Samego jeżdżenia po torze nie jest dużo. O wiele więcej kilometrów pokonuje się podczas testów pomiędzy wyścigami. W czasie Grand Prix kierowcy muszą oszczędzać sprzęt - to zasługa rygorystycznych przepisów, określających na przykład żywotność silników czy ograniczających liczbę kompletów opon. Według obecnych regulaminów jednostka napędowa musi wytrzymać dwa pełne weekendy Grand Prix (czyli wszystkie sesje treningowe, kwalifikacje oraz wyścigi), co razem daje średni przebieg około 1500 kilometrów.
Takie ograniczenie po raz pierwszy wprowadzono w 2004 roku. Wtedy jeden silnik musiał wystarczyć na jeden weekend GP, a wcześniej można nawet było wymieniać silniki kilka razy w czasie weekendu, np. pomiędzy kwalifikacjami i wyścigiem. Inne ograniczenie dotyczy opon - na każdego kierowcę przypada siedem kompletów gum na suchą nawierzchnię.
Jazdy rozpoczynają się w piątek, choć wszyscy członkowie ekip oraz kierowcy są obecni na torze już dzień wcześniej. W czwartek przygotowuje się samochody do treningów, kierowcy obchodzą tor na piechotę lub objeżdżają rowerem, przypominając sobie jego układ lub -w przypadku debiutantów - ucząc się go. Prawdziwa jazda zaczyna się w piątek od dwóch sesji treningowych, każda z nich trwa godzinę.
Taką rolę do Grand Prix Węgier pełnił Robert Kubica. Trzecich kierowców nie obowiązuje ograniczenie żywotności silnika, siedem kompletów opon musi im wystarczyć jedynie na dwie piątkowe sesje, a nie na cały weekend. Czołowe ekipy z reguły nie jeżdżą za dużo w piątki, zwłaszcza na torach ulicznych i na obiektach, gdzie rzadko odbywają się zawody (jak np. Hungaroring). Nawierzchnia podczas pierwszego dnia jazd jest jeszcze brudna i dopiero w miarę pokrywania jej ścieraną z opon gumą zwiększa się przyczepność.