Aż 80 proc. kierowców nie zdaje sobie sprawy z tego, że siadając za kierownicę cudzego samochodu, trzeba najpierw sprawdzić, czy jego właściciel ma aktualną polisę OC – wynika z badań przeprowadzonych przez GFK Polonia. Spowodowanie wypadku lub kolizji nieubezpieczonym pojazdem może się wiązać z poważnymi konsekwencjami finansowymi. Będzie je musiał ponieść nie tylko posiadacz auta, ale też kierujący.
– Co czwarta osoba kierująca pojazdem i powodująca szkodę, wypożyczyła auto, którym spowodowała wypadek bądź stłuczkę – mówi agencji informacyjnej Newseria Hubert Stoklas, wiceprezes Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego.
Decyzję o pożyczeniu samochodu podejmuje się w ciągu sekundy, ale jej konsekwencje - jeśli auto jest nieubezpieczone - mogą ciągnąć się latami. Zwłaszcza jeśli spowoduje się wypadek, w którym ktoś poniesie śmierć lub dozna poważnego uszczerbku na zdrowiu.
– Przed pożyczeniem pojazdu trzeba się upewnić, czy jego właściciel zawarł umowę ubezpieczenia OC. Jeżeli osoba, która kieruje pojazdem, a nie jest jego właścicielem, będzie sprawcą szkody komunikacyjnej, kolizji czy wypadku, ponosi konsekwencje, tak samo jak właściciel pojazdu – tłumaczy Hubert Stoklas.
Poszkodowani w wypadku spowodowanym przez nieubezpieczony samochód otrzymują odszkodowanie z Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. Po wypłacie świadczenia instytucja występuje jednak o zwrot wypłaconej sumy – tzw. regres – zarówno do kierującego, jak i właściciela nieubezpieczonego pojazdu.
– Pożyczenie pojazdu może się wiązać z dużymi konsekwencjami finansowymi. Są to kwoty, które mogą sięgać od kilku, kilkunastu tysięcy złotych, nawet do ponad miliona złotych – wyjaśnia Hubert Stoklas.
Średni regres sięga 10 tysięcy złotych, czyli ponad dwadzieścia razy więcej niż wynosi średnia składka za ubezpieczenie komunikacyjne OC w Polsce. Rekordzista musi oddać UFG 1,6 mln złotych. Z danych Funduszu wynika, że na polskich drogach jeździ ok. 200-250 tys. nieubezpieczonych aut.
sj/tb/sj, moto.wp.pl