Wejście w życie nowych przepisów kodeksu wykroczeń nie dość, że spowodowało luki w taryfikatorze mandatów, to jeszcze bezkarność kierowców wobec fotoradarów straży miejskiej i gminnej.
Ostatnio pisaliśmy o błędzie prawników z kancelarii premiera i Centrum Legislacyjnego Rządu. Nastąpiła bowiem nowelizacja kodeksu wykroczeń, która wprowadziła nowy artykuł 92a mówiący o karze za "przekroczenie dozwolonej prędkości". Do tej nowelizacji konieczna była zmiana dwóch rozporządzeń - o naliczaniu punktów karnych i zmianie taryfikatora. To ostatnie, które podpisuje premier nie powstało na czas. Dzięki temu policjant może nam kazać zapłacić za to samo 20 jak i 200 złotych.
Od nowego roku strażnicy nie mogą łapać kierowców na przekraczaniu prędkości za pomocą przenośnych fotoradarów. "Dziennik Gazeta Prawna" donosi, że to efekt kolejnej luki prawnej po wprowadzeniu w życie nowego kodeksu wykroczeń. Wszystko przez urzędników ministra Cezarego Grabarczyka. Najzwyczajniej w świecie nie zdążyli przygotować właściwego rozporządzenia, w którym by opisano sposób oznaczenia miejsc z kontrolą prędkości.
W DGP czytamy, że całe zamieszanie wzięło się z chęci uporządkowania coraz bardziej kontrowersyjnych metod wykorzystywania fotoradarów przez strażników miejskich i gminnych.
- Zbyt często strażnicy traktowali fotoradary jako sposób na zarobienie pieniędzy do budżetu gminy. Miejsca do kontroli wybierali podstępnie, aby złapać jak najwięcej kierowców, a nie po to, żeby poprawić bezpieczeństwo na drogach - przyznaje "Dziennikowi Gazecie Prawnej" wysoki rangą urzędnik, który pracował nad nowelizacjami.
Co to oznacza w praktyce? Jak możemy przeczytać w DGP, jeśli teraz kierowca otrzyma mandat za przekroczenie prędkość na podstawie zdjęcia wykonanego przez straż miejską bądź gminną, będzie mógł wnieść o anulowanie mandatu. Co ciekawe strażnicy, którzy wystawili taki dokument narażają się również na zarzut przekroczenia uprawnień. Skąd wzięło się opisywane zamieszanie? Powodem jest dodanie przez ustawodawcę dwóch dodatkowych ustępów w znowelizowanym kodeksie, które nakazują konsultowanie z policją ustawiania fotoradarów i ustawianie fotoradarów w oznakowanym miejscu.
Dziennikarze GDP sprawdzili także, jak po zmianach w kodeksie wprowadzonych w życie 1 stycznia br. zachowuje się najbardziej aktywna w Polsce straż gminna z Białego Boru w woj. zachodniopomorskim. W ubiegłym roku strażnicy z Białego Boru wystawili rekordową liczbę mandatów. W tym roku już wstrzymali się z kontrolami prędkości. Zamiast tego zajęli się szykowaniem mandatów dla kierowców, którzy dali się złapać w ubiegłym roku. Kierowcy, którzy w zeszłym roku zbyt szybko jechali przez Biały Bór powinni otrzymać wezwanie do zapłaty kary do końca lipca br.
Jak się okazuje, jednak nie wszyscy strażnicy biorą sobie do serca wejście w życie niejasnych przepisów. Okazuje się, że w gminie Góra w woj. dolnośląskim, która w 2010 r. zarobiła na piratach drogowych aż 1,4 mln zł strażnicy dalej robią zdjęcia.
Kiedy sprawa zostanie uporządkowana? Tego jeszcze nie wiadomo. Jak na razie urzędnicy czekają na konsultacje międzyresortowe. A z praktyki wiadomo, że może to potrwać dość długo.
Dziennik Gazeta prawna/LOP