Czarne skrzynki i blokady prędkości. Unia Europejska chce nowych ograniczeń dla kierowców
Komisja Europejska pracuje nad nową strategią bezpieczeństwa na drogach. Raporty wskazują, że dążenie do "wizji zero" (braku ofiar w wypadkach drogowych) wymaga zmniejszenia dopuszczalnych prędkości, rozwinięcia systemów bezpieczeństwa i instalacji "czarnych skrzynek" w pojazdach.
30 km/h na drogach współdzielonych z rowerzystami, 70 km/h na odcinkach, gdzie możliwe jest zderzenie czołowe - takie ograniczenia sugerowane są w raporcie, który trafił do Komisji Europejskiej. Dokument o nazwie "Preparatory Work for EU road safety strategy" przyczyni się do stworzenia strategii drogowej na lata 2020-2030. Wszystko po to, aby zminimalizować, a w końcu całkowicie uniknąć, ofiar na drogach wspólnoty. Uznano, opierając się na danych ze Światowej Organizacji Zdrowia, że wystarczy zwolnić o 5 km/h, by uniknąć 30 proc. śmiertelnych obrażeń.
Francja już zwalnia. Od 1 lipca poza obszarem zabudowanym prędkość maksymalna zostanie zmniejszona do 80 km/h. Według urzędników, uda się uratować dzięki temu nawet 400 istnień rocznie. Przepisy zostały wprowadzone pomimo dużego sprzeciwu kierowców i mają obowiązywać przez dwa lata. Jeśli się nie sprawdzą, limit zostanie zwiększony.
Polska jako jedyna w Unii Europejskiej zezwala na poruszanie się w terenie zabudowanym z prędkością 60 km/h. Można to robić w godzinach 23.00-5.00. Ministerstwo Infrastruktury chciało zlikwidować ten zapis, lecz na planach się skończyło. Jesteśmy też krajem, który pozwala na osiągnięcie 140 km/h na autostradzie, choć nie uczymy na nich młodych kierowców. Dlatego nasze drogi należą do jednych z najniebezpieczniejszych w Europie.
Oczywiście w całej Unii od 50 do 85 proc. kierowców przekracza prędkość w mieście, a w przypadku terenów podmiejskich ten odsetek wynosi aż 91 proc. Najlepiej w hamowaniu ambicji kierujących sprawdzają się fotoradary, ale analizujący sytuację drogową zauważyli, że równie dobre są blokady prędkości narzucane przez same pojazdy. Na razie ograniczają się one wyłącznie do podpowiadania zalecanej prędkości, ale rozważane jest obowiązkowe wprowadzenie takich rozwiązań, gdy kierowca chce złamać przepisy.
Badanie wskazuje, że instalacja nowoczesnych systemów bezpieczeństwa powinna pociągnąć za sobą obniżki podatkowe, tak jak w przypadku ekologicznych pojazdów. By otrzymać najwyższą, 5-gwiazdkową ocenę, producenci muszą zainwestować w sporo elektroniki. Mówimy o aktywnym utrzymaniu pasa ruchu, automatycznym hamowaniu po wykryciu rowerzysty czy przechodnia, blokadach alkoholowych, wzmocnionych słupkach oraz – a może przede wszystkim – czarnych skrzynkach rejestrujących zachowania kierowcy. Dokładne wymagania techniczne nie są jeszcze znane, ale niektóre auta – np. Citroen C3 – automatycznie zapisuje kilkanaście sekund nagrania z kamery przy wypadku.
Nadzór nie jest nowością. Wykorzystujący aplikację dla kierowców Yanosik użytkownicy dróg, mieli okazję nabyć tańszą polisę OC, jeśli nie łamali przepisów. Samochody wiedzą o nas coraz więcej. Każdy pojazd homologowany od kwietnia 2018 roku ma zainstalowany system e-call, który w razie wypadku powiadomi służby automatycznie. Plusem jest skrócenie reakcji ratowników, którzy statystycznie docierają na miejsce o 60 proc. szybciej w terenie niezabudowanym. Przeciwnicy tego rozwiązania wskazują na ingerencję w prywatność. Zwolennicy odbijają piłeczkę, twierdząc, że e-call nie zbiera informacji o pojeździe. W nadchodzącym czasie ten system może być jednak najmniejszą bolączką kierowców.