Ładnie wyglądają, ale swoje już przeszły. Pordzewiałe od środka i pokrzywione ramy, zużyte napędy i mocno wysilone silniki - z pozoru ładnie wyglądające auto terenowe może okazać chybioną inwestycją. Jak nie wejść na minę?
Kupując używany samochód terenowy, musimy liczyć się z dużo większym ryzykiem niż w przypadku zwyczajnych osobówek. Nikt przecież rodzinnym kombi czy vanem nie jeździ po leśnych bagnach. Zapewnienia sprzedającego nie powinny mieć dla nas większej wartości, tutaj liczą się tylko fakty i aktualna kondycja oglądanego auta. Zapomnijmy o roczniku produkcji. Bardzo często dwudziestoletnie auto będzie w o wiele lepszym stanie niż pięcioletni egzemplarz – wszystko zależy od sposobu i warunków użytkowania, a także serwisu.
Rdza to nie problem
Oględziny zacznijmy od ramy nośnej. To ona jest najważniejsza w aucie 4x4. W klasycznych terenówkach to na niej oparte jest całe nadwozie, zespół napędowy i osprzęt. Jakiekolwiek znamiona prostowania lub, co gorsza, daleko posunięta rdza powinny od razu dyskwalifikować samochód. Nawet jeśli kabina i silnik będą w nienagannym stanie. Dlaczego? Bo auto terenowe lubi taplać się w błocie. A woda, która przelewa się przez otwory konstrukcyjne ramy, powoduje rdzę. Trudno ją zauważyć gołym okiem.
Pamiętajmy jednak, że delikatny rdzawy nalot na ramie i elementach zawieszenia jest całkowicie dopuszczalny – po zakupie z łatwością uporamy się z ich usunięciem i zabezpieczeniem. Przy okazji kontroli ramy warto zwrócić uwagę na elementy blacharskie – walka z rdzą jest niezwykle kosztowna. Korozji poszukajmy w dolnych częściach drzwi, progach, podłodze i podłużnicach. Koniecznie sprawdźmy, czy rdzy nie ma również pod uszczelkami i listwami ozdobnymi – to właśnie tam gromadzi się wilgoć sprzyjająca jej rozwojowi.
Uwaga na podtopione egzemplarze
Wnikliwa kontrola wnętrza da nam pewną wiedzę o faktycznym przebiegu samochodu i możliwych powodach sprzedaży. Sprawdźmy, czy samochód nie był zalany w czasie terenowych zabaw. Po takiej przygodzie pozostanie nieprzyjemny zapach, wiecznie parujące szyby i ogniska rdzy na elementach, na których rdzy być nie powinno, np. stelażu fotela, klamkach. Co gorsza, zalanie wnętrza odbije się także na układach elektrycznych – im bardziej skomplikowany samochód, tym większe czekają nas kłopoty i koszty napraw. Niedziałające elektrycznie sterowane szyby, oświetlenie czy nagłośnienie, powinno dać nam do myślenia.
Wbrew pozorom nie wszystkie samochody o terenowym charakterze są doskonale przystosowane do ekstremalnego użytkowania poza utwardzonymi szlakami. Warto sprawdzić czy dany egzemplarz nie był często topiony w błocie. Przejazdy przez wodne przeszkody mogą zakończyć się zalaniem skrzyni biegów i skrzyni rozdzielczej – wymieszanie oleju ze szlamem w krótkim czasie doprowadzi do uszkodzenia kosztownego podzespołu. A wymiany skrzyni i reduktora przekroczy z łatwością wartość całego auta.
Silnik
Po weryfikacji sprawności układu chłodzenia i układu hamulcowego możemy z powodzeniem przystąpić do kontroli jednostki napędowej. W aucie terenowym wymiana uszkodzonego silnika nie jest najdroższym zabiegiem. Częste zalania wodą zostawią ślady chociażby na układzie zapłonowym – wszechobecna wilgoć spowoduje nierówną pracę silnika benzynowego oraz trudności z uruchomieniem leciwego diesla.
Sprawdź na asfalcie
Zanim wjedziecie terenówką w teren, sprawdźcie ją na asfalcie. Tu najłatwiej zweryfikować jakiekolwiek luzy w układzie kierowniczym, skuteczność hamulców, zawieszenia, a także ściąganie auta w jedną stronę. Warto też przyjrzeć się systemowi włączającemu 4x4 (w przypadku aut z dołączanym napędem). Jeśli w danym aucie występuje stały napęd na cztery koła, należy sprawdzić blokadę centralnego mechanizmu różnicowego. Na twardym podłożu włączamy blokadę i przy maksymalnym skręcie auto powinno wykazać zauważalny opór utrudniający ruszanie. Jeżeli któryś z mechanizmów odpowiedzialnych za przekazywanie napędu na cztery koła nie działa, musicie się przygotować na naprawy przekraczające nawet 10 tysięcy złotych. Skrzynia biegów i skrzynia redukcyjna stanowią najdroższe w regeneracji elementy.
Obowiązkowe akcesoria
Sam zakup i przywrócenie terenówki do stanu używalności to dopiero początek wydatków. Większość miłośników aut 4x4 po krótkim czasie decyduje się na pierwsze modyfikacje. Wybierając się na leśne eskapady, obowiązkowo zamontujmy osłonę miski olejowej – wystarczy przecież jedno uderzenie o kamień, aby unieruchomić samochód. Koszt stalowej osłony wynosi od 500 do 1000 złotych. Kolejnym przydatnym dodatkiem są opony – tutaj wszystko zależy od naszych preferencji. Możemy zdecydować się na opony przeznaczone do poważniejszego terenu i ekstremalnych zabaw w błocie po osie. Niestety, na ten cel wydamy ponad 2000 złotych. Wyciągarka elektryczna to kolejny tysiąc złotych, bardziej wydajna mechaniczna kosztuje przynajmniej 3000. W trosce o karoserię możemy pokusić się o montaż stalowych progów i zderzaków, będących doskonałą podstawą dla dodatkowego oświetlenia. W zależności od modelu wydamy na ten cel 1500-3000 złotych.
Poziom wydatków, jakie generuje samochód terenowy, jest trudny do określenia. Wszystko zależy od fantazji właściciela, a raczej od zasobności portfela. Niemniej, na serwis po zakupie musimy przygotować przynajmniej 5 tysięcy złotych – wyłącznie na wymiany zużytych podzespołów i najpotrzebniejsze naprawy. Pierwsze oszczędności poczynimy już podczas oględzin. Wykluczając z grona potencjalnie ciekawych samochodów egzemplarze po zalaniu, z zaawansowaną korozją, czy z uszkodzoną ramą, oszczędzimy sobie kłopotu i sporych wydatków w przyszłości.
Piotr Mokwiński, moto.wp.pl