Jazda pod wpływem alkoholu to jeden z poważniejszych problemów na polskich drogach. Kierowcy, którzy siadają za "kółko" po libacji to mniejszość. Najwięcej przyłapanych na jeździe na "podwójnym gazie" to osoby, które po zakrapianymi wieczorze poszły spać, a rano ruszyły w trasę nie zawsze świadome tego, że są nietrzeźwe. W takich sytuacjach nieoceniony staje się alkomat.
W 2014 r. kierujący pod wpływem alkoholu spowodowali 3 500 wypadków drogowych, policja zatrzymała zaś ponad 130 000 nietrzeźwych zmotoryzowanych. W tym roku zaostrzyły się w Polsce kary za to przewinienie. Zakaz prowadzenia pojazdów wydłużył się z 10 do 15 lat, kara finansowa przy pierwszym razie wynosi co najmniej 5 000 zł, a w przypadku recydywistów - 10 000 zł. Pijany kierowca, który spowoduje wypadek, wyląduje za kratkami.
Dla tych, którzy chcą być pewni, że wytrzeźwieli po spożyciu alkoholu i mogą bez obaw prowadzić samochód, rozsądnym rozwiązaniem będzie kupno alkomatu. Można je podzielić na trzy podstawowe grupy w zależności od rodzaju sensora wykrywającego ilość alkoholu w wydychanym powietrzu. Najprostsze są alkomaty z sensorem półprzewodnikowym. Ich kluczowym elementem jest elektroda powodująca utlenianie osiadającego na niej alkoholu. W wyniku reakcji zwiększa się przewodność półprzewodnika – tym bardziej, im więcej alkoholu się utleniło. Pomiar taki jest mało dokładny, a w dodatku wrażliwy na inne substancje w wydychanym powietrzu, np. nikotynę lub niektóre węglowodory. W sensory półprzewodnikowe wyposażone są najtańsze urządzenia dostępne na rynku. Błędy w pomiarze sięgają nawet 20 proc., więc ich wskazania należy traktować bardzo ostrożnie.
Druga grupa to alkomaty wyposażone w sensory elektrochemiczne, w których alkohol wchodzi w reakcję z odpowiednim związkiem chemicznym potasu lub (dokładniejsze) platyny czy złota. Ich zalety to zdecydowanie większa dokładność pomiaru oraz brak reakcji z innymi substancjami w wydychanym powietrzu. W sensory elektrochemiczne wyposażone są przenośne alkomaty policyjne oraz modele komercyjne z najwyższej półki. Najdoskonalsze alkomaty wyposażone są w sensor spektrofotometryczny, wykorzystywany jedynie w urządzeniach stacjonarnych.
Większość tych urządzeń pracuje w tzw. trybie aktywnym: do pomiaru potrzebna jest współpraca badanego, czyli wdmuchanie odpowiedniej ilości powietrza do urządzenia. Jeśli jest to niemożliwe (np. badany jest nieprzytomny), urządzenia pracujące w trybie pasywnym są w stanie wykazać obecność alkoholu w niewielkiej ilości powietrza wydychanego przez badaną osobę. Każdy alkomat wymaga po pewnym czasie kalibracji sensora. W tym celu urządzenie należy oddać do wyspecjalizowanego serwisu. Kalibracja kosztuje od 50 do 100 zł, jeśli więc planujemy częste pomiary, warto zainwestować w droższe urządzenie, które wymaga kalibracji rzadziej (w wysokiej klasy alkomatach co ok. 300 pomiarów). Najtańsze, "zabawkowe" alkomaty nie są kalibrowane, a więc ich wskazania bardzo szybką stają się kompletnie niemiarodajne. Poza tym każdy czujnik po pewnym czasie będzie wymagał wymiany na nowy. Warto też pamiętać, że nie tylko rodzaj sensora ale i jego wielkość decydują o dokładności badania. Im większy, tym dokładniejszy pomiar.
Przeprowadzając badanie alkomatem pamiętajmy, by odczekać pół godziny od spożycia alkoholu. Po pierwsze dzięki temu badanie będzie dokładniejsze, a po drugie, dmuchając zaraz po spożyciu możemy zniszczyć czujnik. Stężenie alkoholu w ustach może być nawet kilkadziesiąt razy większe od zakresu pracy urządzenia.
Źródło: Allegro.pl
ll