W niedzielę wyścig o Grand Prix Malezji na torze Sepang w Kuala Lumpur. To jedna z najcięższych prób sezonu. Tor w Malezji nie jest szczególnie wymagający, kłopoty sprawia pogoda. Dwa lata temu wyścig w Kuala Lumpur był najgorętszy w historii Formuły 1. Temperatura 40 stopni i wilgotność przekraczająca 90 procent zwalają z nóg – pisze Rzeczpospolita.
Kierowcy muszą w takich warunkach spędzić prawie dwie godziny w ciasnym, nagrzewającym się do ponad 60 stopni kokpicie, pędząc z prędkościami przekraczającymi 300 km/h. Dodatkową atrakcją może być nadchodząca nagle tropikalna ulewa. Dziś na torze w Sepang rozpoczynają się pierwsze jazdy treningowe przed sobotnimi kwalifikacjami oraz niedzielnym wyścigiem.
Weekend w Malezji jest wyjątkowy, bo w zeszłym tygodniu prawie wszystkie ekipy (wyłamał się tylko zamykający stawkę Spyker) spędziły na torze Sepang cztery dni, intensywnie przygotowując się do wyścigu. Mimo to kierowcy i tak wezmą dziś udział w dwóchpółtoragodzinnych sesjach treningowych.
Silniki i opony używane podczas piątkowych jazd nie podlegają już takim ograniczeniom jak w zeszłym sezonie. Jednostkę napędową można bezkarnie wymienić przed resztą weekendu, jest też więcej opon do dyspozycji. - Jeździmy, ponieważ warunki mogą się zmienić - tłumaczy Robert Kubica. - Nie ma co się oszczędzać, silnik jest inny niż na wyścig, a piątkowy przydział opon, nawet jeśli ich nie użyjemy, i tak musimy zwrócić przed sobotą.