Honda Civic Sedan (2017) – dalszy ciąg ofensywy generacji X
Japoński producent wprowadza na polski rynek już 10. generację swojego kompaktu. Dopiero debiutował hatchback, a już do gry wkracza sedan. Honda tym samym wykonuje zaskakujący manewr – oficjalnie przyznaje bowiem, że Civic Sedan zastąpi auto, którego następcą, mogłoby się wydawać, wcale nie jest.
Sedan to jedno z czterech nadwozi, z jakimi będzie dostępny nowy Civic. Niestety, nie wszystkie będą oferowane w Polsce. Hatchbacka już zdążyliście u nas poznać. Teraz przyszedł czas na sedana. W ofercie Hondy znajdzie się jeszcze coupé. To właśnie ta wersja nie trafi na nasz rynek. Dobra wiadomość jest taka, że głodni sportowych wrażeń dostaną model Type R, który pojedziemy sprawdzić na jednym z europejskich torów już w czerwcu.
Co ciekawe, sedan nie trafi do Wielkiej Brytanii. To będzie jedyny europejski kraj, który nie dostanie wersji, którą my już jeździliśmy.
Na początku wspomniałem, że Civic z klasycznym nadwoziem zastąpi auto, którego właściwie następcą nie jest. O jaki model chodzi? To doskonale wszystkim znany Accord. Honda wycofała ten wóz z Europy kilka lat temu. Czy powinno nas to dziwić? Absolutnie nie.
Wycofanie sedana z oferty to działanie, które w tym przypadku wyprzedziło zachowanie rynku. Sedany są wypierane przez SUV-y i doskonale widać to już nie tylko w Chinach, ale i w Europie. Honda postanowiła więc nie marnotrawić czasu i funduszy na walkę o klienta szukającego sedana w postaci Accorda, tylko do CR-V dorzuciła nieco mniejszego SUV-a: HR-V.
Ponieważ rynek jeszcze nie zrezygnował z sedanów całkowicie, malejący segment Honda zapełniła bardzo sprytnie, niskim kosztem – dokładając do oferty Civica w wersji czterodrzwiowej.
Działania Hondy są tak precyzyjnie skrojone, że dwie różne wersje nadwoziowe (sedan i hatchback) tego samego modelu kierowane są do dwóch różnych grup. Honda ocenia, że odbiorcą nadwozia 5-drzwiowego będzie nowoczesny człowiek przed 45. rokiem życia. Sedan z kolei kierowany jest do osób o pokolenie starszych. Japońska marka przewiduje także, że tę wersję wybiorą najwierniejsi klienci, którzy już od lat jeżdżą hondami.
Civic z nadwoziem 4-drzwiowym będzie oferowany w kilku wariantach napędowych. Najważniejszą nowością jest 1,5-litrowy VTEC Turbo, który rozwija aż 182 KM. Zastąpił on wolnossący motor o pojemności 1,8 l. W zależności od wybranej skrzyni biegów, rozwija on 240 Nm (6-biegowa ręczna) lub 220 Nm (bezstopniowa – CVT). Nowa jednostka została wyposażona w rozrząd ze zmiennym przesunięciem momentu otwarcia zaworów. Sam czas jest tu stały (niektóre wersje systemu VTEC dysponują modulacją również tego parametru).
Po około 6 miesiącach od wprowadzenia do oferty sedana, do cennika dołączy diesel. Kolejne 4 miesiące zaczekamy na 9-biegowy automat dla jednostki wysokoprężnej.
Sedan został posadzony na nieco zmodyfikowanej płycie podłogowej, którą znamy z Civica z nadwoziem hatchback. Względem poprzedniej generacji Hondzie udało się zaoszczędzić 22 kg i uzyskać o 25 proc. lepszą sztywność skrętną nadwozia.
Jak Civic sedan sprawdza się w praktyce? Naturalnie podczas krótkich jazd testowych na prezentacji nie można tego sprawdzić dokładnie – wiele rzeczy wychodzi dopiero po dłuższym obcowaniu z autem. Jednak już po szybkim rendez-vous łatwo zauważyć pewne rzeczy.
Z punktu widzenia kierowcy – jestem przekonany, że 182-konny silnik to aż nadmiar szczęścia w takim samochodzie. Dla sedana wielkości Civica do przemieszczania się z punktu A do B niezłe byłoby 130 KM, a 150 to już przyzwoita wartość. Natomiast 182 to zapas mocy na poziomie hot hatcha.
Dobre wrażenie zrobił na mnie układ kierowniczy. Pracuje on z przyjemną lekkością, ale nie redukuje poczucia kontroli nad autem, nawet mimo zastosowania elektromechanicznego wspomagania. Gorzej jest niestety z drążkiem skrzyni biegów. Wiele osób z pewnością doskonale pamięta świetne manuale z 7. generacji Civica – z wysoko umieszczonym w hatchbacku drążkiem. W nowym Civicu jest on w klasycznym miejscu i sprawia wrażenie bardzo krótkiego – to dobrze. W praktyce niestety spora jego część jest ukryta i przy zmianie biegów trzeba się sporo namieszać.
Wnętrze, jak zawsze w Civicu, jest przestronne. Z tyłu niestety nie będzie już świetnych Magic Seats. Powodem jest generalne obniżenie sylwetki auta. Konieczne było w związku z tym przeniesienie baku z przedniej części kabiny pod kanapę. Przez to niestety, chociażby tylne siedzenia były nie wiem jak magiczne, nie złożą się tak, jak w poprzedniej generacji – zwyczajnie nie ma na to miejsca.
Bagażnik sedana jest nieco większy niż w hatchbacku. 5-drzwiowy wariant dysponuje 478 litrami, podczas gdy w sedanie dostaniemy 519. Z drugiej strony hatchback dysponuje lepszym dostępem do swojego nieco mniejszego kufra.
Na koniec – rzecz kluczowa dla konsumenta – cena. Honda Civic sedan zaczyna się od wysokiego progu. Podbija go jedyny oferowany obecnie silnik – 182-konna jednostka oraz bogate podstawowe wyposażenie. 90 400 zł – to bazowa cena za Civica Sedana z mocnym motorem. Dla porównania hatchback z tym samym silnikiem zaczyna się od 97 500 zł. Tutaj jednak mamy większy wybór – możemy wybrać wersję z silnikiem 1,0. Wtedy pułap cenowy obniża się do 69 900 zł.
Cena otwierająca katalog sedana jest spora, ale stosowna do tego, co dostajemy. Otrzymamy między innymi aż 10 systemów wspierających kierowcę, w tym rozpoznawanie znaków drogowych, system utrzymywania auta na pasie ruchu, zestaw multimedialny z nawigacją Garmin, 10 głośników, ładowarkę bezprzewodową, dwustrefową (!) klimatyzację i całą masę innych opcji. Jeśli weźmiemy to pod uwagę, cena Civica naturalnie pozostanie wysoka, jednak dobrana uczciwie.