopuścić się fizycznej napaści;
- Gwałtownie ruszam z miejsca, mocno przyspieszam i raptownie hamuję, nie zwracając uwagi na innych użytkowników drogi;
- Z premedytacją, niekiedy w „celu wychowawczym”, utrudniam innym jazdę (np. zajeżdżam im drogę);
- Nie znoszę, gdy inny pojazd mnie wyprzedza lub jedzie przede mną – muszę go wyprzedzić;
- Na przejściu dla pieszych staram się być pierwszy: przed przechodniem;
- Na skrzyżowaniu często przejeżdżam na żółtym, bądź czerwonym świetle;
- Staram się pierwszy ruszyć ze skrzyżowania, przed innymi kierowcami;
- Umyślnie oślepiam światłami drogowymi jadących z przeciwka;
- Nie zapinam pasów bezpieczeństwa,
- Z demonstracyjną nonszalancją rozmawiam podczas jazdy przez telefon komórkowy;
- W samochodzie używam zestawu nagłaśniającego dużej mocy, aby podczas jazdy słychać było muzykę daleko poza pojazdem, w ten sposób sygnalizuję innym swoją obecność na drodze, „zaznaczam swoje terytorium”.
Autor: Maciej Pobocha