Jazda po łuku i ruszanie pod górę. Młodzi odpadają na podstawach
Nawet w miastach o najwyższej zdawalności tylko połowa kursantów wysiada z pojazdów z pozytywnym wynikiem egzaminu. Jak się okazuje, większość z młodych kierowców "oblewa" przy prostych manewrach i powtarzalnych elementach jazdy.
Patrząc na średnią z całego kraju, egzamin praktyczny zaliczy zaledwie co trzeci podchodzący do niego kursant. Nie jest to dobry wynik, a jak się okazuje, najczęściej kandydaci na kierowców najeżdżają na pachołek lub go potrącają podczas manewru jazdy po łuku. Rzadko chodzi o przekroczenie linii wyznaczającej krawędzie toru jazdy.
Według analizy przeprowadzonej przez magazyn "Szkoła Jazdy", ponad połowa egzaminów została przerwana z powodu błędów popełnionych przy ruszaniu na wzniesieniu do przodu lub też z powodu bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia uczestników. Z tą ostatnią, dość przerażającą kategorią, najczęściej spotkali się egzaminujący w Tarnobrzegu, Piotrkowie Trybunalskim czy Włocławku.
Kolejne pozycje na liście to "spowodowanie zagrożenia kolizją lub wypadkiem drogowym" oraz zignorowanie sygnałów świetlnych. W tej ostatniej kategorii w większości przypadków chodzi o niezauważenie zielonej strzałki, która wymaga całkowitego zatrzymania się przed sygnalizacją.
Niepokojące wyniki ignorowania sygnalizacji świetlnej czy zagrożenia życia i zdrowia uczestników widać nie tylko w statystykach zdawalności egzaminów, ale i w podsumowaniach udostępnionych przez policję. W co piątym zdarzeniu drogowym sprawcami byli kierujący w wieku 18-24 lata. Po części wlaśnie dlatego plasujemy się na samym końcu pod względem bezpieczeństwa na drogach.
Nadal oczekujemy na wprowadzenie dodatkowych szkoleń dla młodych kierowców oraz bardziej restrykcyjne ograniczenia prędkości dla początkujących. Wymaga to jednak uruchomienia systemu CEPiK, czego nie spodziewamy się w najbliższym czasie. Chyba nawet sami kursanci nie wierzą w nowe przepsiy, bowiem szkoły jazdy nie odnotowały na początku roku szturmu chętnych do zdania na starych zasadach. Tymczasem w Wielkiej Brytanii kursantów uczy się korzystania z nawigacji, a do tego kandydaci na kierowców mają odpowiadać na pytania egzaminatora w czasie jazdy. Takie rozwiązanie jest chwalone przez obydwie grupy.