Dziś ogólnopolska akcja policji. Na celowniku piesi
Policja do późnych godzin nocnych prowadzi dziś ogólnopolską akcję "Niechronieni uczestnicy ruchu drogowego". Posypią się mandaty, ale czy słusznie?
Za nami bardzo dobry rok - jak na Polskę - w dziedzinie bezpieczeństwa na drogach, a policja nie osiada na laurach. Dziś w całym kraju trwa akcja, która ma zwiększyć bezpieczeństwo pieszych i zwrócić uwagę kierowców na ich obecność na drodze. Pytanie tylko, czy w takiej formie ma ona sens?
Zakończenie akcji jeszcze przed nami, ale w poprzednich edycjach "Niechronionych uczestników ruchu drogowego" zazwyczaj najwięcej mandatów otrzymywali, co paradoksalne, sami piesi. Najczęściej za przechodzenie przez jezdnię w niedozwolonym miejscu i przekraczanie skrzyżowania przy czerwonym świetle. Owszem, nieprawidłowe zachowania pieszych należy piętnować, ale to nieodpowiedzialność kierowców, czy też ich niedouczenie, zasługuje na karę. Dlaczego?
Komenda Główna Policji nie przygotowała jeszcze szczegółowego raportu o wypadkach w 2017 roku, posłużymy się więc tym za rok 2016. Jak wynika z dokumentu, piesi uczestniczyli w 25 proc. wypadków, a sami spowodowali co trzeci z nich. Jak przyznaje policja, w takich przypadkach najczęściej sami byli jedynymi ofiarami zdarzeń.
Najczęstszą przyczyną wypadów spowodowanych przez pieszych było nieostrożne wejście na jezdnię przed jadącym pojazdem (52 proc. zdarzeń). Przekraczanie jezdni w niedozwolonym miejscu, które najczęściej karane jest mandatami w policyjnych akcjach, stanowiło zaledwie 11 proc. zdarzeń. Z tych liczb wynika, że zamiast mandatów powinno się postawić na akcje promujące wiedzę na temat ruchu drogowego.
Wielu pieszych nie zdaje sobie sprawy z prostego mechanizmu - to, że ja widzę samochód nie oznacza, że jego kierowca widzi mnie. Dla niektórych osób, które nie są zmotoryzowane, problemem jest również określenie przewidywanej drogi hamowania auta.
A kierowcy? Im też przydałaby się solidna porcja wiedzy i jeszcze większa szacunku dla słabszych. Jak wynika z analizy KGP, w 2016 roku aż do 63 proc. wypadków z udziałem pieszych, które spowodowane były przez kierowców, doszło z powodu nieustąpienia pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na przejściu. O tym, że przed przejściem dla pieszych nie wolno omijać samochodów, które zatrzymały się, by przepuścić pieszych, a także wyprzedzać, wielu zmotoryzowanych najwyraźniej nie dowiedziało się ani na teoretycznym kursie na prawo jazdy, ani podczas zajęć praktycznych z instruktorem.
Choć przepisy mówią, ze przed przejściem dla pieszych kierowca musi zachować szczególną ostrożność, a w razie potrzeby zwolnić, codzienna uliczna praktyka jest zupełnie odmienna. Dlaczego to takie ważne? Badania wskazują, że pieszy przy prędkości kolizyjnej, wynoszącej 50 km/h ma statystycznie tylko około 50 proc. szans na przeżycie. Jeśli prędkość samochodu wynosi 80 km/h, jego szanse na przeżycie są bliskie zeru.
Podczas akcji "Niechronieni uczestnicy ruchu drogowego" policja sprawdza, jak piesi i kierowcy zachowują się w okolicach przejść, a poza terenem zabudowanym kontrolują, czy piesi noszą odblaski. Póki jednak widok patrolu wypisującego mandat za wyprzedzanie przed "zebrą" nie będzie tak powszechny jak policjanta z "suszarką", nie zmieni się wiele. Na samoistną ewolucję zachowań kierowców przyjdzie nam jeszcze długo poczekać.