Parametry trakcyjne auta dopracowywano na torze testowym u stóp góry Fuji. Stąd litera „F” w nazwie sportowego IS-a. – „Daje niesamowitą przyjemność z jazdy i założę się, że wywoła uśmiech na twarzy każdego, kto spróbuje go poprowadzić” - miał powiedzieć naczelny inżynier zespołu, projektującego Lexusa IS-F, Yukihiko Yaguchi i trudno się z nim nie zgodzić. Mieliśmy okazję się o tym przekonać na Torze Poznań.
Zobacz IS-F'a w akcji na Torze Poznań
Katana i Wakizashi - tak nazywają się dwa miecze, które nosi samuraj. Oba bardzo ostre i bardzo niebezpieczne. Tną powietrze w mgnieniu oka. Taki sam jest Lexus IS-F - naprawdę ostry. Do niedawna IS był po prostu najmniejszą limuzyną luksusowej, japońskiej marki. W wersji „F” ma jednak 5-litrowy silnik V8.
Do setki rozpędza się w 4.8 s, a wskazówka prędkościomierza zatrzymuje się, gdy wskaże 270 km/h i tylko dlatego, że tak ustawiono elektroniczny ogranicznik. Pod względem dynamiki i właściwości jezdnych śmiało można go porównywać z najszybszymi Mercedesami, BMW, czy Audi.
Ognisty temperament widać również na zewnątrz. Powiększone błotniki i rozbudowane zderzaki oraz dwie podwójne rury wydechowe to jego znaki rozpoznawcze. W czarnym kolorze wygląda jak Batmobil.
Dotykowy ekran, system audio firmy Mark Levinson z odtwarzaczem DVD oraz wiele innych, luksusowych dodatków znajdziemy także w innych modelach Lexusa, ale żaden inny nie zabierze nas w tak emocjonującą podróż.
Gdy tylko uruchomimy przyciskiem potężny silnik - do uszu kierowcy i pasażerów dotrze głęboki pomruk zwiastujący, co stanie się za chwilę. Sportowa wersja IS-a to właściwie samochód wyścigowy, przystosowany do ruchu po drogach publicznych. Właściwie, bo w wersji wyścigowej nie miałby przecież strefowej klimatyzacji, podgrzewanych i elektrycznie regulowanych foteli, nawigacji satelitarnej, kamery cofania i monitora do oglądania filmów.
Silnik IS-Fa z tytanowymi zaworami i wtryskiwaczami paliwa w kolektorze dolotowym i cylindrach to jedna z najbardziej zaawansowanych technicznie konstrukcji na świecie. Na drodze jest w stanie wygenerować tak duże przeciążenia, że aby pracował bez zakłóceń, nie tracąc mocy i smarowania w gwałtownie pokonywanych zakrętach - zaopatrzono go w dodatkowy, kompensacyjny zbiornik paliwa i dodatkową pompę oleju, która jest w stanie przeciwstawić się ogromnej sile odśrodkowej. Chłodnica oleju jest dodatkowo chłodzona cieczą.
Wciśnięcie gazu w podłogę sprawia, że Lexus katapultuje nas w przestrzeń. Pomaga w tym ośmiostopniowa, automatyczna skrzynia biegów. Komputer działa tak sprawnie, że po jego wyłączeniu lepszych czasów na torze testowym nie udało się uzyskać nawet najlepszym kierowcom. Zmiana przełożenia w trybie sportowym trwa jedną dziesiątą sekundy. Redukując biegi komputer stosuje nawet „przegazówki”. Kierowca też może zmieniać biegi, posługując się łopatkami pod kierownicą. Przy osiągach IS-F-a nie ma zbyt wiele czasu, by patrzeć na obrotomierz. Dlatego komputer dźwiękowo informuje o optymalnym momencie w którym powinna nastąpić zmiana biegu na wyższy.
* ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ * W skutecznym zatrzymaniu najszybszego z Lexusów pomagają potężne, nawiercane tarcze: z przodu 360-milimetrowe z sześciotłoczkowymi zaciskami. Z tyłu: 345-milimetrowe. Lekkie i wytrzymałe, 19-calowe felgi są kute. Tak samo, jak samurajskie miecze.
Ten potwór nie pozwoliłby się kontrolować kierowcy bez doświadczenia, gdyby nie rozbudowana elektronika. Czujne, reagujące w mgnieniu oka systemy sprawiają, że na torze wyścigowym nawet amator może się poczuć, jak Robert Kubica. Mieliśmy okazję sprawdzić IS-F-a podczas Rage-Race na torze Poznań. Wrażenia z jazdy na długo pozostaną w pamięci. W zakrętach ten samochód zdaje się mieć własności paranormalne. Do dyspozycji oddaje niewiarygodną przyczepność i możliwość błyskawicznego pokonywania zakrętów, bez potu na rękach. Jadąc nim, naprawdę trudno doprowadzić do podbramkowej sytuacji. Wystarczy odrobina zdrowego rozsądku.
Jeśli weźmiemy pod uwagę pojemność i moc silnika, możemy śmiało powiedzieć, że świetne osiągi nie są okupione zbyt wysokim zużyciem paliwa. Średnio około 12 l/100 km, w mieście od 15 do - góra – 17 litrów. To znacznie lepiej, niż u sportowych konkurentów. Tylko na torze nie udało się zejść ze spalaniem poniżej poziomu 30 litrów na setkę. Wady? Na pewno cena: 330 200 zł. Dla niejednego portfela oznacza to prawdziwe sepuku.
Marek Wieliński