Straż pożarna otrzymała zgłoszenie, że przy ulicy Śliskiej w Warszawie płonie Ferrari. Do zdarzenia doszło w czwartek, 16 sierpnia po godz. 15.00. W momencie przybycia strażaków większość samochodu stała już w ogniu i choć udało się go szybko ugasić, to zniszczenia są bardzo znaczące.
Spłonął cały przód samochodu, wraz z silnikiem i lewą tylną częścią nadwozia. Z wartego 950 000 zł sportowego auta niestety, nie zostało wiele i bardzo prawdopodobne, że zostanie orzeczona szkoda całkowita. W pożarze nikt nie ucierpiał. Spalony samochód był autem służbowym Dante Cinque z warszawskiego salonu Ferrari.
- To było podpalenie. Ktoś polał paliwem maskę oraz pokrywę bagażnika, a następnie podpalił. Policja już prowadzi śledztwo w tej sprawie - mówi właściciel salonu Ferrari Warszawa, Dante Cinque.
- Trwają czynności zmierzające do ustalenia i zatrzymania sprawców. Wiemy, że jeden dokonał podpalenia, a drugi czekał w zaparkowanym w pobliżu samochodzie, prawdopodobnie marki Volkswagen. Właściciel auta poniósł ogromne straty, zwłaszcza, że Ferrari nie było ubezpieczone. Obecnie trwają przesłuchania świadków zdarzenia. Przeglądamy zapis monitoringu. Nie mogę się na razie wypowiadać, czy podpalenie jest następstwem gróźb skierowanych do właściciela salonu Ferrari Warszawa - powiedział nam aspirant Piotr Świstak z Zespołu Prasowego Komendy Rejonowej Policji IV w Warszawie.
Wbrew pierwszym przypuszczeniom Ferrari nie zapaliło się samo. W ciągu ostatnich lat jednak samozapłon dotykał prawie wszystkich modeli włoskiego producenta. Wysokie osiągi, na granicy technicznych możliwości oznaczają, że supersamochody Ferrari bardzo mocno się grzeją, a przez to dużo łatwiej mogą się zapalić. Nawet w Polsce, gdzie auta słynnej włoskiej marki nie należą do popularnych, nie jest to pierwszy taki przypadek. Pod koniec maja na autostradzie A4 w okolicach Krakowa spłonęło warte 1,5 mln zł Ferrari FF.
(źródło: Kontakt24)