Badanie techniczne po terminie tylko w państwowej stacji
Wielu kierowcom zdarza się zapomnieć lub po prostu nie mieć czasu na zrobienie okresowego badania technicznego w terminie. Już niedługo tacy spóźnialscy mogą mieć spory problem. Wszystko przez proponowaną zmianę przepisów.
Dzisiaj osobom, które nie zrobią na czas badania technicznego, nie grożą większe konsekwencje. W stacji kontroli pojazdów mogą przeprowadzić je w dowolnym terminie, a jedyne problemy dotyczą sytuacji, gdy policjant podczas kontroli zauważy spóźnienie. W takim momencie funkcjonariusz zatrzymuje dowód rejestracyjny. W zależności od stanu samochodu wydawane jest pokwitowanie umożliwiające dalszą jazdę – na 7 dni, bez ograniczeń lub zezwalające np. tylko na dojazd do stacji kontroli pojazdów. Większy problem może wystąpić podczas kolizji lub wypadku. W takiej sytuacji ubezpieczyciel może starać się wykazać, że stan techniczny miał wpływ na zdarzenie i na tej podstawie odmówić wypłaty odszkodowania.
Ogólnie jednak brak ważnego badania technicznego jest dziś mało znaczącym wykroczeniem i konsekwencje, które grożą za spóźnienie, są niewielkie. Już w 2017 roku może się to zmienić. W projekcie nowości w „Kodeksie drogowym” większość zapisów dotyczy przeglądów technicznych. Już opisywaliśmy fakt, że kierowcy będą musieli wozić ze sobą pokwitowanie ze stacji kontroli pojazdów, ale będzie też jeszcze jedna ważna zmiana – jeśli przekroczy się termin badania o więcej niż 30 dni, nie będzie możliwe dokonanie przeglądu w dowolnym punkcie, a jedynie w państwowej stacji kontroli pojazdów Transportowego Dozoru Technicznego. Jak informuje gazetaprawna.pl, w każdym województwie będzie tylko jedno takie miejsce, a to dla wielu kierowców oznaczać może długą wyprawę celem odbycia przeglądu – nawet kilkaset kilometrów w dwie strony. Państwowe punkty mają powstać do 2023 roku, a wcześniej ich zadaniami
będą zajmować się wyznaczone stacje prywatne.
Kolejnym problemem może być spora liczba klientów stacji TDT. Przeglądy po terminie są w Polsce raczej regułą niż czymś wyjątkowym. Dodatkowo takie miejsca jako jedyne będą miały uprawnienia do kontrolowania m.in. samochodów do przewozu ładunków niebezpiecznych. Oznacza to, że długa kolejka spóźnialskich z całego województwa z dużym prawdopodobieństwem uniemożliwi szybkie wykonanie badania. Co więcej, jeśli wynik kontroli będzie negatywny, to właściciel pojazdu znowu będzie musiał się udać do stacji TDT, a więc po raz kolejny odbyć długą podróż.
Gazetaprawna.pl zauważa też, że zgodnie z prawem samochód bez ważnego przeglądu powinien udać się na kontrolę na lawecie. W praktyce jazdą na własnych kołach nie ryzykuje się dodatkowej kary (tylko komplikacje związane ze wspomnianym zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego), ale teoretycznie jest to niezgodne z przepisami.
Oprócz problemu z kolejkami i dojazdem spóźnialscy kierowcy będą musieli też liczyć się z większym wydatkiem. Od 2018 roku standardowy koszt kontroli samochodu wzrośnie do 126 zł, a osoby, które przyjadą po terminie, będą musiały za karę zapłacić dwa razy więcej.
źródło: gazetaprawna.pl
sj