Kiedy chińska firma Covec nie dotrzymała warunków umowy na budowę 20-kilometrowego odcinka autostrady A2, wiadomo było, że ze zbudowanie tej drogi przed Euro 2012 będzie nie lada sztuką. Teraz okazuje się, że A2 dokończyć ma firma, która samodzielnie nigdy nie budowała drogi. Polacy mają fantazję.
Dolnośląskie Surowce Skalne (DSS) zostały wybrane przez GDDKiA do wyłącznych negocjacji dotyczących dokończenia 20-kilometrowy odcinek autostrady A2 Łódź-Warszawa. Polsko-czesko-niemieckie konsorcjum nigdy jednak samodzielnie nie budowało dróg - informuje Dziennik Gazeta Prawna. DSS pobiło polski oddział austriackiego Strabagu, szwedzką Skanska i kontrolowaną przez Francuzów Eurovię.
Wcześniej DSS była podwykonawcą chińskiego konsorcjum Covec, wyrzuconego z budowy A2. Debiutanta wesprze niemiecki gigant - koncern Max Boegl oraz czeska firma - Boegl&Krysl. Według dziennika DSS będzie chciał za budowę odcinka o ponad 100 mln zł więcej niż chiński poprzednik i usiądzie do negocjacji z ceną 650 mln zł.
Debiutantowi nie będzie jednak łatwo. Jak podaje Gazeta Wyborcza, polskie firmy, którym chińskie konsorcjum Covec zalega ze spłatą długów grożą, że nie wpuszczą na budowę nowego wykonawcy. Zadłużenie chińskiej firmy względem podwykonawców sięga 117 mln zł. Po zerwaniu kontraktu za zaległości odpowiada też GDDKiA, ale tylko wobec podwykonawców i dostawców, których Covec zgłosił. Chińczycy zrobili tak jedynie w przypadku części podwykonawców; pozostałych nie zarejestrowali. Po miliony złotych zgłosiło się już 25 przedsiębiorstw spoza listy. Na pieniądze z GDDKiA nie mają co liczyć.
Wygląda więc na to, że niezależnie od pogody na budowie autostrady A2 to lato będzie gorące.
tb/