"Wystartowałem dzisiaj wyjątkowo skoncentrowany, wiedziałem, że najgroźniejszych rywali mogę pokonać przede wszystkim dzięki dobrej nawigacji" - powiedział Jacek Czachor na mecie etapu, na którym zajął 3. miejsce. To pierwsze w historii podium Polaka w Rajdzie Dakar.
"Holendra Knuimana i Słowaka Katrinaka, moich bezpośrednich konkurentów, udało mi się przechytrzyć podczas przejazdu przez wioskę, w której obowiązywało ograniczenie prędkości do 30 km/h. Odjechałem im trochę w bok od trasy, tak, aby mnie nie widzieli. W rzeczywistości znalazłem się przed nimi. Gdy ja już wyjeżdżałem z wioski, oni dopiero do niej wjeżdżali i nie mogli przyspieszyć".
"Ja od razu pojechał z maksymalną, dozwolona prędkością i po prostu im uciekłem. Po śladach innych rywali zorientowałem się, że większość zawodników trochę błądzi - dodał Czachor na biwaku w Kayes. - Ja jednak wiedziałem, że jadą dobrze. Z błądzącą grupą spotkałem się w pewnej chwili na trasie odcinka specjalnego, gdy kilku zawodników jechało pod prąd. Zderzyłem się wtedy z Cyrilem Despres, ale było to tylko uderzenie w przednie koło i nikomu nic się nie stało."
"Wynik mógłby być jeszcze lepszy, ale pod koniec odcinka pomagałem Fransowi Verhoevenowi, który miał niegroźny wypadek. Holender przewrócił się i chyba doznał złamania obojczyka. Postawiłem jego motocykl, uruchomiłem system informujący organizatora o wypadku i zamieniłem z nim kilka słów. Po chwili Holender podniósł się i powiedział mi, abym jechał dalej. To mój życiowy wynik w Dakarze. Jestem bardzo szczęśliwy".
Marek Dąbrowski zajął na trasie czwartkowego etapu 26. miejsce.
"Bardzo się cieszę ze świetnej jazdy Jacka. Jest w znakomitej formie i mam nadzieję, że będzie w pierwszej dziesiątce na mecie w Dakarze, ja w tym roku nie jestem aż tak mocny - powiedział Dąbrowski, który jest na 27 miejscu w +generalce+. - Etap był dość trudny nawigacyjnie, trochę pobłądziłem, ale bez większych konsekwencji czasowych. Przed nami jeszcze dwa trudne etapy i nadal twierdzę, że sporo może się jeszcze wydarzyć".