24-godzinne zawody odbywające się co roku w Le Mans nazywa się "największym wyścigiem świata" i nie ma w tym nic przesady. Za imprezą odbywająca się na Circuit de la Sarthe stoi historia, dziesiątki startujących ekip, wielkie prędkości i przede wszystkim kibice, którzy czynią ten wyścig jedynym w swoim rodzaju. Każdy wielbiciel motoryzacji choć raz w życiu powinien odwiedzić tę Mekkę sportów motorowych.
Coraz więcej wyścigów odbywa w egzotycznych krajach, które nie posiadają wieloletniej tradycji w tym sporcie. Największa różnica między tymi imprezami i wyścigowymi klasykami jest jednak nie na samym torze, a w jego okolicy. Przesadą by było stwierdzenie, że wyścig schodzi na dalszy plan, ale odwiedzając europejskie wyścigi widać, że oprócz samego widowiska, mamy atmosferę. 24-godzinne zmagania w Le Mans potęgują ten efekt.
Wyścig długodystansowy można porównać do festiwalu muzycznego, który trwa klika dni. Jedynie zamiast gwiazd muzycznych mamy samochody pędzące po torze, a muzyka silników nie ustaje nawet na chwilę. Le Mans to wielkie pola namiotowe, gdzie kibice bawią się przez kilka dni bez przerwy. Taką formę wybierają nie tylko ci, których nie stać na luksusowy hotel - klimat wyścigu chcą poczuć wszyscy. Oznacza to, że obok namiotów znajdziemy zaparkowane nie tylko 20-letnie Golfy, ale też Aston Martiny, Ferrari lub Porsche.
O 24-godzinnych zawodach w Le Mans mówi się, że jest to największy brytyjski wyścig we Francji, w którym wygrywają Niemcy. Stwierdzenie to nie jest dalekie od prawdy. To właśnie Brytyjczycy obok lokalnych kibiców są największą i zdecydowanie najgłośniejszą grupą na torze. Nie brakuje jednak wielbicieli wyścigów z całej Europy, a nawet świata. Sukcesy Audi zachęcają niemieckich kibiców, a wielokrotny zwycięzca Tom Kristensen zapewnia sporą rzeszę Duńczyków.
Tylko najtwardsi kibice są w stanie bez przerwy śledzić losy wyścigu, pozostali znajdą na torze wiele innych atrakcji. Na kibiców czekają bary, budki z jedzeniem i sklepy z pamiątkami. Na torze możemy nabyć gadżety ulubionego zespołu, książki o motoryzacji i wyścigach samochodowych lub modele aut startujących w wyścigu. Aby podczas spaceru nie przegapić akcji na torze warto zabrać ze sobą radio (na miejscu można je nabyć za 10 euro), ponieważ podczas wyścigu cały czas nadaje Radio Le Mans, gdzie komentatorzy w języku angielskim opowiadają o tym co się dzieje na trasie wyścigu. Jeśli śledzicie zmagania w domu, to warto pamiętać, że stacja ta dostępna jest też w internecie na stronie www.radiolemans.com.
Wyścig w Le Mans to jedna z najbardziej prestiżowych imprez w świecie motosportu. Nic dziwnego, że od dziesięcioleci kolejne marki i prywatne zespoły inwestują ogromne kwoty mając nadzieję na zwycięstwo. O to jednak nie jest łatwo - w najwyższej kategorii LMP1 od 2000 roku króluje Audi. Przez tyle lat tylko dwa razy był inny zwycięzca. W 2003 roku zwyciężył Bentley (czyli Audi w przebraniu), a w 2009 roku na pierwszym miejscu finiszował Peugeot.
W 2012 roku francuska marka już nie startowała, a miejsce konkurenta Audi zajęła Toyota. Japończycy szybko się przekonali, że wyścigi długodystansowe są specyficzne. Samochód musi być szybki w każdych warunkach, a do tego wystarczająco wytrzymały, aby przetrwać 24 godziny na torze. Niezbędna jest ekipa najlepszych mechaników i trzech kierowców najwyższej klasy. To jednak nie wszystko. Sukcesu podczas wyścigu w Le Mans nie da osiągnąć jeśli zespół nie będzie miał szczęścia.
W tym roku bardzo szybko przekonała się o tym właśnie Toyota. Samochód numer 8 prowadzony przez Anthony'ego Davidsona został uderzony przez dublowane Ferrari 458 Italia, przez co oba samochody zostały kompletnie rozbite, a brytyjskim kierowcą musieli zająć się lekarze. Po zakończeniu okresu neutralizacji nie popisał się drugi kierowca Toyoty. Kazuki Nakajima uderzył w innowacyjny bolid Nissana, nazwany DeltaWing, co w efekcie wyeliminowało obie ekipy z zawodów.
Przypominający Batmobil bolid DeltaWing wystawiony przez Nissana nie miał szczęścia, ale innowacyjna konstrukcja nie przypominająca żadnego innego samochodu pokonała 1000 km. Zespół udowodnił w ten sposób, że świecie wyścigów jest jeszcze miejsce na nowe pomysły, które choć wydają się szalone to sprawdzają się na torze i konkurują z klasycznymi konstrukcjami.
Mimo pewnych problemów i wypadków, Audi po raz kolejny udowodniło, że tworzy wyjątkowe konstrukcje, będące w stanie przetrwać trudy 24-godzinnego wyścigu. Drugie zwycięstwo z rzędu padło łupem ekipy Fässler-Lotterer-Tréluyer, która tym razem startowała w wersji hybrydowej modelu R18. Po odpadnięciu obu samochodów Toyoty Audi było bezkonkurencyjne i zajęło cztery pierwsze miejsca.
Wyścig w Le Mans to idealna okazja na kilkudniowy wyjazd ze znajomymi. Każdy, kto interesuje się motosportem, a jeszcze nie był na Circuit de la Sarthe powinien odwiedzić to miejsce. Tych, którzy już byli na 24 godzinach Le Mans nie trzeba po raz kolejny namawiać.
WP: Szymon Jasina