Trwa ładowanie...

Lany bieżnik, chińskie opony. Tak oszczędza się na zimówkach

Co najmniej 1000 zł za komplet muszą zapłacić kierowcy kupujący zimowe ogumienie. Szukając oszczędności, niektórzy z nich decydują się na dość radykalne rozwiązania. Nalewanie bieżnika czy szukanie opon z Chin najwidoczniej się opłacają.

Lany bieżnik, chińskie opony. Tak oszczędza się na zimówkachŹródło: PAP
da0lcha
da0lcha

Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę hasło "opony bieżnikowane", a na ekranie pojawi się gigantyczna lista ofert. Wrażenie robi nie tylko jej długość, ale i ceny za ogumienie. Jedna "guma" o rozmiarze 195/60R15 kosztuje około 100 zł, podobnie jak szersza 205/55R16. W porównaniu do zupełnie nowych (lecz dalej budżetowych propozycji) ogumienie bieżnikowane jest zdecydowanie tańsze – co najmniej o 30 proc.

Skąd takie różnice? Opony bieżnikowane to ogumienie, które już uległo zużyciu i zostało zregenerowane. Na karkas (czyli złożony z stalowych linek szkielet) nałożono nowy bieżnik. W zależności od metody, opona otrzymała nowy pas lub kolejną warstwę gumy, na której wytłoczono bieżnik. Zalety? Oczywiście są – przede wszystkim niższa cena i mniejszy wpływ na środowisko. Warto wiedzieć, że takie opony nie są niczym szokującym w przypadku ciężkiego transportu.

Wymiana opon PAP
Wymiana opon Źródło: PAP, fot: Wojciech Pacewicz

Jednak większość opon do aut osobowych nie jest przystosowana do ponownego bieżnikowania. Karkas po kilku latach może już nie spełniać swojego zadania, a sama konstrukcja mogła już być naruszona w toku użytkowania. Do tego dochodzi kwestia kształtu bieżnika i wykorzystanej gumy. To nie tylko kwestia przyczepności, ale i hałasu, ścierania czy sztywności w niskich temperaturach. Kwestia bezpieczeństwa jest w tym wypadku dyskusyjna.

da0lcha

Alternatywą są opony chińskich producentów. Należy jednak odróżnić ogumienie wyprodukowane w chińskiej fabryce od niszowej marki budżetowej, niemal nieznanej poza krajem pochodzenia. Prawie połowa polskiego rynku oponiarskiego to opony ekonomiczne, nic więc dziwnego, że popularność taniego ogumienia z Azji rośnie. Oficjalnych danych brakuje, jednak eksperci szacują, że co piąta tania opona przyjechała do nas ze Wschodu przez Ukrainę.

Zakup takiego ogumienia – które jest dobre, bo jest tanie – to ruletka. Może i taka "guma" ma skopiowany kształt bieżnika z markowych produktów, jednak bezpieczeństwo zależy w około 80 proc. od użytych materiałów. Odpowiednie proporcje kauczuku, sadzy i krzemionki to wynik wieloletnich badań i działalności centrów rozwojowych. Jeśli już zdecydujemy się na zakup, należy pamiętać, że produkty dopuszczone do sprzedaży w Unii Europejskiej muszą mieć oznaczenie E4 na profilu. Dodatkowo na oponie znajdziemy naklejkę (podobną do tych przedstawiających wydajność energetyczną).

Fotolia
Źródło: Fotolia, fot: Industrieblick

Jest jeszcze jedna alternatywa dla tańszych opon na zimę, coraz popularniejsza wśród polskich kierowców. To opony całoroczne z oznaczeniem M+S. To kompromis pomiędzy wydajnością na śniegu a drogą hamowania latem. Najlepiej sprawdzają się w lekkich i małych autach do miasta, gdzie nie są narażone na ekstremalne użytkowanie. Oznaczenie "M+S" oznacza optymalizację gumy do jej użycia w śniegu. Dodatkowy symbol góry 3PMSF to już ogumienie, które przeszło testy zimą. Nadal jednak jest to opona wielosezonowa, której pierwotnym założeniem był kompromis.

W Polsce nie ma przepisów wymagających od kierowców zamontowania opon zimowych, co jest rzadkim zjawiskiem w Europie. Należy jednak pamiętać, że opona letnia traci swoje właściwości, gdy temperatura spadnie poniżej 7 stopni Celsjusza.

da0lcha
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
da0lcha
Więcej tematów